Stoimy na moście niedaleko mojej miejscowości. Od dziecka uważałam ten most za "niezwykły". Miałam do niego jakiś niewyjaśniony sentyment. Mam wrażenie jakby w mojej głowie rozwiewała się nagle gęsta biała mgła ukazująca mi prawdziwy powód wyjątkowości owego mostu.
-Spotkaliśmy się już...- wypowiadam te słowa szeptem, niemal niesłyszalnym, skierowanym ani do siebie, ani do Michaela stojącego obok mnie.
Przez chwile oboje milczymy, patrzymy jak jesienne liście wpadają do wody i wraz z nurtem uciekają od nas. W tafli wody odbija się błękitne niebo ciepłego południa. Dociera do mnie z wolna, że on ma rację, był przy mnie, niesłyszalnie, niewidzialnie, a jednak był obecny przez wszystkie te lata, które w samotności, z powodu braku przyjaciół, spędzałam z nosem w książkach.
-Dokładnie piętnaście lat temu, tutaj w tym miejscu, zobaczyłaś mnie po raz pierwszy. Piękny czerwony liść wyślizgnął ci się z rąk i pofalował na wietrze. Złapałem go dla ciebie i oddałem ci. Nie bałaś się mnie, podziękowałaś uroczo i z uśmiechem na twarzy uciekłaś w kierunku twoich rodziców.
-A ty zabrałeś mi to wspomnienie, pozostawiając świadomość o wyjątkowości tego miejsca, prawda?- patrzę Michaelowi prosto w skrzące się od blasku słońca oczy. Odpowiada skinieniem głowy. Nie mogę oderwać oczu od jego twarzy. W moim sercu zaczyna płonąć ogień. Ciekawość sytuacji, które jeszcze zdarzały się w przeszłości nagle zaczynają łomotać do drzwi mojego umysłu, a ja wewnątrz mojej głowy wypowiadam słowa:
~Pokaż mi więcej.
~Więc zamknij oczy.
Wykonuje posłusznie polecenie i przymykam lekko powieki a on łapie moją dłoń i zaciska lekko, a ja czuje delikatną fakturę jego skóry. Miękką i ciepłą. Dotyka mnie uczucie jak gdyby każda cząsteczka mojego ciała rozpadała się na mniejsze atomy, jak gdyby stawało się niewidzialne, nieodczuwalne, przezroczyste. Czuję dreszcze i w moim gardle pojawia się nagły strach, co się ze mną dzieje. Ty jednak wyczuwasz mój niepokój, bo uścisk dłoni zmienia się i zaczynasz gładzić moją skórę swoim kciukiem. W tym momencie moja świadomość urywa się, a sekundę później pozwalasz mi otworzyć oczy. Stoimy pośrodku leśnego skrawka łąki. Znam tę polane doskonale, to jedno z moich ulubionych miejsc. Cichych i tak głęboko łączących z naturą jak to tylko możliwe. I znów kurtyna w mojej głowie opada, a ja dostrzegam chłopaka o czarnych jak niebo oczach, pochylającym się nade mną i wsuwającym kosmyk zagubionych włosów za ucho. Na tę myśl mimowolnie się rumienię, a ty uśmiechasz się do mnie promiennie. Sama nie wiem co myśleć. Burza myśli, odzyskanych wspomnień i emocji buzuje we mnie, nie pozwalając skupić się na żadnym konkretnym logicznym wytłumaczeniu tego wszystkiego.
Potrząsam głową i siadam na zielonej jeszcze trawie. Las o tej porze roku wygląda naprawdę pięknie. Czuje spojrzenie Michaela na swojej twarzy, mimo to usiłuje się nie rumienić i nie skupiać swojej uwagi na jego nieziemskiej twarzy. Układam każdą myśl szuflada po szufladzie, aż czuje się tak psychicznie wymęczona, że opadam aureolą włosów na trawę i zamykam oczy zapadając w lekki półsen. Ostatnie co sobie uzmysławiam, to dotyk twoich dłoni, gładzących mnie po głowie, dotykających delikatnie moich ust...
CZYTASZ
Black Eyes
RomanceLila poznaje swojego Stróża, który jest w niej bezgranicznie zakochany mimo wszelkich zakazów. Dziewczyna nie może oprzeć się jego urokowi, ale czy miłość człowieka do istoty pozaziemskiej jest możliwa? I najważniejsze... czy jest bezpieczna?