Odcinek pierwszy

13 2 1
                                    

Co tu dużo mówić. Lato w Polsce jak to lato w Polsce, było upalne i przekorne dla każdego porządnego obywatela tego kraju. Część studentów i licealistów cieszyło się wakacjami, obijając się przy nagrzanym piwie nad Wartą, jednak nie liczyło się to trójki dwudziestolatków, którzy jak co sobotę ciężko pracowali. Nad swoimi fryzurami.

- Do cholery jasnej - przeklął pod nosem Kornel, po raz kolejny zaczesując białe włosy na drugą stronę. - Zaraz suka mać mnie strzeli.

- Nałóż więcej brokatu, może to coś pomoże. - zaśmiał się Julian, splątując małą kiteczkę na czubku głowy.

Kornel zaś posłał mu nienawistne spojrzenie, biorąc do ręki lakier do włosów, który psiknął wprost w twarz przyjaciela, który odchylił się trochę, do tyłu, robiąc zniesmaczoną minę.

Odkaszlnął, śmiejąc się za razem, przez co blondyn wycelował w niego jeszcze raz. Ostatecznie jednak popsikał lakierem włosy, uznając że gorzej i tak już nie mogą wyglądać.

Wystarczy, że całe błyszczą się od brokatu.

- Do kurwy nędzy, kto zostawił pustą butelkę od szamponu?! - Agaton wyszedł z łazienki owinięty jedynie w ręcznik, cały mokry, pozostawiając za sobą mokrą ścieżkę.

- Po co ci szampon skoro jesteś łysy? - Julian oparł się o ścianę oddzielającą kuchnię od korytarza.

- Nie jestem łysy! - zaprzeczył szybko, wymachując przy tym rękoma.

- Nie, tylko wyglądasz jak po silnej chemioterapii. - skomentował znów brunet, patrząc na równo ogolone włosy przyjaciela, które w porównaniu do bujnych fal Juliana i Kornela, były praktycznie lekkim meszkiem.

- Jeb się na ryj. - odpowiedział, idąc so salonu, nadal zostawiając za sobą mokre ślady stóp.

Brunet czasami nie mógł uwierzyć samemu sobie, z nimi wytrzymuje.

- Chyba z tobą zerwał. - zauważył białowłosy, na co Julian spojrzał się na niego z lekko uniesionymi brwiami, po czym obydwoje głośno się zaśmiali.

- Nienawidzę z wami mieszkać.

Było to kłamstwem tylko w małej części. W końcu znał tą dwójkę nie od dziś i dziękował wszelkim siłą wyższym za to, że nie mieszka z dwoma ćpunami, niedoszłym mordercą czy Baśką, z drugiej jednak strony, nawet w liceum Kornel z Agatonem grali na jego słabych nerwach, a co dopiero teraz, kiedy widzą się codziennie. Nawet w weekendy.

Na nudę jednak nie miał co narzekać. Zwłaszcza w weekendy, kiedy przyjeżdżała do nich siostra i najlepszy przyjaciel Julka.

Czasami tęsknił za mieszkaniem z ojcem, gdzie chociaż wieczorami miał spokój, a w weekendy mógł się porządnie wspać u dziadków. To uczucie nostalgii jednak bardzo szybko minęło. W końcu mieszka z Agatonem i Kornelem już ponad rok, a jego dawne nawyki zaczynają niknąć. Oprócz tego, dotyczącego ogromnej potrzeby trzynastogodzinnego snu.

Brunet odetchnął głęboko i poszedł do salonu, siadając obok mokrego Agatona, który oglądał kreskówki na Cartoon Network z założonymi rękoma i nabmuruszoną miną.

- Jesteś pewien, że się myłeś? - zaczął znów Julian, przez co jego przyjaciel spojrzał na niego z frustracją wypisaną na twarzy, a Kulek podniósł ręce w geście kapitulacji. - Śmierdzisz szatnią.

Heterochromik skrzyżował swoje spojrzenie ze wzrokiem przyjaciela, który zmarszczył nos, robiąc zniesmaczoną minę.

- Tem zapach będzie nas prześladował. - stwierdził Agaton, drapiąc się po obojczykach.

Jak widać, ich życie było dość przeciętne. Bez żadnych zwrotów akcji, nagłego pojawienia się nowych bohaterów, mimo że Poznań małym miastem nie jest, a na żadne wątki fantasy, niestety, nie ma co liczyć.

- Cześć Wiku. - mruknęli obydwoje, gdy pomiędzy nimi usiadła szesnastoletnia siostra Julka. Co było najzabawniejsze, nie dość, że i tak byli do siebie niesamowicie podobni, to jeszcze usiedli w tej samej pozycji. Nikt by nawet nie podejrzewał, że mają innych ojców.

- Co tam śwista? Wyglądasz jakby traktor po tobie przejechał. - zaczął Julian, podpierając podbródek na dłoni. - Nie żebyś normalnie wyglądała lepiej, czy coś.

- Marcin to idiota. Wy jesteście idiotami. Czemu musicie się przyjaźnić z największym idiotom z mojej klasy? - zaczęła jęczeć, opuszczając bezwładnie ręce na mokrą kanapę, co niezbyt jej przeszkadzało przez panujące na zewnątrz trzydzieści osiem stopni i brak klimatyzacji w mieszkaniu chłopaków.

- Pojedźmy do Nowego Targu na lody. - przeciągnął Kornel, kładąc się na podłodze i wachlując się małym, plastikowym wachlarzykiem z chińczyka.

Agaton z Julkiem spojrzeli po sobie, wzruszające ramionami.

- Właściwie, to czemu nie.

Dzień dobry, cześć i czołem. Dawno mnie tu nie było, co byłspo spowodowane czystym lenistwem i braku weny na pisanie DEFTO z powodu myśli krążących wokół mojego nowego komiksu, aniżeli opowiadania.

Jednak wróciłam. Z krótkim sucharem, który miał być rozpoczęciem nowego życia Julka i spółki.

DEFTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz