Rozdział 2

323 44 10
                                    

Zatrzymuję się przed ogromnym
budynkiem. Wpisuje cztero
liczbowy kod, a już po chwili
znajduję się w środku. Gosposia
lekko się uśmiecha, ja tylko posyłam jej wzrok i idę
w stronę kuchni. Zaparzam herbatę i zamaczam usta w gorącym napoju. Wpatruję się
w Ojca, oczywiście siedzi na
kanapie przytulając się z
Kate. Zastanawiam się
dlaczego porzucił mamę
dla zwykłej sukowatej sekretarki.
Odwracam wzrok i idę w stronę pokoju.

Otwieram jasne drzwi, i po chwili znajduje się już w pokoju.
Jest zupełnie czysto, nienawidzę jak ktos wchodzi mi do pokoju i wyciąga moje rzeczy. Głośno wzdycham, chyba chciałem żeby ktokolwiek mnie usłyszał.

Mój pokój jest nieco ogromny, jest biały a w rogu stoi czarne
łóżko z białym kocem. Jest też niewielki telewizor oraz mały balkonik. Jedna wielka komoda, oraz mała szafka. Są też powieszone lampki, uwielbiam je zapalać, dodają niesamowitego efektu.

Co do mojego Ojca, nie jest to zły człowiek. Stara się mną opiekować, ma duży biznes oraz
odnosi wiele sukcesów. Jednak Kate wywróciła jego świat, została jego kochanką a potem żoną. Mama ma partnera, ale spotkałem go tylko kilka razy, jednak nienawidze laski mojego Taty. Ma małego bachora, Lukasa. Cały świat wiruje wokół tego dziecka, co mnie niesamowicie wkurwia.

-Janek, zejdź tu na chwilę-słyszę głos mojego Ojca dochodzącego z kuchni. Odkładam plecak i kieruję się na dół.

-Czemu się nie odzywasz, zresztą mały Lukas powiedział że źle si3 zachowujesz-powiedział Tata i wziąl łyk kawy.

-A co tego małego bachora to obchodzi? I tak jestem tylko
waszą wpadką, największym
pechem waszego życia-pomyślałem.

-Nie odzywaj się tak.

Pobiegłem w stronę mojego pokoju, zabrałem szybko plecak i chciałem jak najszybciej wyjść.
Miałem dość mordy tego małego bachora i tej całej sekretareczki.
Popatrzyłem złowrogim wzrokiem na Tatę i wybiegłem z budynku.

Siedziałem na jednym z przystanków w moim mieście.
Nie chciałem nigdzie wracać, zresztą wszędzie jestem traktowany jak wyrzutek.

Jednak najbardziej nienawidzę mojej szkoły, nie mam tam poprostu życia. Wszystkie obelgi są kierowane w moją stronę, w sumie sam nie wiem dlaczego.

Postanowiłem przejść się do ulicznego klubu. Postanowiłem
zapomnieć o problemach, chciałem się rozerwać w jakimś dobrym towarzystwie. Jednak i tak ten wieczór wydawał mi się gówniany.


Boże jak jak ja nienawidzę tej suki, owineła sobie mojego ojca wokół palca. Ojciec zachowuje się jak nastolatek. Myśli że może wyrwać każdą dupe w mieście. Zresztą i tak moje życie jest gówniane.


Czemu tak nienawidzisz
swojego ojca?


Halo


Przepraszam


Nie chciałem


Dzięki za cholerny spam

Odłożyłem telefon i weszłem do środka. Tłumy ludzi przeciskało przez klub. Odrazu zauważyłem te zielon oczy, patrzył się w moją stronę, po czym cały zarumieniony usiadłem niedaleko niego.


A może ten wieczór nie będzie taki zły?

___________________________________

Cześć kochani, jak wam się podoba?

Piszcie komentarze i dawajcie gwiazdki!

Telefon zaufania [Tasiek] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz