2.Schron

26 2 3
                                    

Jenifetr nerwowo zareagowała na wsystkie wydarzenia. Nie mogąc zrozumieć o co chodzi wypytywała policjanta:
- Ccco się stało? Czego tu jesteśmy?
- Zamachowiec miał wysadzić całą stacje metra. Jesteśmy tu z powodu nieznanego mi, szkolono mnie że właz otwiera się na wypadek niebezpieczeństwa.
- Czyli jesteśmy tu uwięzieni?
- Tak, wyjście otwiera się po niebezpieczeństwie.
Informacje te niezaspokoiły jej, lecz widziała że policjant nie ma ochoty na rozmowe. Policjant grzebał przy krótkofalówce.
Nagle rozległy się w niej trzesty i szmery, wydobył się z niej przeraźliwy głos:
- Uciekaj, uciekaj nie daj się złapać... - Głos urwał się w krótkofalówce było można usłyszeć jeszcze przeraźliwe jęki.
- Chyba chwile tu zostaniemy - podał jej latarkę - masz rozejrzyj się. W każdym schronie są zapasy.
Schron był ciemny i wilgotny, wręcz mokry, przypominał stare metro. Tylko co robi metro pod metrem. Skręciła w kolejną alejkę i zobaczyła dzwi. Otworzyła je lecz w głębi serca nie chciała tego robić. Zobaczyła szafy a na nich jedzenie i woda mnóstwo zapasów, leków i gadzetów.
Uradowana zaczeła biec do policjanta, gdy za winkla wychylił zamachowien przyłożył jej broń do skroni i powiedział stanowczo:
- Zaprowadz mnie do tego policjanta.

Przepraszam za krótkie rozdziały lecz ostatnio mam mało czasu. Następny rozdział będzie owiele dłuższy.

Morderczy schron.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz