Rozdział trzynasty- Harry

3.2K 277 27
                                    

"Pani tu do kogo?" pytam ostro.
Jest 6 rano, na miłość boską, a ta blondynka właśnie wyrwała mnie ze snu. Pal licho mnie, Louis drze się ze swojego pokoju wiązanką przekleństw, z chwilą gdy usłyszał nieustanne pukanie.
Niech ona tylko nie okaże się fanką.
"Jestem Enea." wita się grzecznie poprawiając swój słomiany kapelusz.
"Przyszłam do Louisa, może rzeczywiście trochę za wcześnie" przyznała zerkając nadąsana na zegarek "Ale muszę się jeszcze przygotować, uczesać, pomalować. Na kiedy jest przewidziane przyjście stylistki?"
Dziewczyna uśmiecha się z przesadną słodkością, opierając zgiętą dłonią o drzwi.
A ja tylko stoję osłupiały, przyglądam się jej i marszczę czoło.
Że co?

"Nie zadzwoniłem jeszcze do żadnej stylistki..." mówię zaspany.
"Dlaczego?"
Jest wyraźnie zdziwiona?
"To. wszystko. Nie zrobi się samo!"
Skąd ona się w ogóle urwała?
"Czy mogę wiedzieć, po co pani tu przyszła? Bo jedyne co na chwilę obecną rozumiem to to, że przyszła pani na rewię mody." przechylam głowę "I że jakimś cudem zna pani Louisa."
Enea parska i ukazuje w szerokim uśmiechu rząd lśniąco-białych zębów.
"Jestem partnerką Smokera na galę. Świta?"
"Na galę? Z jakiej racji miałby kogoś zabierać?"
"Z tego co wiem, Kurt maczał w tym palce, bo dawał mi znać co i jak." wzrusza zgrabnymi ramionami, stając na palcach by zerknąć w głąb domu "Wpuścisz mnie czy będziemy tu tak sterczeli?"
"Jasne."
Otwieram dla niej szerzej drzwi i od razu proponuję herbatę- której swoją drogą nie mamy, więc wychodzi na dobre, że woli kawę. Usiłuję znaleźć jakiś temat do rozmowy, ale nie potrafię, myślę tylko o tym, że dzisiejszy wieczór Louis spędzi z pustą lalą z powiększonym ustami, cyckami i zrobioną dupą.
Czuję się zazdrosny.
Louis schodzi do kuchni pół godziny później i pierwsze co robi to sięga po kieliszek alkoholu, bo jest spragniony. Dopiero po chwili zauważa, że nie jesteśmy sami i zatrzymuje napój w połowie drogi do ust.
"Enea?" z trzaskiem odsyła kieliszek na drugi koniec komody. "Kurt serio cię przysłał? Na kurwa cholerę?"
"Mnie nie pytaj, tylko jego. W każdym razie, miło cię nareszcie widzieć, Louis."
"Ta." kwituje sięgając znowu po kieliszek. Przechyla całą jego zawartość. "Miło."
"Nic się nie zmieniło."ogłasza dumnie, rozprostowując nogi.
"Nie jestem osobą, która lubi zmiany."
"Śmieszne rzeczy, a który to asystent z rzędu, kochany?"
Podryguje na mnie palcem "Jeszcze czytałam, że ten to jest jakiś wyjątkowy. Ze złota, że tak do niego lgniesz?"
Szatyn wznosi wzrok do nieba i kręci głową.
"Boże, zsyłałeś i dalej zsyłasz na mnie same idiotki. Czym sobie na to zasłużyłem?'' a później odchodzi pozostawiając komentarz Eneii bez wytłumaczenia.
Siedzimy jeszcze kilka minut w ciszy, dopóki nie decyduję się zadzwonić po Veronę. Trzeba szybko skończyć tę farsę i się stąd wynosić.


***

"Czemu uciekasz?"
Uważnie patrzył na mnie od góry do dołu przebierając dłońmi przez dokumenty na biurku. Zamknął laptop jedną ręką i znowu powrócił na mnie wzrokiem.
"Pytałem o coś."
"Mam spotkanie z twoją siostrą." odpowiadam przełykając szybko ślinę, zdecydowanie za głośno, "Nie chcę się spóźnić, poza tym, nie zostawiam cię samego."
Prostuje się, by po chwili oprzeć się o kant biurka. Uśmiecha się leniwie.
"Mogę zadać ci pytanie, Harry?" mówi cichym tonem, który ledwo do mnie dociera. Potakuję mamrocząc "Oczywiście."

"Czy masz coś przeciwko mojemu wyjściu z Eneą? Jest siódma rano, z moją siostrą umówiłeś się dopiero w południe, dokładnie na 13. Już nie wspominając o tym jak patrzyłeś na Eneę, gdy zasiadła przy stole. Nie twierdzę, że jest przemiłą blondyneczką z którą fajnie, by było pogadać o kwiatkach, nie twierdzę także, że da się z nią rozmawiać jak z normalnym człowiekiem, ale nigdy nie widziałem cię tak negatywnie nastawionego wobec kogokolwiek." opowiada przecierając dłonią usta. Wygląda na zmęczonego, więc obstawiam, że albo alkohol daje wznak po wczorajszym wieczorze albo się nie wyspał. "Nie wiem czemu cię o to pytam. Nie wiem co we mnie wstępuje, Harry. Po prostu potwierdź, że ci to nie przeszkadza i może będę spokojniejszy."
Nasza relacja była tak dziwna, że czasami pozostawał w mojej głowie jedynie mętlik, bez żadnej jasnej informacji. Więcej w niej było czegoś ponad, ale poziom do którego to wszystko dochodziło, zawsze opadał i nigdy wyżej nie zachodził.
Mógłbym z nim teraz odbyć rozmowę na temat jego niepokojącego zachowania. Spytać czy nie przesadzam, czy nie chciałby, żebym zaczął być bardziej formalny i nie przekraczał granicy, nie zaprzyjaźniał się.
Ale czy przeszłość by na to pozwoliła? Kiedyś te wszystkie małe gesty wydawały się po prostu teraźniejszością, dzisiaj stanowią przeszkodę.
Dlatego stawiam na kłamstwo.
"Nie mam nic przeciwko..." zaczynam z westchnięciem.
Ale Louis wyczuwa wszystko na kilometr. Człowiek w branży gdzie nie jeden próbuje go oszukać ma rozwinięte zmysły. Kręci w dół głową.
"Szczerze. Obiecałeś mi szczerość."
"Posłuchaj, Louis." otwiera usta, żeby mi przerwać, ale robię to za niego "Chcesz szczerości czy spokoju ducha? Nie rozumiem cię."
I Louis wygląda jakby miał się zaraz rozpłakać, kołysząc się do przodu i do tyłu z rękami skrzyżowanymi na torsie. Drobniutka, skrzywiona postura ukazywała jego słabość i smutek. Chciałem do niego podejść i mocno przytulić do serca, żeby odczuł, że komuś dzięki niemu przyspiesza bieg krwi.
"Wiesz co?" łamie się na drugim słowie, nie patrząc na mnie "Nie będę cię zatrzymywać, idź do Lany, baw się dobrze, dawaj znać."
Po tych słowach, ucieka nie kto inny jak on.

RozbłyskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz