~Rozdział 20~

633 68 6
                                    

{Vote i czytamy! :) Pamiętaj o zostawieniu swojej opinii w komentarzu!}

Tuż po zajęciach w szkole ruszyłam do pracy. Wydawało się, że będzie to zwykły dzień. Obsługiwałam klientów, robiłam kawy, herbaty, czyli to co zwykle. Nadszedł czas mojej przerwy, usiadłam w pomieszczeniu przeznaczonym dla pracowników. Zaparzyłam sobie miętę i wyjęłam wcześniej przygotowaną kanapkę. Byłam niesamowicie głodna. Nagle w drzwiach pojawiła się Sara, od tamtejszej imprezy nie rozmawiałyśmy ze sobą zbyt często.

-Sky, jakiś chłopak pyta o ciebie. - powiedziała chłodno i zniknęła w innym pomieszczeniu.
O mnie? Nikogo się nie spodziewałam tutaj. Odłożyłam mój lunch i wyszłam za ladę. W moje oczy momentalnie rzuciła się blond czupryna. Nie wierzyła w to co widzę. On tutaj? Podeszłam bliżej i przyjrzałam się mu, studiował menu. Czyżby chciał mnie wyśmiać i zamówić kawę?
-Cześć -odparłam, na co chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie.
-Hej, Sky chciałem z tobą porozmawiać... - powiedział pewny siebie.
-Ze mną? Chyba nie mamy o czym. - prychnęłam, jednak nie spuszczałam z niego wzroku, moja intuicja podpowiadała, mi, że to jednak nie będzie zwykłe spotkanie.

-Poczekam na ciebie przy stoliku, a i zrób mi jeszcze frappe, mam na nią ochotę od rana. - powiedział i odszedł w kierunku stolika, tuż przy oknie.

Stałam jak wryta, czy do niego nie dotarło, że nie chcę z nim rozmawiać? Naprawdę jest taki głupi, czy może głuchy? I do tego nawet nie zapłacił za napój. Do głowy przyszedł mi pomysł, taki prosty sposób na zemstę. Dłużej się nad tym nie zastanawiałam, tylko zrobiłam mu mocną kawę. Postawiłam kubek na tacę i ruszyłam, w kierunku miejsca, które zaszczycił Igor. Postawiłam mu przed nosem wrzątek i posłałam fałszywy uśmiech. Może i marnowałam swój czas przeznaczony na przerwę, ale chciałam usłyszeć co ma mi do powiedzenia i zobaczyć minę, gdy spróbuje tej pyszności. Usiadłam na przeciwko niego i obserwowałam, jak zareaguje na gorzki posmak. Upił łyk i momentalnie się skrzywił. Wybuchnęłam śmiechem do tego stopnia, że z moich oczu zaczęły uciekać łzy. Na jego twarzy także pojawił się uśmiech i wiedziałam, że mi się udało.
-Masz mnie! -powiedział ze śmiechem, po czym odstawił filiżankę na bok.
-Co masz mi do powiedzenia? -szybko zmieniłam temat- I skąd wiedziałeś, jak mnie znaleźć? -zadałam kolejne pytanie, po czym spojrzałam za okno.

Na ulicach ludzie kulili się z zimna, byli obtuleni szalikami, zupełnie jak w środku zimy, tylko, że brakuje nam śniegu. Znów spojrzałam na Ajgora. Mierzył mnie wzorkiem i uśmiechał się tym głupkowatym uśmiechem.

-Zmieniłaś się. - stwierdził.

Nie wiem po czym to wnioskował, ostatnim razem, gdy spędziliśmy ze sobą więcej niż 5 minut był sierpień. Ale może miał racje?

-Wydoroślałam. - odparłam krótko, gdyż nie chciałam drążyć tematu, to nie czas na takie rozmowy -Przejdź do rzeczy -poprosiłam.

-Wtedy w parku.. Przepraszam za to - teraz zauważalnie posmutniał – Dopiero po jakimś czasie, dotarło do mnie, że o niczym mogłaś nie wiedziałaś i sprawiłem ci tym wszystkim przykrość..

Teraz znów pękłam, nie byłam już pewna siebie, tylko bezbronna. Mógł mnie nawet obrażać, a ja nie dałabym rady się odgryźć. -To wszystko co mówiłem, było prawdą. Chociaż, pewnie pomyślałaś, że kłamię, by mieć jakieś wytłumaczenie. -kontynuował, a wspomnienia powracały jak film w zawrotnej szybkości – Powinienem najpierw spytać ciebie, a nie od razu zrywać znajomość...

Mimo, że od tamtego czasu minęło ledwo dwa tygodnie, wszystko dokładnie pamiętałam i każde jego słowo brzmiało mi teraz w głowie. Skubałam rąbek bluzki, nie wiedziałam co powiedzieć. Myślałam, że chce pogadać o jakiejś błahostce, a nie usprawiedliwiać się za tamten wieczór. Co ja bym zrobiła, gdyby ktoś nagle naopowiadał mi jakichś bzdur o nim? Nie wiem, ale na pewno, nie odpuściłam bym tak łatwo...

-A jak dowiedziałeś się, że tu pracuję? -drążyłam temat, równocześnie nie chciałam dać po sobie poznać, że emocje nade mną wygrywają.

-Od Jasia... ciężko było coś z niego wyciągnąć, ale w końcu powiedział. - odparł z dumą.

Igor POV:

Od kilku dni jestem już znów w Warszawie, jednak myśli o kłótni ze Sky, nie dają mi spokoju. Chciałem jak najszybciej z nią to wszystko wyjaśnić. Może to nierozsądne, że najpierw daję jej nadzieje, a potem nagle patrzę jak cierpi przez każde moje słowo. Tak wypłynęła na mnie jej matka. Dopiero teraz to wszystko do mnie dociera. Właściwie to kim ona dla mnie jest? Wprowadziła do moich myśli chaos, mimo że razem spędziliśmy mało wspólnych chwil to każdą dokładnie pamiętam. Nawet tę, gdy zobaczyła mnie wtedy w pubie z Agatą.
Musiałem zdobyć jakieś informacje, gdzie ją znaleźć. Na myśl przyszedł mi Jasiek. Kumplujemy się, jednak nie na tyle, by dużo o sobie wiedzieć. Pamiętałem, że przyszedł z nią raz na imprezę, stąd skojarzyłem, że może coś wiedzieć. Był zaskoczony moją wizytą, a ja nie chcąc tracić czasu przeszedłem do celu mojej wizyty.

-Wiesz, gdzie mogę znaleźć Sky?- zapytałem wprost, uważnie go obserwując.

-Igor, ty serio chcesz ją znaleźć? Wiem co się stało między wami i nie chcę byście znów się spotykali. Wiem jak była tobą zachwycona. - ciągle mówił, co zaczynało mnie powoli irytować.

-Słuchaj, ja tyko zapytałem, czy wiesz g d z i e m o g ę j ą znaleźć. -wydukałem już nieco zdenerwowany.

-W ogóle jej nie znasz, a chcesz namieszać jej w życiu. Igor ona nie jest dla ciebie. - nie słuchałem co mam mi do powiedzenia, chciałem uzyskać tylko jedną konkretną informację, a on wciąż to utrudniał.

-Gdzie jest Sky? -wciąż pytałem o to samo – Słuchaj chcę jej wszystko wytłumaczyć!

Jasiek pokręcił przecząco głową i założył ręce na piersi. Na prawdę chce ze mną walczyć?

-Powiedz mi tylko gdzie jest Sky i stąd wyjdę. -błagałem bez zastanowienia, próbując prosić go na każdy możliwy sposób, jednak cały czas odmawiał udzielenia mi jakichkolwiek informacji gdzie zatrudniła się blondyna. Frustracja wygrywa i walę pięścią we framugę drzwi. -Powiedz, do cholery, gdzie pracuje Sky!    

-Igor, uspokój się, może wtedy ci powiem. - zaciskam ręce i głęboko oddycham, nie wiem co to za różnica, ale może wreszcie uzyskam odpowiedź.

-No już, teraz jestem gotów? -rzuciłem półżartem.

-Pracuje w Starbucksie na alejach grunwaldzkich w Manhattanie. W Gdańsku. Na popołudniowe zmiany zazwyczaj. – rzucił z odstępami w swojej wypowiedzi i odwrócił się do mnie tyłem.

Jednak nie jest jeszcze takim złym kumplem.
Nigdy jeszcze tak nie postępowałem, co się ze mną stało? Ta dziewczyna kompletnie zaprzątnęła moje myśli. To nie możliwe.
A teraz siedziała przede mną i cały czas odwracała wzrok od mojej osoby. Może nie zasłużyłem, by poświęcała mi czas, ale zasługuje przynajmniej na przeprosiny. Powinna też wiedzieć jaka naprawdę jest jej mama. Teraz patrzyłem na to wszystko trzeźwym umysłem. 

{Tak, teraz Igor zostaje, już na stałe. :D Kto się cieszy? XD Dajcie znać w komentarzach^^ Tak jak poprzednio, proszę o przynajmniej 10.

Do następnego, szkraby <3}


My own star [Ajgor Ignacy// JDabrowsky]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz