Nadszedł ten dzień. Był to dzień ich ślubu. Pan młody czekał już przed ołtarzem na panne młodą. W końcu przyszła. W końcu się zaczeło. Ksiądz się pytał:
- Czy ty Damianie bierzes za rzonę Malwinę?
- Tak biorę.
- Czy ty Malwino bierzesz Damiana za męża?
- Ttttttttak biorę- Powiedziała zdenarwowana.
Na takich słowach jak " Możecie się pocałować" Malwina obruciła się do tyłu spojrzała na innych i powiedziała:
- Poczekajcie na mnie.
I uciakła. Po 15 minutach wróciła. I były na nowo powiedziane te słowa. Malwina była bardzo zdenerwowana ale mimo to pocałowała meża. Wszyscy klaskali. Po mszy poszli na salę świętować. Dostali dużo prezentów i buziaków. Malwina była cała czerwona pp tym przypale w kościele.