Rozdział 2 i pół

264 25 4
                                    

Perspektywa Rileya

Błądziłem niepewnie po szkolnych korytarzach. Rany... dlaczego ta szkoła jest taka wielka?! Wreszcie znalazłem sekretariat. W środku siedziała przy biurku miła pani w krótkich kasztanowych włosach i dużych okularach. Uśmiechnęła się do mnie.
-Witaj. W czym mogę służyć?-zapytała.
-Szukam klasy drugiej b.
-Ah... nowy uczeń, tak?
-Tak.-uśmiechnąłem się.
-Zaprowadzę cię.-z uśmiechem wstała i poprowadziła mnie przez korytarz aż do sali z napisem "matematyka" na drzwiach. Potem odeszła uśmiechając się do mnie.
-Powodzenia w nowej klasie.

Otworzyłem drzwi i niepewnie wszedłem do środka.
-Dzień dobry. Czy to klasa druga b?
-Tak. Jesteś ta Riley?-zapytała nauczycielka. Brunetka o długich włosach i dużych oczach ubrana w limonkowy golf.
-TEN Riley... psze pani. Jestem chłopcem.-poprawiłem ją, a cała klasa wybuchła śmiechem. Cała oprócz czarnowłosego chłopca siedzącego w ławce przy oknie. Wydawał się nieobecny, a jednak patrzył na mnie. Zarumieniłem się ze wstydu. Czy oni myśleli że jestem dziewczyną?
-Jestem tu nowy... miałem chodzić do tej klasy.-mruknąłem z uśmiechem.
-Dobrze. Przedstaw się. A wy ciszej głośne nieuki!-zawołała głośno nauczycielka, a cała klasa zamarła. Nastała cisza. Z uśmiechem stanąłem na środku klasy.
-Jestem Riley Evergreen.-powiedziałem wesoło.-Miło mi was poznać. Cieszę się że będę chodził z wami do klasy.
Nauczycielka z uśmiechem poprosiła mnie żebym zajął miejsce w ławce.

Podszedłem do ławki w której siedział ciemnowłosy.
-Cześć. Jestem Riley, a ty?
Obrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie znudzonym spojrzeniem.
-Shaun...-burknął i odwrócił się w stronę okna.

-Eh... Shaun. Dlaczego jesteś taki przybity?-zapytałem nieśmiało.
-A dlaczego chcesz wiedzieć?-powiedział chłodno.
-Poprostu jestem ciekaw... jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj.
-Dobra. Powiem... moja matka nie żyje.
Zrobiło mi się go strasznie żal. Rozmawiałem z nim dalej dowiadując się o nim trochę. Chyba nawet mnie polubił. Od tej lekcji byliśmy ciągle razem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się razem. Chyba poprawiłem mu humor. Po lekcjach nawet poczęstowałem go ciastkami które sam robiłem.

Gdy wracałem do domu po pożegnaniu z nim, zza rogu wyskoczyła jakaś podejrzana banda i zatorowała mi drogę.
-Ych... czego chcecie?-zapytałem drżącym głosem.
-Jak to co? Poznać i miło przywitać naszego nowego kolegę czymś co lubi.-uśmiechnął się jeden z nich.
Zbliżyli się bardziej.
-Och... to miłe z waszej strony, ale nie trzeba.-powiedziałem z lekkim uśmiechem. Bardziej zażenowanym niż szczęśliwym.
-Ależ to żaden problem.-powiedział z uśmiechem jeden z chłopaków i podszedł do mnie. Miał rozwichrzone bordowe włosy i zielone oczy.
Kopnął mnie mocno w klatkę piersiową aż wpadłem na ścianę. Czułem ogromny ból.
-Dlaczego to zrobiłeś?-zapytałem patrząc na niego. W oczach miałem łzy.
Chłopak uśmiechnął się kpiąco.
-Dostaniesz coś co lubisz.-mruknął.
Paru chłopaków przytrzymało mnie i przycisnęło twarzą do ściany. Bordowowłosy sprzedał mi kopa w pośladki. Jęknąłem z bólu.
-A masz w dupę pedale! Lubisz to, prawda?!-zaśmiał się i uderzył mnie jeszcze parę razy. Szarpałem się i krzyczałem głośno.
-Zostawcie mnie! Przestań! To boli! Ahhhh!
Śmiali się głośno i rzucili mnie na ziemię.
-Cienias.-mruknął czerwonowłosy z pogardą.-Jeśli powiesz komuś co tu się wydarzyło to pożałujesz. Zobaczymy się jutro pedale.
Pobiegli gdzieś, a ja zostałem sam w zaułku i zacząłem płakać.
-Skąd oni wiedzą? Dlaczego mi to robią?-myślałem kuląc się z bólu.


Koniec rozdziału 2 i pół. Wam też szkoda Rileya? ;-;

"Miłość ma smak makaroników"~YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz