Chapter 1

5.8K 270 8
                                    

Chelsey POV's

Dzwonek. Alleluja! Spakowałam wszystkie książki do torby i przeciskając się przez tornado uczniów, pokierowałam się do drzwi. Przewróciłam oczami i wyszłam z klasy. Idąc głównym korytarzem, co chwile na kogoś wpadałam. Moim celem w tym momencie była szafka. Nie koniecznie osiągalna. Westchnęłam. Kiedy udało mi się do niej przedostać, usłyszałam znajomy głos za sobą. Biedna Grace próbowała przedrzeć się przez tłum licealistów. Teraz to ona przeżywała piekło. Zachichotałam kiedy zawzięcie próbowała utrzymać się na nogach, unikając wszelkich "ciosów" zabieganych uczniów. Tak bardzo jej to nie wychodziło. W końcu zdyszana stanęła przede mną. Jej długie brązowe włosy sterczały na wszystkie strony.
- Myślałam, że mnie tam staranują!- Krzyknęła wymachując przy tym rękami. Wyglądała komicznie. Nie mogłam się powstrzymać i cichutki chichot uciekł z mojego gardła. Brązowowłosa popatrzyła na mnie nie dowierzając.
- Chodzisz do tej szkoły już od pół roku i jeszcze nie wiesz, że na długiej przerwie dostają świra?- Podniosłam do góry brew. Włożyłam niepotrzebne książki do szafki zamykając ją. Grace westchnęła poprawiając włosy.
- Dobra, chodźmy na stołówkę. -Mruknęła posyłając mi zrezygnowany uśmiech.
- Mam pomysł!- Brązowooka nagle odżyła zatrzymując się w połowie kroku.
- Zrobimy sobie dzisiaj Piżama Party!- Pisnęła podekscytowana. Pokręciłam głową śmiejąc się z jej ekscytacji. Uwielbiam tę wariatkę. Wnosi do mojego życia tyle pozytywnej energii. A uwierzcie mi, ma jej sporo. To ona jest tą, której się wypłakuję... Do której dzwonię o północy, kiedy jest mi źle. Pomaga mi. To niesamowite, że pomimo tylu moich wad ona i tak przy mnie trwa i opiekuje się mną jak własną córką. Czasami jest aż nadopiekuńcza, ale i tak ją kocham. Tyle jej zawdzięczam.
- To, co? Zgadzasz się? - Popatrzyła się na mnie tymi swoimi maślanymi oczkami.
- A mam inne wyjście? - Popatrzyłam na nią znudzona.
- Ej! - Uderzyła mnie z pięści w ramię. Przewróciłam oczami rozbawiona.
- Oczywiście, że się zgadzam Pączusiu. - Pstryknęłam ją w
nos. Brunetka zmarszczyła go zabawnie . Awww, ona jest taka urocza. Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Kiedy dotarłyśmy na stołówkę, każda ze swoim jedzeniem, przysiadłyśmy się do Mii, niebieskookiej szatynki.
- Hej, Chica co tam? - Przywitałyśmy się z nią całusem w policzek.
- Dajcie spokój, Colins darła się na mnie za kolejną pałę z testu. - Fuknęła.
- I wiecie co sobie wymyśliła? Że Cooper, tak ten Cooper, największy kujon i lizus w szkole, obowiązkowo ma mi dawać korepetycje i to trzy razy w tygodniu! - Warknęła, wyrzucając ręce w desperacji w górę.
- Znam to. - Mruknęłam.
- Kiedy ktoś jej podpadnie, ma u niej przesrane do końca szkoły. Ta starucha potrafi cię tak wyrolować, że jesteś winna nawet wtedy, kiedy
nie jesteś. - Pokręciłam z dezaprobatą głową.
- Dziewczyny, skończmy rozmowę na temat tej wiedźmy i lepiej porozmawiajmy o naszym babskim wieczorze!- Pisnęła Grace, klaszcząc rękami.
- Jakim wieczorze? - Zapytała Mia.
- Dzisiaj postanowiłam zorganizować takie małe party dla nas, co ty na to? - Grace poruszyła zabawnie brwiami.
- Brzmi świetnie. - Blondynka wykrzywiła usta w uśmiechu.
- Chel... - Mruknęła brązowowłosa. Popatrzyłam na nią zdezorientowana. Ona tylko kiwnęła głową za mnie. Obróciłam się, napotykając czyiś wzrok. I to nie byle jaki wzrok. Zayn Madnez, aka największe ciacho w całej szkole. Brązowe tęczówki przeszywały mnie na wylot. Czułam się dziwnie... Kiedy przyłapałam go na gorącym uczynku, speszony spuścił wzrok i wrócił do rozmowy z paczką.
- Znowu to robi. - Powiedziała Grace. Od jakiegoś czasu przyłapuję go na gapieniu się na mnie. Nie robiłoby to na mnie najmniejszego wrażenia, gdyby nie był najprzystojniejszym chłopakiem w szkole i przede wszystkim... Gdyby nie był tym, kim jest. Chodzą pogłoski, że jest w jakimś gangu. Robi szemrane interesy i pracuje dla... Właśnie dla kogo? Nikt o tym nie wie. Ponoć nikt mu się nie stawia... A gdy próbuje... Źle kończy. Zayn jest w niezłym bagnie... Dlatego jest we mnie zasiane ziarnko niepokoju. Co jeśli... Jeśli po prostu coś kombinuje? Jego wzrok mówił za siebie... Muszę go omijać szerokim łukiem.
- Żyjesz? - Mia pomachała mi ręką przed oczami.
- Uh... Tak, tak... - Wymamrotałam.
- Wygląda na to, że wpadłaś mu w oko. - Zamruczała Grace. Chyba jednak nie. Oczywiście, że nie powiem im o moich obawach. To kategorycznie wykluczone. Wysiliłam się tylko na mały uśmiech i spuściłam głowę.

*

Idąc korytarzem z dziewczynami na chemię, śmiałyśmy się jak wariatki, wymyślając przeróżne przebiegi zdarzeń naszej nocy. Nie patrząc przed siebie, wpadłam na coś twardego. A raczej kogoś. Popatrzyłam w górę i rozpoznałam te same oczy, które wypalały we mnie dziurę na stołówce. Teraz były przepełnione nienawiścią. Zastanawiałam się czy to przeze mnie.
- Radziłbym ci uważać Bush - Syknął. Zacisnęłam mocno zęby mierząc go wściekłym spojrzeniem.
- Nie sądzę, żeby spadła ci korona z głowy, jeśli będziesz troszkę bardziej uprzejmy. - Warknęłam. Brunet co chwilę rozluźniał i zaciskał pięści. Hamował się. Starał się na mnie nie rzucić i nie zrobić czegoś... Czego by żałował?
- Radziłbym ci oszczędzać ten cięty języczek. - Zmierzył mnie wzrokiem z pogardą.
- W najbliższym czasie na pewno ci będzie potrzebny. - Dodał na odchodnym, uderzając mnie w ramie. O co mu chodzi? Stałam z dziewczynami zszokowana. Nigdy taki nie był w stosunku do mnie. Oczywiście, nie szczędził sobie swoich głupkowatych odzywek na jego poziomie, ale nigdy nie był wobec mnie agresywny. Chociaż, pewnie nie miał kiedy się wykazać. W końcu chodzę do tej szkoły jakieś pół roku. Popatrzyłyśmy się na siebie zdezorientowane.
- Chodźcie dziewczyny. Nie ma sensu się nim przejmować. - Pokręciłam głową i ruszyłam na tą przeklętą lekcje chemii.

_______________________________________________________________________

Okey... Osobiście uważam, że ten rozdział szału nie robi ^^ Ale może w następnym sama siebie nie zawiodę ;D Myślę, że najlepszym wyjściem będzie dodawanie rozdziałów co piątek ;) I chyba tego się będę trzymać ;* Do następnego <3








Shh... be quiet princess | Justin Bieber fanfiction PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz