Pierwszy, czyli zacznijmy od początku...

739 19 4
                                    

Czy jestem typową, polską dziewczyną? Nie, zdecydowanie to nie ja. Od kiedy pamiętam różniłam się od moich rówieśniczek. Zawsze byłam inna, ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Kochałam bycie tak odmienną osobą. Zawsze wiedziałam, kto jest moim przyjacielem, a kto wrogiem. Jestem optymistką, patrzącą na świat przez różowe okulary, choć na pierwszy rzut oka można tego nie dostrzec. Trochę zadziorna, bezkompromisowa, a przede wszystkim bezpośrednia. To kolejne cechy wyróżniające mnie z tłumu nudnych, polskich dziewczyn. Może właśnie dlatego pokochałam Hiszpanię. Kraj równie zmienny, jak ja. Każdy doskonale wie jaki temperament mają tamtejsi mieszkańcy. Pamiętam, że gdy byłam mała, no może nie taka mała, miałam wtedy czternaście albo piętnaście lat, bardzo często jeździłam na mecze mojego starszego o dwanaście lat braciszka. Jego kariera w słonecznym państwie pachnącym figami, pomarańczami i oliwą z oliwek nie trwała długo, aczkolwiek chyba to miejsce wspominam najlepiej. Poznał mnie tam z ludźmi, o których mówi cały świat. Zaznałam odrobiny nadmorskiego życia wśród oliwnych gajów oraz winnych plantacji. Miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę.
- Znowu siedzisz w garażu.- usłyszałam doskonale znany mi śmiech. Zatrzasnęłam maskę swojego audi A8, które dostałam właśnie od niego na urodziny.
- Ebi!- pisnęłam ucieszona i najszybciej jak potrafiłam podbiegłam do niego, aby go uścisnąć. Wziął mnie na ręce i obrócił kilka razy. W zeszłym roku wyjechał do Holandii, aby uczyć młodzików gry w piłkę nożną i można by powiedzieć, że od tamtej pory nie mamy że sobą kontaktu. Czułam się trochę zawiedziona z powodu, że zapomniał o swojej ukochanej siostrzyczce. W końcu przyzwyczaił mnie do bycia przez siebie rozpieszczaną. Z nikim nie miałam tak dobrego kontaktu, jak właśnie z Ebim. Być może właśnie dlatego tak bardzo się rozczarowałam, gdy nie pojawił się w święta Bożego Narodzenia, czy Wielkanoc. - Dlaczego się nie odzywałeś?- spytałam wracając na ziemię.
- Wypiękniałaś.- westchnął wpatrując się we mnie.
- Nie o to pytałam.- spojrzałam na niego przenikliwie, a następnie udałam się w stronę szafki z narzędziami po ścierkę, którą zostawiłam tam, by wytrzeć ręce z resztek smaru.
- Ty i ten twój charakterek.- wypuścił głośno powietrze, bezsilnie kręcąc głową. - Czy choć raz możesz nie wiedzieć wszystkiego? To naprawdę nie jest teraz ważne.- patrzył na mnie, gdy starannie zmywałam tłuste plamy z rąk.
- Dla mnie jest. Nie odzywałeś się niemal cały rok. Dwanaście miesięcy to dużo.- uniosłam wzrok znad umywalki wycierając czyste już dłonie.
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.- oznajmił, a gdy otworzyłam usta, by dodać coś od siebie, bezwstydnie mi przerwał. - Mała, skończmy ten temat. Pokaż mi lepiej co nowego wykombinowałaś i koniecznie musisz powiedzieć, jak sprawuje się mój zeszłoroczny prezent.- przyciągnął mnie do siebie za pomocą uścisku w talii, a następnie poprowadził do czarnego audi.
- Samochód jest naprawdę świetny, a jazda nim to poemat, ale wciąż twierdzę, że trochę przesadziłeś z tym prezentem.- mówiąc ostatnie zdanie zrobiłam króliczki palcami. - Tak samo cieszyłabym się z Seata, czy Opla.- oparłam się o ciemne auto, które swoją drogą wymagało mycia.
- Kogo chcesz oszukać?- zaśmiał się opierając o maskę tuż obok mnie. - Sto pięćdziesiąt koni by Ci nie wystarczyło.- pocałował mnie w policzek, a ja przewróciłam oczami.
- Aż tak przewidywalna jestem?- spytałam żałośnie. Kochałam samochody oraz mocne silniki, co wiedział chyba każdy w mojej raczej sportowej rodzinie. W tym przypadku również się wyróżniałam. Dla nich liczyło się kopanie piłki, a dla mnie ryk rasowej V8.
- Troszeczkę.- puścił oczko w moją stronę.
- Ej!- pisnęłam uderzając go w ramię.
- Chciałaś wiedzieć.- wzruszył ramionami, kryjąc przede mną głupawy uśmieszek.
- Tak właściwie to co się stało, że przyjechałeś?- spytałam kolejny raz zmieniając atmosferę między nami.
- Stęskniłem się za tobą i twoimi głupim pomysłami.- pokazał mi język, na co zareagowałam tym samym.
- Czasami odnoszę wrażenie, że to ja jestem starsza. Ebi...- westchnęłam z dezaprobatą, podpierając dłonie o biodra
- Dobrze powiem Ci wszystko, ale daj mi trochę czasu, proszę.- pocałował mnie w policzek. Wypuściłam głośno powietrze, czym chciałam mu zademonstrować, że jestem niezadowolona z przebiegu rozmowy. Z przedniej kieszonki umieszczonej na moich starych jeansowych ogrodniczkach wyjęłam kluczyk do czarnego cudeńka.
- Wsiadaj, jedziemy do domu.- oznajmiłam. Miałam dość tej bezsensownej wymiany zdań pomiędzy nami, a tak na marginesie, byłam głodna.

Od przyjazdu Ebiego minęły dwa tygodnie. Mój brat zachowywał się, jak kłębek nerwów. Gdy tylko pojawiał się w domu, za chwilę znów go nie było. Pojawiał się i znikał jak Józek w słynnej piosence Bajmu. Denerwowało mnie już jego zachowanie, dlatego postanowiłam coś z tym zrobić. Złapałam go, kiedy miał zamiar wychodzić. Na początku niezauważona stanęłam w drzwiach wejściowych.
- Gdzie ty znowu idziesz?!- spytałam zdenerwowana podpierając dłonie na biodrach. Patrzyłam na niego przenikliwym spojrzeniem śledząc każdy jego ruch. Dopiero po wypowiedzeniu przeze mnie pytania zauważył moją drobną postać stojącą w przejściu do przedpokoju.
- Mała, przesuń się.- jęknął zniecierpliwiony zdejmując z wieszaka kurtkę. Była druga połowa czerwca, ale jak na tę porę roku było wyjątkowo zimno.
- Euzebiusz, co się z tobą dzieje?!- krzyknęłam jeszcze bardziej zdenerwowana faktem, iż po pierwsze nie chciał mi niczego powiedzieć, a po drugie próbował przesunąć mnie w kąt niczym jakiś mało wartościowy przedmiot.
- Oliwia, ja naprawdę nie mam teraz czasu.- próbował się mnie pozbyć, ale nie miałam zamiaru mu ustąpić. Byłam znana właśnie z tej cechy, więc powinien wiedzieć, co czekało go z mojej strony. Nigdy nie odpuszczałam.
- Ty nigdy nie masz dla mnie czasu!- krzyknęłam nie mogąc już dłużej utrzymać nerwów na wodzy. - Przez cały rok miałeś mnie gdzieś! I wiesz co? Ja też już nie chcę z tobą rozmawiać!- oznajmiłam wściekła i udałam się do swojej sypialni, trzaskając za sobą drzwiami. Usiadłam na szerokim parapecie okna z widokiem na panoramę Warszawy. Na wysokiej półce dostrzegłam paczkę cienkich papierosów, o których musiałam zapomnieć podczas sprzątania. Od razu po nią poszłam. Chwyciłam ją w dłoń i wróciłam na swoje poprzednie miejsce. Długo biłam się z myślami, czy mam zapalić. Nie robiłam tego już od czterech lat, kiedy to Ebi mnie przyłapał i pomógł w rzuceniu tego okropnego nałogu. A dziś to właśnie przez niego miałam zamiar wrócić do palenia. Wyjęłam jednego papierosa, następnie umieszczając go w ustach. Na szczęście w środku znalazłam działającą zapalniczkę. Otworzyłam szeroko okno, a następnie go odpaliłam. Zaciągnęłam się mocno dymem, a po chwili wypuściłam go z płuc. Pewnie zastanawiasz się dlaczego zaczęłam palić. Cóż, odpowiedź jest bardzo prosta - byłam zbuntowaną nastolatką, która chciała spróbować czegoś nowego, a z czasem popadłam w ten okropny nałóg. Nie jestem fanką palenia, choć sama to robię. Tak, wiem, to idiotyczne.
Niespodziewanie drzwi do pokoju się otworzyły. Nie zauważyłam kiedy obok mnie pojawił się mój brat. Widząc papierosa w moich ustach natychmiast wyjął go i wyrzucił za okno.
- Mówiłem żebyś tego nie robiła!- powiedział wściekły. Doskonale wiedziałam, że nienawidził, gdy paliłam. Był to całkiem naturalny i zrozumiały odruch, przecież był sportowcem, a oni tego nie robią.
- Jeszcze nie skończyłam.- syknęłam mu prosto w twarz. Chciałam sięgnąć po kolejnego papierosa, lecz w połowie drogi chwycił mój nadgarstek. - Puść mnie, chcę zapalić.- oznajmiłam.
- Oliwia, przestań zachowywać się jak dziecko.- krzyknął. Oboje byliśmy na siebie wściekli. Każde o coś innego, ale z tym samym efektem.
- To ty od dwóch tygodni zachowujesz się jak dziecko. Wychodzisz bez słowa, a gdy wracasz to tylko na chwilę. Możesz mi wreszcie powiedzieć o co chodzi?!
- To nie jest takie proste.
- W takim razie mi wytłumacz, bo ja już niczego nie rozumiem. Wyjeżdżasz, nie odzywasz się do mnie przez cały rok i nagle wracasz. Ebi o co tu do cholery chodzi?
- Powiem Ci wszystko, ale obiecaj, że z tym skończysz.- machnął mi przed twarzą pudełkiem papierosów.
- Ja nie palę. To był pierwszy raz od tamtej pory.- spuściłam głowę.
- Chodź tu do mnie.- chwycił moją dłoń i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się mocno w jego ciało, chcąc poczuć się jak kiedyś, choć przez jedną, krótką chwilkę. Posadził mnie na łóżku, a sam usiadł obok wtulając się we mnie.
- Rozwiodłem się.- westchnął, a mnie zwaliło z nóg. Ale dlaczego? Jak? Zadawałam sobie wiele pytań, lecz nie miałam odwagi spytać. Wiem, że jest bardzo uczuciowy i nie chciałam go w jakiś sposób zranić. - Thirza mnie zostawiła. Nawet nie wiem dlaczego. Zabrała młodego. Nie odzywa się już od pół roku. Nie wiem co się z nimi dzieje. Nie wiem czy Messi jest zdrowy. To dlatego nie przyjechałem na święta, to dlatego się nie odzywałem.- podniósł na mnie zbolały wzrok. Było mi go tak bardzo żal. Nie widział poza nimi świata, a ona tak bez słowa nagle odeszła.
- Nie próbowałeś ich odnaleźć, porozmawiać?- spytałam, mocno go do siebie przytulając.
- Myślisz, że nie próbowałem? Przepadli jak kamień w wodę.- zmartwiony przeczesał swoje ciemne włosy.
- Przecież od razu mogłeś mi powiedzieć, pomogłabym ci.
- Ty byłaś tu szczęśliwa. Nie chciałem obarczać nikogo swoimi problemami.
- Jestem twoją siostrą i od tego mnie masz.- przytuliłam go najmocniej jak umiałam, całując w czoło, a następnie przeczesując średniej długości włosy.

Mknąc przez horyzonty uczuć... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz