( Toby'ego POV)
To co papo powiedział, nikt nie wierzył. i jeszce mi dał zadańie to jej powiedziec. Ale jak? Kiedy to powiem,nie będzie mnie jusz lubić pszez całe rzyćie. Uhm,powiem ze papcio Slender to mi kazał. To będzie prawda.
(Alice POV)
Znowu zemdlałam. Kiedy tego chczem,to tego nie mam. A kiedy nie chczem,to jest. Pszywale tym chłopom! Wształam w tym samym łórzku. Chłopaki na mnie się patrzyli jak zdziwieni. Wształam powoli. Chłopak z mojego domu,co mnie zabraw z sobą (otkryłam to) podszedł do mnie. Właśńie chćiał coś powiedzieć a ja się na niego rzućiłam i zaczełam go duśić.
- "czemu tu jestem!? Kim wy jesteśćie!? Co się dzieję!?" Kszyknełam.
- "uspokuj się!" Krzykną. Ale jak ja niby mam się uspokoić gdysz nie wiem co się dzieję. Chłopak mnie odpchną i postawił na łózku, a jago koledzy mnie mocno czszymali. Ale niby czemu?
- "sorry mała." Powiesział jeden.
Chłopak kturego duśiłam podszedł z przerazoną minom.
- "ty.." zaczą. - "Ty jesteś teraz jedną z nas." Nie wierzyłam. Kiwnełam głową i patszyłam się na innych. Kiwneli ze to prawda.
- "ale..dlaczego? Dlaczego ja!?" Krzyknełam i się szarpałam. Dlatego mnie tak mocno tszymali.
Gdy się uspokoiłam puścili mnie.
Jak to się stało? ja tylko zabiłam rodzine.. okay,jestem jedną z nich. Ale kim oni są? Czy oni terz zabili ich roszine?
- "kim jesteście no to?" Zapytałam.
- "jesteśmy morderczami. Narzywamy się 'creepypasty'. Ja,mam na imię Toby, Ticci Toby. Sorki ze nie od razu. To jest Masky,i jego brat Hoody. W innyh pokojach są inni." Toby pszedstawił mi pokojowczuw.
- "są inni!?" Zapytałam.
- "tak. Bo co?" Do pokoju wszedł kwadratowy chłopak. Miał białe oczy,niebieskom bluskę,i dzinsy.
- "ja-ja chciałam tylko wiedzieć.."
- "ah. To dobrze." Odpowiedział.
- "miałem zabrać nową to jadalni. Obiad gotowy." Dodał,i złapał mnie za nadgarstek. I tak samo.. w jednej sekondzie bylismy w jadalni. Ale tam było pełno.. więcej niż 100 'creepypastuw'! Kradwiatowy chłopak uśiadł. Obok niego było mięszce, a on na nie klepał i się patszył na mnie. Podeszłam, i uśiadłam.
- "witamy w jadalńi." powiedział. Ja tylko pszytaknełam. Na środku stołu połorzyl ktoś jakiegoś pana.
- "w to jećie?" zapytałam. Niektórzy pszytakneli, a wtedy tałapali się za mięcho. Zainteresowałam się o sercu. Nie wiem czemu.. Złapałam ję, a wtedy patszyłam za mną. Schody,a z nic schodził Toby,Hoody, i Maski.
- "ale długo!" powiedział ktoś.
Toby popatszył się na mnie, z zszokiem.
- "oeps.." ja jeszcze tszymałam szerce w ręku,i szybko je odłozyłam.
JE LEEST
to nie jest sen
Aléatoiredziewczyna,z imienem Alice pisze ksząszki. ma wybujną wyobraznie. lubi horrory,tulko rze korerzanki nie lubią a ona tego nie rozumie. pszećierz śmieszne to jest. więc. ona pisze ksziąszki o strasznych psychopatach. narzywa je 'creepypasty'. Alice my...