I. Najbardziej pechowy dzień.

130 11 13
                                    

Wiecie co to znaczy mieć przejebane? Pewnie wielu z Was pokiwało ze zrozumieniem głową, przypominając sobie moment, w którym rodzice nakryli ich na wypalaniu pierwszego "dymka" lub dowiedzieli się, iż inicjacja seksualna ukochanego dziecka nadeszła trochę za wcześnie.
Nie, cholera! Mówię o tak gównianej sytuacji, że już gorzej być nie może.
Jak na przykład to, że pewnego dnia dowiadujesz się, iż świat jest zupełnie inny niż myślałeś, a wszystko, w co wierzyłeś okazuje się kłamstwem.
Nie przypominasz sobie? Cóż... Ja aktualnie znajdowałem się w takiej właśnie sytuacji.
Mój wuefista często powtarzał mi, że mam kondycję niczym czterdziestoletnia świnia. Zwykle wtedy odchodziłem zirytowany, by zaszyć się w kącie sali i nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Niestety teraz, choć niechętnie, musiałem przyznać mu rację.
Biegłem już pewne z pół godziny bez przerwy. Moje nogi uginały się pode mną co chwila, protestując na ten nagły wysiłek. W płucach płonął ogień, a one same zacisnęły się boleśnie, niezdolne do zaczerpnięcia oddechu.
Ale nie mogłem się zatrzymać. Piekielny Ogar, gigantyczny psopodobny stwór wyglądający niczym wyjęty z najgorszego koszmaru, deptał mi po piętach. Gdybym to uczynił najpewniej skończyłbym jako mielonka w jego żołądku.
Miałem ochotę krzyczeć, błagając o pomoc, jednak byłoby to tylko niepotrzebne marnowanie energii. Aktualnie znajdowałem się na kompletnym zadupiu składającym się z lasu i rozległej polany, a szansa na spotkanie tutaj jakiegokolwiek człowieka była przeraźliwie niska, by nie powiedzieć zerowa.
Jakim cudem znalazłem się w tej sytuacji? Właściwie sam nie wiem. Jeszcze dzisiaj rano jadłem w spokoju śniadanie i szykowałem się do szkoły. Wyszedłem z domu w pośpiechu, by nie spóźnić się na autobus. Ostatecznie nigdy nie dojechałem do miejsca znienawidzonego przez większość moich rówieśników. Bus zepsuł się w połowie drogi i pasażerowie byli zmuszeni z niego wysiąść. A ja z braku lepszych perspektyw postanowiłem przejść się kawałek. No i teraz miałem za swoje - byłem ścigany przez potwora, który z pewnością nie chciał mnie tylko przytulić. Brawo, Carter. Gratuluję inteligencji.
W pewnym przerażającym momencie potknąłem się o coś i runąłem jak długi na ziemię. Nawet nie próbowałem się podnosić; znając odległość dzielącą mnie dotychczas od psiska zapewne zanim na powrót złapałbym równowagę, zostałbym pochwycony.
Jakim cudem coś takiego jak ten potwór w ogóle mogło istnieć na tym świecie?! Gdyby ktoś postronny opowiedział mi o spotkaniu z czymś takim, najprawdopodobniej popatrzyłbym na niego tak, jakby co najmniej zaczął tańczyć kankana na pogrzebie. A może tak naprawdę to wszystko nie miało miejsca? Może mój przemęczony umysł wyobrażał sobie sylwetkę bestii, a tymczasem uciekałem przez zwykłym wilkiem bądź niedźwiedziem? Ba! A może nawet nadal znajdowałem się w domu, a cała ta popaprana akcja śniła mi się na jawie? Zawsze powtarzali mi, że powinienem zacząć brać jakieś psychotropy.
Z drugiej jednak strony od pewnego czasu widziałem dziwne rzeczy, których inni zdawali się nie dostrzegać. Przecież nie mogłem zmyślić sobie wszystkiego. Prawda...? Jednak jeśli to faktycznie się działo, zaczynało się robić nieciekawie.
Zastanawiałem się, co czeka mnie po śmierci. Czy faktycznie miałem trafić do nieba, gdzie spacerowałbym sobie wesoło po chmurkach, pod czujnym okiem Wszechmogącego? Czy fakt, iż przez większość mojego nędznego życia byłem ateistą sprawiał, że ta opcja była dla mnie niedostępna? Cholercia, gdybym wiedział, na pewno uważałbym na kazaniu w kościele!
Hej, ty tam, na górze! Skreśliłeś mnie ze swojej listy przez coś takiego?
Mamo, tato. Przepraszam za moją głupotę i wszystkie drobne przewinienia, jakich się dopuściłem. To ja wrzuciłem wtedy czerwone skarpetki do białych ubrań, nie babcia. Wybaczcie mi moje kłamstwo. Jeśli po śmieci uda mi się jakoś z wami skontaktować, powiem wam jak to jest. To całe umieranie i te sprawy...
Zacisnąłem mocno powieki, szykując się na ból. Miałem szansę sprawdzić, jak czuje się tuńczyk mielony i wrzucany do puszki. Szkoda tylko, że ja przeżyję to na żywca i bez jakiegokolwiek znieczulenia.

Gdy dłuższą chwilę nic się nie działo, odważyłem się otworzyć oczy. Widok, który mi się ukazał, sprawił, że mój i tak już zachwiany ateistyczny światopogląd poważnie ucierpiał. Parę metrów ode mnie, na trawie siedział mój prześladowca. Zamiast atakować, patrzył na mnie z uwagą, machając kościstym ogonem. Przekrzywiał paskudną głowę w bok, a z jego nozdrzy co jakiś czas wydobywał się dym. Dużej wielkości oczy z czarnymi białkami i czerwonymi tęczówkami lustowały mnie uważnie, sprawiając wrażenie, jakby stwór chciał zajrzeć wprost do mojej duszy. Postrzępione uszy postawił w górę, uważnie nasłuchując wszelkich dźwięków w pobliżu. Oprócz tych paru niezbyt przyjemnych cech przypominał bardzo przerośniętego charta.
Zamarłem na chwilę, obawiając się wykonać żadnego ruchu.
- Dobry pies. - wycharczałem w końcu, ledwo łapiąc oddech. Proszę mnie nie osądzać po tym, co stało się później! Zastanów się, co ty zrobiłbyś w takiej sytuacji? Kiedy uleciały ze mnie resztki adrenaliny, zmęczenie i przeżyty szok dały się we znaki i straciłem przytomność.

Nazywam się Carter Dravis. I wszystko wskazuje na to, że jestem jakimś Zaklinaczem Bestii.

~☆☆☆~

Witam w moim nowiutkim opowiadanku~
Nie jest zbyt wysokich lotów, ponieważ pisałam je pod wpływem nerwów, gdyż poprzednią wersję (notabene dużo lepszą) Wattpad zwyczajnie usunął. Ostatnio w ogóle zaczął jakoś dziwnie wariować - albo usuwa gotowe rozdziały, albo wcale nie da się wejść w tryb tworzenia. Musiałam kilka razt go odinstalowywać, a on nadal swoje.
Nie mam bladego pojęcia czy kontynuować tę historię, czy też zostawić ją jako one-shot. To już zależy od Was - osób, które doszły aż to tego momentu. Jeśli będziecie chcieli, mogę to ciągnąć dalej.
Jak widać nie jest ona zbyt poważna, stworzyłam ją tylko dlatego, iż chciałam napisać coś zaczynającego się od słów tworzących pierwsze zdanie. Mam nadzieję, że nie jest to najgorsze, co do tej pory czytaliście i nie zostanę nazwana przez to czarną owcą wattpadowych twórców.
To by było chyba na tyle. Enjoy!  -w-

Dear God!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz