Poniedziałek. Długa przerwa. Prawie wszyscy uczniowie schodzą się na stołówkę. Oprócz mnie i Jess. Siedzimy na dachu szkoły, gdzie kółko biologiczne trzyma swoje rośliny.
- Jak to on chce się zmienić?- pytała zszokowana Jessica. Sama byłam w szoku.
- Nie wiem, może zmądrzał po ostatnim razie.- odpowiedziałam, przypominając sobie piątkowe wydarzenie. Szczerze to sama nie wiedziałam jak odpowiedzieć na jej pytanie bo Oscar sam mi na nie do końca nie odpowiedział.
- tacy jak on się nie zmieniają. - powiedziała. - A ty wiesz o tym najlepiej. Nie chcesz chyba przechodzić przez to jeszcze raz?
- możesz mi o tym nie przypominać? nie potrzebuje znowu wykładu na ten temat.- odpowiedziałam lekko zdenerwowana. Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam szybkim krokiem w kierunku drzwi na korytarz. Szłam w kierunku szafek kiedy na kogoś wpadłam. Odbiłam się od klatki piersiowej osobnika na którego perfidnie wlazłam.
- Przepraszam, nie patrzyłam jak idę. - powiedziałam szybko nie patrząc na osobnika.
- Nic się nie stało, ale uważaj następnym razem.- powiedział i odszedł. Szybko wyjełam telefon i wystukałam wiadomość;
me; wow, nie nakrzyczałeś na melanie. jestem dumna, oscar.
CZYTASZ
oscar enestad // princess
Fanfictionme; witaj oscar; co tak oficjalnie, kochanie? me; cóż ja mam w sobie chociaż odrobinę szacunku do drugiej osoby. książka w trakcie poprawek :)