Rozdział 4

39 2 0
                                    

(..) dzienne wykłady już wykańczają Stelle,  a jeszcze od poniedziałku zaczyna pracę w knajpie rodziców od jej kolegi. Każdego dnia jest dobrej nadzieji że wszystko się ułoży,  a wieczorami już zmienia zdanie, myśli że trafi do wariatkowa albo "kupnie w kalendarz " wszytko ją wyczerpuje.  Ma takie dziecinne marzenie chciałaby żeby czas się zatrzymał i nic się nie liczyło i mogła być taką jedną dniową księżniczką w swoim świecie, która ma swojego księcia z bajki i żyją długo i szczęśliwie. 
-Tak wiem moje marzenia są takie dziecinne -mówi do siebie - chodź raz chciałabym się poczuć ważna dla kogoś. Stella zaczęła robić porządek w szafie już miała dużo nie potrzebnych ubrań, a komuś mogą się przydać. W swoich starych rzeczach znalazła w kieszeni łańcuszek od swojej mamy. Ten łańcuszek był właściwie przekazywany z pokolenia na pokolenie, miała go jej pra babcia, babcia, mama, która dała jej go gdy miała swoje piętnaste urodziny. Dziewczynie zrobiło się głupio o tym że zapomniała o rodzinnej pamiątce.
Gdy składała już swoje ubrania, aby włożyć je do szafy, rzadko zdarza jej się utrzymać na długo porządek, dlatego tak bardzo kochała swój pokój w Tennessee, gdy miała szafę na wieszaki. Pracę Stelli przerywa dzwonek do drzwi.
- Kto to może być, jest już po osiemnastej, nikogo się nie spodziewałam może Emili...- mruczy sobie pod nosem.
- Ooo. witam ale nie jest za późno na dostawy?  - Pyta zaciekawiona Stella.
- Tak.. Cześć.. Przeszkodziłem?
- Nie skądże.
- Po prostu nie daje mi jedna rzecz spokoju.... Chcę cię zapytać czy umówiła byś się ze mną na kawę?  wiem przeprasza że tak prosto z mostu ale bardzo mi zależy.
- Ojjej nie spodziewałam się, ale..my się nie znamy...  Właściwie czemu nie warto poznawać nowe znajomości. - Z uśmiechem mówi dziewczyną.
- Naprawdę?  Oj bardzo dziękuję.. To co w sobotę przyjdę pozdrawiam ciebie o dziewiętnastej, pasuje? 
- Oczywiście, to do zobaczenia.
- do zobaczenia - odpowiada szczęśliwy chłopak.
Stella dalej nie potrafi uwierzyć w to co się właśnie wydarzyło...  Czuję teraz się jak nie dojrzała nastolatka, która drugi raz w życiu widzi chłopaka i zaraz ma motylki w brzuchu.  Ale tak właśnie czuła się Stel, pomyślała że może to jest jej "zing". Chciała jakoś się uspokoić ale to była dla niej bajka, którą chciała Zacząć pisać, od początku, szczęśliwe chodź raz. Stella była już bardzo zmęczona nie miała sił na nic, przeczytała parę razy swoje notatki i poszła do łazienki wziąść kompiel i iść jak najszybciej spać.  Następnego dnia zaspała, przemęczenie robi swoje... Nie miała czasu na nic ale szybko się zebrała i pojechała na wykłady.. Właściwie zdążyła na pierwszy wykład z dziesięcio minutowy spóźnieniem, powiedział że to wszystko przez korki na drogach.  Mimo wszystko była bardzo szczęśliwa... Emili cały czas ją obserwowała i wiedziała że jest coś nie tak. Pod koniec przerwy obiadowej Emili podeszła do Stelli spytać o co chodzi. 
- Ej co ty taka w skowronkach? - Pyta przyjaciółka z zainteresowaniem.
- Hej nic się nie dzieje,  nie mogę czuć się dobrze..? Już muszę iść spieszę się muszę odebrać jeszcze ten telefon, przyjdź do mnie na kawę wieczorem.
- To super z chęcią przyjdę.

Pierwsza i ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz