Cisza. Mój płytki oddech odbijał się od murowanych ścian... Tak, bardzo się boję. On jest blisko... Czuję to. Słyszę kroki... Wiem, że idzie po mnie. Zaraz zwariuję! Przykładam rękę do twarzy i z trudem powstrzymuje łzy cisnące się do oczu. Już po mnie. Skrzyp otwierających się drzwi i jego głos, który wzbudza we mnie tyle emocji. - Myślisz, że tak łatwo ode mnie uciec Ptaszku?- Szyderczy śmiech rozniósł się echem po ciemnym pomieszczeniu. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Nie ten przyjemny. Jestem schowana za jakimiś skrzynkami tuż za drzwiami. Widzę jego plecy i idealnie ułożone włosy. Jeden krok w prawo... I jestem jego. Nie mogę poradzić sobie z oddechem i jak na złość nie mogę poskromić swojego ciała. Przez otworzone drzwi wpada światło i oświetla do połowy pokój. -Kwiatuszku... Nie testuj mojej cierpliwości, bo z każdą chwilą przybliżasz się do kary. Niekoniecznie przyjemniej dla ciebie. - Jego usta wykrzywiły się w chytrym uśmieszku. - Okey. Jak chcesz. - Oblizał wargi i obrócił się w moją stronę. - Liczę do trzech, a ty grzecznie wychodzisz. Rozumiemy się?- Cisza... - Zaczynam! - Zaczął powoli przestawiać skrzynki stojące mu na drodze do mnie. Nie, nie,nie! Boże... Zacisnęłam mocno powieki i oparłam się o ścianę. Szkoda, że nie mogę się w nią wtopić. - Raz... - Rzucił pierwszą skrzynkę w głąb pokoju, roztrzaskując ją na kawałeczki. Przeraźliwy huk dotarł do moich uszu. Skrzywiłam się, ciężko oddychając. Proszę, nie... - Dwa... - Następna skrzynka poszła w ruch. - Skarbie, im szybciej tym lepiej dla ciebie. - Wycedził przez zęby. Przed oczami stanęła mi jego rozwścieczona twarz. Dlaczego ja? - Dwa i pół... - Cholera. - Trzy!- Pisnęłam kiedy ostatnia skrzynka zniknęła z mojego pola widzenia. Odruchowo zamknęłam oczy. Przez parę sekund nie słyszałam nic prócz mojego szalejącego oddechu i serca, które mam wrażenie, że zaraz złamie mi żebro i wyleci z klaki przebijając skórę. Powoli zaczęłam podnosić powieki. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam go nachylającego się przede mną. Dosłownie milimetr przestrzeni nas dzielił. Praktycznie stykaliśmy się nosami. Jego oczy...Patrzyłam w nie jak w obrazek. Są takie hipnotyzujące... Szatyn rozchylił delikatnie usta i tchnął we mnie miętowym oddechem zmieszanym z jego perfumami. Rozpływam się? Zachłysnęłam się powietrzem, gdy ostatecznie zetknęliśmy się nosami. Justin uśmiechną się łobuzersko i ścisną mój nadgarstek. Po chwili jego oczy pociemniały, a po uśmiechu nie zostało ani śladu. - Dosyć tego dobrego.
CZYTASZ
Shh... be quiet princess | Justin Bieber fanfiction PL
FanfictionCisza. Mój płytki oddech odbijał się od murowanych ścian... Tak, bardzo się boję. On jest blisko... Czuję to. Słyszę kroki... Wiem, że idzie po mnie. Zaraz zwariuję! Przykładam rękę do twarzy i z trudem powstrzymuje łzy cisnące się do oczu. Skrzyp o...