- Ale się Damianku denerwuje.
- Spokojnie kochanie wszystko będzie dobrze.
- Mam taką nadzieje słoneczko.
Przyszłe małżeństwo naszykowało wszystko i czekało na tort. Po niedoczekanej godzinie w końcu go przywieźli. Cała sala była już gotowa. Malwina była bardzo podekscytowana, że aż zemdlała. Damian ją złapał i położył do łóżka. Poszedł potem spowrotem na sale i jeszcze raz sprawdził wszystko po kolei. Gdy Malwina się odckneła i poszła do nażeczonego. Pomogła mu założyć garnitur i conieco przycieła. Nagle zadzwonił telefon. Odebrała Malwina. Okazało się że to przysszła teściowa.
- Tak słucham?
- Dzień dobry synowo.
- Co tam?
- A dobrze. Jak tam przygotowania do ślubu?
- A całkiem dobrze. Właśnie mierzymy garnitur.
- A to dobrze. To papa do jutra.
- No to pa.