Czwarty

641 35 10
                                    

Siedziałem na kanapie, pijąc wodę i czekając aż ten kretyn w końcu tutaj wróci. Jeszcze trochę serca mam w sobie, nie chciałem jej zagłodzić, w sumie ona jest tutaj zbędna, ale to świetna przynęta na Josha i czułem to w kościach, że niedługo pojawi się tutaj po nią, a wtedy zemszczę się, za to co on zrobił całej mojej rodzinie.

Po chwili usłyszałem jak Anastasia zaczęła krzyczeć. Dobra uderzyłam ją może raz, ale nie krzyczała. Czułem, że muszę wstać, nie zważając na to, że Kurt kazał mi wyjść z pomieszczenia. Ruszyłem w stronę wrzasku, bo zacząłem się zastanawiać, co on z nią wyprawiał. Otworzyłem drzwi i zapaliłem światło, a moim oczom ukazał się widok nagiej Anastasii, jej twarz była spuchnięta od łez. A tuż przed nią widniało nagie, wielkie dupsko Kurta. O nie, to nie było zaplanowane. Kurt odwrócił się do mnie, gdy tylko zobaczył, że zapaliłem światło.

- Mówiłem ci smarkaczu, że masz się tu nie pokazywać! - warknął nawet na mnie nie patrząc. Zakrył jej usta żeby nie krzyczała, a dziewczyna wykorzystała okazję, po czym ugryzła go w palec. Kurt od razu zareagował i uderzył ją w twarz.

Dość. Nie mogłem na to patrzeć. Ruszyłem w jego stronę i odciągnąłem go od niej, co było dla mnie dużym wyzwaniem. Anastasia skuliła się i zaczęła płakać. Kurt leżał na ziemi, a ja klęczałem nad nim i obijałem jego twarz pięściami.

- Ty jebany kutasie! Dał ci ktoś prawo do dotykania jej w ten sposób? - wziąłem go za kołnierz jego swetra i podniosłem ku sobie.

- Mogę robić co mi się żywnie podoba, nawet wyruchać tą dziwkę, a tobie gówno do tego, to nie ty tutaj przejmujesz stery - warknął w moją stronę.

Nie przejmowałem się tym, że ten idiota nie miał spodni ani bielizny na sobie, złość i irytacja, ktòrymi się kierowałem były silniejsze.

- Tobie też nikt ich nie przydzielił, tu chodzi o mojego ojca, a jak szukasz dziwek to zapierdalaj do jakiegoś klubu. Chociaż wątpię czy jakaś zechce tracić czas na szukanie twojego penisa pod warstwą tego tłuszczu, a teraz wypierdalaj stąd albo jeszcze bardziej cię dobiję!

On pospiesznie wstał i zaczął się ubierać, po czym wyszedł z pomieszczenia, mówiąc, że jeszcze sobie porozmawiamy. Pierdol się.

Spojrzałem na trzęsącą się dziewczynę, która bała się podnieść wzrok. Zdjąłem bluzę i ją przykryłem.

- Nie skrzywdzę cię, nie tak jak on.

- "Nie tak jak on" - szepnęła, zachrypniętym głosem. - Ale to robisz Harry - dalej na mnie nie patrzyła - nic nikomu nie zrobiłam, nie mam pojęcia co ja tutaj robię, nie mam nic wspólnego z moim ojcem, gdyż od zawsze wmawiano mi, że nie żyje, nie wiem jak wygląda, w domu czeka na mnie schorowana matka, która pewnie już odchodzi od zmysłów, bijecie mnie, za to, że ojciec, do którego kazaliście mi zadzwonić, nie chciał ze mną rozmawiać i na dodatek jakiś niewyżyty człowiek prawie mnie zgwałcił! Nienawidzę tego miejsca, a już szczególnie ciebie, bo to ty mnie w to wszystko wkręciłeś, nawet cię nie znam, a ty wiesz o mnie więcej niż moja własna matka! - krzyczała, płacząc jednocześnie.

- Nigdy nie zrozumiesz jak to jest stracić ojca. Mieć go, czuć się kochanym i stracić go z dnia na dzień, bo jakiś dupek ma kaprys odebrania ci tego co jest dla ciebie w życiu naprawdę ważne. Dopiero wtedy, gdy zobaczę cierpienie twojego ojca będę mógł spokojnie zasnąć. Możesz mieć mnie za okropnego i bezdusznego idiotę, być może masz rację, ale rodzina jest czymś, co należy chronić zawsze, za wszelką cenę - powiedziałem, nie dowierzając, że się na to zdobyłem. Dziewczyna patrzyła na mnie pustym wzrokiem. Przez chwilę wydawało mi się ze zobaczyłem w jej oczach cień współczucia, jestem pewien ze potrafiłaby mnie zrozumieć, gdyby tylko spróbowała. Gdy już zamierzała się odezwać, do pomieszczenia wszedł jeden z ochroniarzy pilnujących budynku.- Styles, jesteś proszony na rozmowę, podobno jej ojciec próbował kontaktować się z jednym z naszych - oznajmił wskazując na wciąż przestraszona dziewczynę.

Stockholm Syndrome || h.sWhere stories live. Discover now