Rocznica.

1.4K 149 48
                                    


Dwa lata.

Pieprzone dwa lata, od kiedy zostawiłeś mnie samą. Nigdy nie myślałam, że przebywanie w tych niezwykle dobrze znanych mi czterech ścianach będzie aż tak bolesne. Wiesz, że szaty w szafie dalej pachną Tobą? Piżmo i kawa.
Zapachy, które na wieczność będą kojarzyć mi się jedynie z twoją wychudzoną postacią.

Nic się nie zmieniło.
Dalej ta sama czarna pościel, te same szare ściany, stare fioletowe firany, rozrzucone po całym pomieszczeniu papiery z notatkami. Nawet pióro leży w tym samym miejscu, gdzie je zostawiłeś, przed tym jak odszedłeś.

Dziś mija kolejna rocznica twojej śmierci.

Kolejny raz idę tą samą trasą. Kolejny raz staram się iść dumnie wyprostowana.
I kolejny raz hamuję łzy.

Obiecałeś, że przeżyjesz. Że nie zrobisz nic głupiego. Że nie umrzesz niepotrzebnie. I teoretycznie twoja śmierć nie poszła na marne. Dzięki tobie wygraliśmy. Dzięki twojemu poświęceniu, Harry pokonał Lorda Voldemorta i nie ponieśliśmy zbyt wielkich strat.

Dumbledore nie poniósł.

Gdybyś tylko nie był takim idiotą. Gdybyś tylko poczekał sekundę dłużej i nie rzucał się przed Harry'ego, może udałoby nam się odeprzeć zaklęcie Dołohowa. 

Gdybyś tylko zaczekał. Jednak wiem, że to by nic nie dało. To jedynie złudna nadzieja, która zapewne zakończyłaby się śmiercią Wybrańca, a naszą przegraną. Jednak moja egoistyczna strona nie rozumie, dlaczego akurat Ty musiałeś zginąć. Dlaczego Ty, a nie ktoś inny. 

Nie chciałam żadnych ofiar. 

Wiedziałam, że na wojnie jakieś poniesiemy, jednak naiwnie się łudziłam, iż ich nie będzie. Nie zmarło wielu, jednak to i tak więcej niż powinno.

Znowu tu jestem. To zabawne, że nawet po śmierci jesteś na uboczu, z dala od wszystkich.
Jako jedyna przychodzę tu tego dnia. Wiesz jak teraz nazywają Ciebie cywile? „Męczennik wojenny". Oh, już widzę jak przewracasz się w grobie z furii i wyzywasz mnie od tępych idiotek. Chciałabym zobaczyć twoją minę, gdy słyszysz te ciągłe zmiany zdań na Twój temat. Większość wciąż uważa, że zostałeś szpiegiem na usługach Czarnego Pana i do końca nim byłeś, a śmierć poniosłeś przez przypadek. Innym zaś imponuje Twoja odwaga i poświęcenie, natomiast kolejni mają wątpliwości, co do Twoich intencji. Doprawdy, można pogubić się w ich rozważaniach.

Jak na ironię twoimi ulubionymi kwiatami były lilie. Nigdy nie dowiedziałam się dlaczego, jednak mam pewne przypuszczenia, za które zapewne ożyłbyś i wsadził mnie do grobu obok.

Wciąż pamiętam Twój śmiech. Iskry rozbawienia w Twoich chłodnych oczach. Twój głęboki głos, który przyprawiał mnie o dreszcze. Wąskie wargi, których kąciki czasami podjeżdżały do góry w geście rozbawienia.  Garbaty nos, rzucający cień na większą część Twojej twarzy. Wystające kości policzkowe. Brwi, które non stop marszczyłeś. Wysokie czoło, na które opadały przydługie, czarne włosy.

Nie należałeś do najpiękniejszych, jednak dla mnie taki byłeś. Mało idealny, lecz niesamowicie wyjątkowy. Twoja klatka piersiowa była cała pokryta bliznami, do których dopuszczałeś nielicznych. Wiele głęboki ran, odznaczających się na bladej skórze. Nienawidziłeś litości, gardziłeś współczującymi spojrzeniami.

Jednak to po mnie posyłałeś, gdy tortury Czarnego Pana okazywały się zbyt ciężkie. To mi zezwalałeś zostać w komnatach, gdy conocne koszmary nawiedzały Twój spragniony spokoju umysł. Pozwoliłeś mi wysłuchać swoich obaw dotyczących wojny. Otworzyłeś się przede mną, przyzwalając na moją obecność. 

Wciąż nie rozumiem, dlaczego akurat mi zaufałeś. 
Dlaczego akurat mnie dopuściłeś tak blisko siebie.

Siadam na marmurowej płycie, strzepując zeschnięte liście oraz kurz, przypatrując się nazwisku zmarłego.

Severusie Snape.

Tak bardzo mi ciebie brakuje, ty stary nietoperzu.


RocznicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz