0. Prolog.

227 22 2
                                    

Jedna ze stacji metra w LA. W tłumie pospolitych, brązowych włosów wyróżniała się tylko jedna ruda czupryna. Niska dziewczyna szła wolnym krokiem, przechodząc między ludźmi spieszącymi się na swój peron. W porównaniu do reszty - jej się nigdzie nie spieszyło. W pewnym momencie rudowłosa kobieta zatrzymała się. Usiadła pod ścianą po turecku, po czym zdjęła z ramienia duży czarny futerał. Położyła do przed sobą, a następnie otworzyła. Z pokrowca wyjęła tego samego koloru gitarę klasyczną. Zaczęła ją stroić, co zajęło jej niecałą minutę, po czym zaczęła grać. Spod jej palców wypływała tylko jej znana melodia, jednak była ona tak piękna... Że nikt nie zwracał na nią uwagi.

Ludzie przechodzili obok niej obojętnie, jakby nie słyszeli żadnej muzyki.

***

Tego samego dnia w domu potocznie zwanym Hellhouse odbyła się jedna z wielu sprzeczek między wokalistą, a gitarzystą zespołu Guns N' Roses.

- Jak mogłeś?! Ty głupia, zasrana wiewióro, nie umiesz czytać, czy jak?! - Chłopak o wyjątkowo kręconych włosach podsunął Rose'owi pod same oczy karteczkę z napisem "Mój budyń, nie jeść. ~Saul". Axl tylko prychnął, uśmiechając się złośliwie.

- Byłem głodny, a on stał w lodówce, to go zjadłem. Tyle w temacie. Poza tym wiesz, wcale nie był taki dobry. Jadłem smaczniejsze. - Doprowadzając Slasha na skraj załamania nerwowego, rozwalił się wygodnie na kanapie. Hudson warknął jeszcze coś pod nosem, po czym wyszedł z domu, kierując się w stronę metra. Była to dla niego najszybsza wersja transportu do parku. Gdy kupił bilet i czekał na te kilka wagonów, zabierających go od idioty, z którym żył, zaczepiła go pewna dziewczyna. Niska brunetka o głębokich, piwnych oczach. Saul spojrzał na nią spod swojej burzy loków.

- Hm? - Mruknął, patrząc na nią pytająco.

- T-Ty jesteś Slash..? T-Ten sławny gitarzysta.. G-Guns N' Roses..? - spytała niepewnie, na co Hudson skinął tylko głową. Dziewczyna wyjęła zza pleców wcześniej chowany notes z długopisem, po czym cicho poprosiła - Cz-Czy mógłbyś więc.. Dać mi a-autograf? - Niepewnie spojrzała mężczyźnie w oczy, na co ten westchnął głęboko i wziął od niej notes z długopisem. Podpisał się i oddał obie rzeczy. Brunetka uśmiechnęła się szeroko, podziękowała i odeszła. Slash ponownie westchnął. Nie lubił takich cichych osób. Strasznie go irytowały.

Gdy upragnione metro przyjechało, Hudson wszedł do wagonu i zajął wolne miejsce.

Wychodząc na peron, od razu zwrócił uwagę na przepiękną muzykę rozbrzmiewającą w tym miejscu. Z początku uznał, że to muzyka z radia, jednak po chwili przypomniał sobie, że przecież ten rytm należy do piosenki "Don't Cry", którą gra jego zespół. Zaczął więc się rozglądać za osobą, która gra owy utwór. Na peronie nie było zbyt wielu ludzi, więc po krótkiej obserwacji dostrzegł po drugiej stronie peronu postać o długich, marchewkowo-rudych włosach, trzymającą czarną gitarę w rękach. Podszedł do siedzącej pod ścianą dziewczyny, następnie siadając przed nią po turecku.

***

Zielonooka uniosła wzrok na postać siadającą przed nią, przestając grać. Po krótkiej chwili wytrzeszczyła szeroko oczy.

- Co Saul Hudson robi na peronie metra LA? - zapytała otwarcie, na co Slash zaśmiał się cicho.

- Co mógłby robić Saul w metrze, hmm... No nie wiem, może podróżuje? - Zagadnął, a dziewczyna wykonała wyrafinowanego facepalma.

- No tak... Ale dlaczego siedzisz przed czymś takim, jak ja?

- Bo przypominasz mi pewną głupią wiewiórę, która zazwyczaj śpiewa graną przez ciebie piosenkę pod prysznicem. Swoją drogą, świetnie grasz. Dlaczego siedzisz na stacji metra? - Saul nawet nie zauważył, jak się rozgadał.

- Whoa, to chyba fajnie. Dziękuję za pochwałę, a siedzę tu, ponieważ nikt mnie u siebie nie chce, a tu przynajmniej jest w miarę ciepło. No, może poza kafelkami. Zimne jak cholera, ale da się przywyknąć. - Uśmiechnęła się mimowolnie, widząc u chłopaka lekkie zdziwienie.

- Jak się nazywasz?

- Alexandra Withood.

- Ile masz lat?

- W tym miesiącu kończę 19.

- Szukasz domu?

- Niezbyt.

- Przykro mi, ale właśnie go znalazłaś. - Na te słowa dziewczyna spojrzała na Slasha pytająco. Brązowowłosy uśmiechnął się, przygryzając przy tym wargę. - Zamieszkasz u nas, w hellhouse'ie. Mam tylko jeden warunek. - chłopaka nieco rozbawiła podniecona mina rozmówczyni. - Zajmiesz się ogarnianiem domu i jego mieszkańców. W szczególności Axl'a. - Na ostatnie zdanie Alexandra lekko się skrzywiła.

- Wiesz, tak mnie zastanawia... On naprawdę jest taki wredny, jak wszyscy mówią? Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby był aż taki zły, a nawet jeśli, to przecież to zachowanie musiało się skądś wziąć.

- Sam nie wiem. Wkurwia wszystko i wszystkich, i tyle. - Saul podrapał się po głowie - To jak, zamieszkasz z nami?

- Jeden z piątki moich idoli proponuje mi zamieszkanie u siebie, a ja mam się nie zgodzić? - Dziewczyna uśmiechnęła się, chowając do futerału gitarę razem z 25 centami. - Jasne, że z wami zamieszkam. - Wstała, następnie podając Hudsonowi rękę. Ten, korzystając z pomocy wstał i mruknął pod nosem coś w stylu "No i ze spaceru nici". Westchnął, kierując się w stronę budki z biletami. Kupił dwa powrotne do stacji najbliższej Hellhouse i wrócił do dziewczyny.

- Kierunek, Hellhouse! - Powiedział w nieco zabawny sposób Slash, prowadząc Withood na odpowiedni peron.

Paradise CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz