Rozdział pierwszy

117 11 0
                                    

#SiłaUmysłu

Światła jadącego z przeciwległej strony samochodu, ogłuszający trzask, a potem tylko ciemność to jedyne, co pamiętałam sprzed wypadku. Co chwila ktoś do mnie przychodził i pytał, czy czegoś więcej sobie nie przypomniałam, ale kolejne próby sięgnięcia wgłąb umysłu nie dawały żadnego efektu oprócz potwornego bólu głowy. Po dwóch dniach na tyle silnego, że jedyne, co pomagało to ogromne dawki jakiegoś leku przeciwbólowego czy czegoś w tym stylu, który niemal od razu mnie usypiał ku znacznej uldze personelu szpitalnego.

Ich przyjazne uśmiechy i aż przesadzona troska na zewnątrz, a w środku tylko odliczanie do mojego wyjścia. I chociaż może brzmieć to jak jakaś wymyślona ideologia, to była prawda. Prawda, którą byłam w stanie usłyszeć na własne uszy... chyba.

– Czujesz się już lepiej? – zapytała pielęgniarka, gdy zauważyła, że się obudziłam.

Właśnie zmieniała mi kroplówkę, gdy powoli zaczęłam otwierać oczy i jeszcze chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do wszędobylskiej bieli. Pielęgniarka świetnie wtapiała się w szpitalną rzeczywistość. Miała idealnie biały szpitalny uniform, dość jasną skórę i nienaturalnie jasne blond włosy spięte w ciasny kok. Nie wyglądała zbyt staro, ale nie była też świeżo upieczoną absolwentką studium pielęgniarskiego.

– Trochę – wychrypiałam i od razu odchrząknęłam.

Uważając na obandażowane nogi, które wciąż bolały mnie przy najmniejszym ruchu, poprawiłam się na łóżku, ale wyszło mi to kompletnie nieporadnie. Kobieta od razu mi pomogła, starając się być delikatna, co jednak i tak nie dało rezultatów, bo syknęłam z nagłego przypływu bólu w prawej nodze. Był tak intensywny, że wbiłam paznokcie w materac, a moja twarz wykrzywiła się nienaturalnie, ale i tak nie była w stanie wyrazić tego, co czułam w tamtym momencie. Blond pielęgniarka wcale nie podnosiła mnie na duchu.

– Co za sierota. – Usłyszałam jej głos, na co spojrzałam na nią przestraszona i zdziwiona.

– Mówiła pani coś? – spytałam, marszcząc czoło, czego i tak nie było widać przez opatrunki.

– Nie – odparła dziwnym tonem, kontynuując zmianę kroplówki.

Westchnęłam głośno i postanowiłam udawać, że się przesłyszałam. Co zresztą mogło być bardzo możliwe, bo przecież różne są powikłania po wypadkach, prawda?

Po krótkiej chwili nowa kroplówka była całkowicie podłączona, a blondynka wzięła puste opakowanie po poprzedniej i ruszyła ku wyjściu. Jeszcze zanim zniknęła za drzwiami, usłyszałam jej prychnięcie i stwierdzenie "Wariatka", ale nawet nie zdążyłam zareagować, bo po chwili w wejściu do sali pojawił się jakiś mężczyzna. Nie był ani lekarzem, ani funkcjonariuszem policji – od razu można było się tego domyślić. Wyglądał raczej jak zwyczajny chłopak z sąsiedztwa w tej niebiesko-czarnej flanelowej koszuli w kratę, ciemnoszarej koszulce pod spodem, spranych dżinsach i zwykłych czarnych trampkach.

Gdy zauważył, że się mu przyglądam, nerwowo potarł ręką o opalony kark, na który opadały lekko kręcone, ciemne włosy. Niepewnym krokiem zbliżył się do mnie, po drodze wziął krzesło i usiadł tuż obok.

– Co tam u ciebie? – zapytał, dotykając mojego ramienia. – Boże, co oni z tobą zrobili, Elyon? – dodał po chwili, ale jego usta się nie poruszyły.

– Elyon? Jacy oni? – Cofnęłam się gwałtownie, patrząc na niego wystraszona.

– Przecież nic takiego nie mówiłem. – Zmarszczył czoło i odsunął się ode mnie.

– Ale pomyślałeś – odparłam, nie myśląc nawet nad tym, co mówię.

Brunet uśmiechnął się lekko pod nosem, ale szybko pozbył się tego uśmiechu, a na jego twarzy pojawiła się wyraźna ciekawość i coś w rodzaju strachu. Rozumiałam go trochę w tamtym momencie, bo również się bałam. Bałam się tego, co się ze mną dzieje, a co dopiero teraz zaczynałam odkrywać. Kim ja byłam?

Siła Umysłu ☐Where stories live. Discover now