•2•

1.2K 40 3
                                    

Daemon

Kurwa. Czemu Katy musi tak często mdleć? Nie zdążyłem jej złapać i dość mocno uderzyła głową o podłogę. Jej ciemne, lekko falowane włosy w większości zakrywały jej twarz.

Podniosłem ją. Jest taka lekka, na pewno ma niedowagę. Jak dla mnie waży około 40 kg przy wzroście 170. Ulożyłem delikatnie Katy na łóżku i zadzwoniłem do jej matki.

-Dzień dobry pani Life.

-Dzień dobry Daemon. Coś się stało?

-Tak. Pani córka zemdlała. Leży na swoim łóżku.

-Dziękuję za informacje. Niestety nie ma mnie w mieście. Wrócę jutro wieczorem.

-Zajmę się Katy.

-Miło to słyszeć. Do zobaczenia.-rozłączyła się.

Przysunąłem stołek jak najbliżej łóżka i czekałam, aż te piękne oczy o barwie nieba spojrzą na mnie. Jest to dziewczyna moich marzeń. Nie wiem co ona widzi w wysokim chłopaku o szarych oczach i blond włosach, który jest nieumięśnionym chudzielcem.

Wyjąłem pudełeczko z żyletką. Otworzyłem je i od razu zamknąłem. Wyszedłem z domu i wrzuciłem pudełeczko do kontenera. Nie będzie szukała tego gówna w śmieciach.

Wróciłem do jej pokoju i zobaczyłem, że patrzy na mnie.

-Jak się czujesz księżniczko?-zapytałem.

-Nie mów do mnie księżniczka. Podasz mi butelkę soku jabłkowego? Jest w biurku.

Wyjąłem butelkę o którą prosiła. Podałem jej ,,sok".

-Co to jest?-zapytałem.

-Sok.-odpowiedziała dziwnym głosem.

-Powiedz prawdę.

-To akurat jest sok. Masz spróbuj.-wziąłem butelkę i spróbowałem.

-Jakiś dziwny.

-Bo sama robiłam rano. Ja nie piję, nie palę i nie ćpam.

-I zawsze posłuszna mamusi?

-Tak jakby.

-Jak o niej mowa to wie.

-O czym?!

-Spokojnie. O tym, że zemdlałaś.

-Możesz mnie kurwa nie straszyć?

-Mogę. A ty masz nie przeklinać.

-Bo co?-próbowała wstać z łóżka, ale straciła równowagę i znowu na nim wylądowała-Cholera.

-Siedź na dupie.

-Ale muszę do toalety.

-Aby się pociąć?

-Nie. Moja jedyną żyletkę mi zabrałeś. Pomożesz dojść mi do łazienki?

-Tak.

Katy

Daemon zaprowadził mnie do łazienki. Osunęłam się po drzwiach i zaczęłam cichutko płakać. Co się ze mną dzieje? Zapominam sprzątać żyletki, kawa już mi nie smakuje i ciągle czuję się jak za duży worek na ziemniaki. Za dwa tygodnie mam osiemnaste urodziny, a napis jeszcze nie jest skończony.
Miałam skończyć przed urodzinami, ale nie uda mi się to.

Do:Jason:)
Mógłbyś coś dla mnie zdobyć?

Od:Jason:)
Żyletkę?

Do:Jason:)
Skąd wiesz?

Od:Jason:)
Domyśliłem się. Zaraz ci ją podrzucę.

Do:Jason:)
Jest u mnie Daemon i nie może widzieć nowej.

Od:Jason:)
Okey. Coś wymyślę i przyniosę.

Do:Jason:)
Dziękuję.

Wstałam i wyszłam z toalety wcześniej patrząc w lustro czy bardzo widać, że płakałam.

Mogłam już samodzielnie ustać na nogach. Poszłam do kuchni, aby coś zjeść, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Jasona z pizzą.

-Miałem przyjść to jestem.-powiedział.

-Wejdź-Daemon zrobił zdziwioną minę-Zapomniałam ci powiedzieć. Przepraszam.

-Spoko. Nawet lepiej, że przyszedłeś, bo ja mam coś do załatwienia.-powiedział Daemon i wyszedł trzaskając drzwiami.

-Proszę.-Jason podał mi nową żyletkę.

-Skąd wiesz, że się tnę?

-Kiedyś jak byłaś pijana to mi powiedziałaś.

-Kiedy ja byłam pijana?

-Z trzy tygodnie temu.

-Nie mówiłeś tego nikomu?

-No coś ty. Czemu nie możesz robić tego cyklem?

-Bo nie mam wprawy, aby cyklem literę zrobić.

-Aha. Może zjemy?

Włączyliśmy film i zjedliśmy pizzę. Po północy Jason poszedł, a ja wzięłam prysznic, zrobiłam jeszcze jedną literkę, zabrałam żyletkę do pokoju i ją schowałam po czym poszłam spać.

***
Od następnego tygodnia postaram się, aby rozdziały były co wtorek i piątek.
Mam nadzieję, że podoba wam się jak na początek

They don't know me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz