Tydzień po śmierci taty wróciliśmy z mamą do Krakowa. Wszystko straciło sens życia. Nie spotakałam się z przyjaciółmi, nie wychodziłam z domu, nawet nie czytałam książki. Tylko siedziałam na łóżku, oglądałm stare zdjęcia, wspominałam i cały czas leciały mi łzy, jak woda z kranu. Po pewnym czasie mama powiedziała, że wyjedżamy z Polski. W tedy zaczęłam krzyczeć, płakać i byłam bardzo przybita przez cały dzień. Mama obiecała, że nie sprzeda naszego domu, oraz, że wrócimy kiedyś do Krakowa. Ale narazie lecimy do Londynu. Tam mieszkają moi dziadkowie których nie widziałam 10 lat. Dwa dni później wyruszyłyśmy w podróż do nowego domu, który pozwoli pozbierać nam się po wszystkich przeżyciach i zapomnieć o przeszłości. W Londynie czekało na nas zapyziałe mieszkanie z dwoma pokojami, bez ogrodu i bez wspomnień. Było już mi wszystko jedno. Londyn był piękny, ale nie miałam ochoty go poznać. Mama dostała pracę w biurze, zarabiała więcej niż wcześniej, ale nie miała dla mnie czasu. Pewnej niedzieli pojechałyśmy z mamą w odwiedziny do dziadków, którzy mieszkali niedaleko. Zatrzymałyśmy się przy wielkim domu z ogrodem. W drzwiach stanęła urocza staruszka która była moją babcią. Potrafiła mówić po Polsku... bardzo mnie to zaskoczyło. Ja z mamą również jesteśmy dwu-języczne. Mama pochodzi z Anglii, ale gdy poznała tatę który był w Anglii na urlopie, zakochała się i... sami wiecie urodziłam się ja i wyjechaliśmy do Krakowa. A przynajmniej tak mi się wydawało.