2. "Jak poznałam waszą żyrafę"

138 14 4
                                    

Następnego dnia Alexandra obudziła się na rozłożonej kanapie w swoim pokoju. Gdy jako tako oprzytomniała, otworzyła szeroko oczy. Przecież zasnęła w salonie, oglądając z innymi "Koszmar z Ulicy Wiązów". Wypełzła spod kołdry, od razu czując na ciele tego skutki. Zimny wiatr sprawił, że na całym ciele dostała ciarek. Złapała klamkę od okna, szczelnie je zamykając i zasłaniając rolety. Podeszła do dużego lustra zawieszonego na jednej z szarych ścian w celu obejrzenia siebie. Miała na sobie tylko majtki i bluzkę z wczoraj, którą po chwili i tak zdjęła. Rzuciła bluzkę gdzieś w kąt pokoju i spojrzała na swoje ciało. Poobcierane od zbyt małych butów stopy, zgrabne łydki, delikatna przerwa między udami, wyostrzająca efekt pieknych nóg, niezbyt szerokie biodra, zgrabny tyłek, lekkie wcięcie w talii, płaski brzuch. Spore piersi, bardzo widoczne obojczyki. Niezbyt szerokie ramiona dodające jedynie uroku, szczupłe ręce, kościste dłonie. Najzwyklejsza szyja, smukła twarz. Pudroworóżowe usta, mały nosek i duże, głębokie, zielone oczy z lekkimi workami. Blada cera sprawia wrażenie delikatności, a marchewkowo-rude włosy ten efekt pogłębiają. Niewielki wzrost i gładka skóra odmładza ją o co najmniej cztery lata, dzięki czemu zamiast na dwadzieścia, wygląda na szesnastolatkę.

Dziewczyna westchnęła.

Zza drzwi dobiegł dźwięk pukania, by następnie Withood mogła zobaczyć, jak drzwi uchylają się i wchodzi do nich wysoki mężczyzna o jasnych włosach. Rudowłosa momentalnie zasłoniła rękami swój biust, a na jej twarz wpłynął delikatny rumieniec, choć widząc minę McKagan'a, bardziej chciało jej się wybuchnąć śmiechem.

- ...Whoa. - Wydukał w końcu blondyn.

- Duff, błagam cię. Daj mi się chociaż w spokoju ubrać. - Westchnęła dziewczyna, odwracając się do chłopaka tyłem. Schyliła się po bluzkę, która wcześniej wylądowała na podłodze, po czym naciągnęła ją na siebie. Zwróciła się znów do McKagan'a, który i tak stał do niej tyłem. Zaśmiała się cicho.

- Wydajesz się być okej. - Chrząknęła - Znaczy ten... O co chodziło, że tu przyszedłeś? - Spytała, szukając swoich spodni.

- Chciałem zobaczyć, czy jeszcze śpisz. Wczoraj zasnęłaś w połowie filmu, tuliłaś się do mnie jak do poduszki, to i cię odniosłem do pokoju, bo co cię miałem tam trzymać, wśród pijaków? Jeszcze by się ktoś za ciebie zabrał. - Zaśmiał się Duff, na co ja tylko pokręciłam głową.

- Tak w ogóle, to która godzina?

- Aaaa tak po 15? - Zagadnął obojętnie, za to Alex wytrzeszczyła oczy.

- Jakim cudem?! I jest tak cicho?! - Była więcej niż zaskoczona. Nigdy by nie pomyślała, że Gunsi mogliby zachowywać się tak cicho. Zawsze krzyczą, sprzeczają się o każdą pierdołę i... Są głośni.

- No wiesz, cała czwórka zmyła się gdzieś około 10 rano i nadal nie wróciła. Zastanawiam się, czy jeszcze żyją. - Blondyn zamyślił się chwilę, rozśmieszając tym samym dziewczynę. - Ach, właśnie! Skoro zostaliśmy sami, może spędzilibyśmy trochę czasu razem? Wiesz, poszlibyśmy gdzieś na miasto, na kebsa lub coś. - McKagan uśmiechnął się zachęcająco, czekając na odpowiedź dziewczyny. Nie musiał jednak długo jej namawiać, bo Withood od razu się zgodziła. Nie wiedziała dlaczego, ale czuła, że dogada się z chłopakiem.

***

- Duff debilu, patrz jak idziesz! - Rudowłosa po raz kolejny wybuchnęła śmiechem, podczas gdy McKagan po raz trzeci już tego dnia masował bolący od bliskiego spotkania z chodnikiem tyłek. - To są te minusy bycia wysokim, na które wszyscy narzekają? - spytała, podając chłopakowi rękę. Blondyn podniósł się z pomocą dziewczyny, jedynie kiwając głową potwierdzająco. Razem ruszyli dalej przez wielki park, ignorując coraz to gapiących się na nich ludzi. Gadali po kolei o wszystkim, co im wpadnie do głów. Od pogody, przez ulubione piosenki, aż po kolory swojej bielizny. Gdy Duff miał już opowiedzieć o tym, jak kiedyś w gimnazjum przegrał zakład i musiał paradować po mieście w różowych stringach i tego samego koloru staniku z koronką, podbiegła do nich całkiem wysoka dziewczyna o kruczoczarnych włosach oraz oczach. Posłała Alexandrze mordercze spojrzenie, po czym spojrzała na McKagan'a słodkimi oczkami i rzuciła mu się w ramiona.

Paradise CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz