Odcinek drugi

15 1 4
                                    

Popołudnia w soboty były najgorsze. Julian nienawidził ich jeszcze bardziej niż niedziel, najczęściej spędzanych na kanapie, oglądając zaległe odcinki seriali, starając się ignorować uwagi przyjaciół na temat tego, czemu nie ogląda ich z nimi na bieżąco.

- Może dlatego, że za każdym razem gdy na ekranie pojawia się Eva Green albo Sarah Paulson, wytykacie mi jak złego to ja gustu nie mam. - zaczynał odpowiadać swoim oslarżycielksim tonem, który przyprawiał zwłaszcza Agatona o ataki wścieklizny.

Tym bardziej, nigdy nie ulegał namowom Marcina, by obejrzęli razem film. Oglądanie z nim filmów, było piekłem na ziemi w każdej postaci. Dosłownie.

Jedyną osobą godną oglądania czegokolwiek z Julkiem, oprócz samego Julka, była oczywiście jego młodsza siostra i szmaragdowe oczko w jego głowie, Wiktoria. Aczkolwiek, to nie jest teraz ważne. W końcu nie mamy niedzieli. Jest sobota.

Wracając, soboty są jeszcze gorsze. Zwłaszcza popołudnia. Czas się niemiłosiernie służy, głowa jeszcze boli po wczorajszej imprezie u Tomiry, a do kolejnego spotkania z resztą ich znajomych jeszcze dużo czasu.

- Beracie, wiesz, że cię kocham, nie? - Wiktoria weszła do pokoju brata, gdy ten akurat zakładał białą, luźną koszulkę.

- Ubieraj buty. - rzucił, zabierając z czarnych jeansów, dokładnie takich samych, jakie miał na sobie, portfel, który włożył do kieszeni. Znał Wiktorię na wylot i doskonale wiedział, że to zdanie mogło się skończyć tylko w jeden sposób.

- Idziemy do Starbucksa! - rzucił Julian, ubierając białe Superstary i wkładając swoją komórkę do kieszeni.

- Weź mi frappe! - usłyszał głos Agatona, który nagle wychylił się zza aneksu kuchennego.

- A ja chcę kawę czekoladową z bitą śmietaną i posypką! - Kornel podniósł ręce, rozkładając się na całej długości zielonej sofy.

- Pewnie, może jeszcze frytki do tego.

- Właściwie, to macie po drodze maka. - Zauważył Agaton, podpierając podbródek na pięści.

- Wiktoria, wychodzimy. - stwierdził Julek tonem obrażonej nastolatki, przepuszczając najpierw siostrę, a następnie zamykając za sobą drzwi. - Co jest z Marcinem? - spytał od razu, gdy wyszli przed kamienicę, kierując się w stronę galerii MM. Może i nie była jakaś wybita, wielka, nie posiadała asortymentu takiego jak Stary Browar, a co dopiero City Center, jednak wnętrze tamtejszego Starbucksa było o wiele bardziej obszerne i przytulne, niż gdziekolwiek indziej.

- Podrywa chyba każdą chodzącą laskę w LO. - powiedziała w skrócie brunetka, zakładając kosmyk prostych włosów za ucho. Dużo ludzi mogłoby jej tego zazdrościć, w końcu, była jedną z tych osób, która nigdy nie ma Dnia Złego Włosa, czy jak to się nazywa po polsku.

Julian pokiwał głową, na znak, iż wie dokładnie o co chodzi. Marcin był dziwaczny wybrykiem natury. Wyglądał i zachowywał się o wiele dojrzalej od swoich rówieśników, uwielbiał beznadziejne filmy, takie jak Szybcy i Wściekli, słuchał często tandetnych, popowych piosenek i co było najdziwniejsze dla rodzeństwa brunetów, wolał starsze od siebie dziewczyny.

Dodatkowo, był przystojny. Nie można było powiedzieć inaczej. Miał lekki trądzik, jednak nie można było tu mówić o dziurach na twarzy, tylko o zwykłym, Polskim dojrzewaniu nastolatków, co jednak nie rzucało się w oczy. Dużo osób zazdrościło mu tęczówek o przyciągającej barwie burzliwego morza, idealnego wręcz uśmiechu, twarzy aniołka i blond loków, których on sam nienawidził.

No i zaznaczmy, że nawet Agaton momentami niewkurzał rodzeństwa tak bardzo jak Marcin.

- Hej Kuba. - rzucili obydwoje, podchodząc do kasy, za którą stał chłopak o turkusowuch włosach, zaczesanych do góry.

- Cześć klony. - burknął, włączając od razu ekspres do kawy. - Do Agatka i Kornela też? - spytał się, podpisując papierowe kubki.

- Ta. - odpowiedział krótko Julian, opierając się o blat barku.

- Będziesz miał nową koleżankę od poniedziałku. - Jakub przetarł szklany bar, uśmiechając się rozbawiony w stronę bruneta, który po chwili odpowiedział mu tym samym.

- Romę? - spytała się Wiktoria, na co obydwoje skinęli głowami. Dziewczyna przewróciła oczami, uśmiechając się jednak rozbawiona. - Jesteście pojebani.

Roma była na prawdę cudowna. Miała ten kuszący, wiecznie zaspany wzrok, nie potrzebowała mocnego makijażu, by wyglądać tajemniczo i seksownie za razem. Gdy tylko pierwszy raz pojawiła się w Starbucksie, chcąc się podjąć pracy, Kuba z Julkiem od razu zaczęło grać w papier, kamień, nożyce o to, kto pierwszy ma do niej zagadać. Oczywiście, ze szczęściem Juliana wygrał Kuba, jednak jak widać, szczęście uśmiechnęło się również do bruneta.

- Ostre słowa jak na szesnastolatkę. - skomentował turkusowowłosy, przyrządzając napoje dla przyjaciół, przez co za rodzeństwem zdążyło się ustawić kilka kolejnych osób.

- Mówi ten, który gra z moim bratem w papier, kamień, nożyce o to kto pierwszy ma zagadać do laski. - założyła ręce pod biustem, patrząc krytycznie na chłopaka, przez co ten podniósł ręce w geście obronnym.

- Dobra, oddaję twój dziewiczy honor.

Brunetka uśmiechnęła się zwycięsko, odbierając swoją białą czekoladę z bitą śmietaną, którą turkusowowłosy zdążył jeszcze szybko posypać różową, świecącą posypką.

- Nie ma za co, księżniczko. - rzucił, puszczając w jej stronę oczko, na co Wiktoria jedynie przewróciła znów oczami, śmiejąc się następnie.

- Fuj, stary to obrzydliwe, pomińmy to, że Wiku jest gówniarą, ale żeby tak mi siostrę podrywać? - Julian wychylił się przez blat, sięgając po tekturową tackę do kubków, w które wsadził pozostałe trzy zamówienia, które Jakub właśnie postawił na ladzie. - A ty mu się jeszcze tak dajesz. - dodał w stronę siostry. - Wstyd mi za was. Nie tak was wychowałem.

- Myślałam, że Kubuś jest starszy. - usłyszał za sobą rozbawiony, damski głos, przez co odwrócił się gwałtownie, mało co nie potykając się o swoje nogi i nie upuszczając tacki z napojami, którą podtrzymała Wiktoria.

- Cześć Roma. - cała trójka zabrzmiała chórem, uśmiechając się chyba zbyt entuzjastycznie na widok szatynki, przez co jej uśmiech zaczynał przypominać bardziej coś pomiędzy grymasem zażenowania, niezadowolenia i strachu.

- Nienawidzę was. - wrócił do tematu Julian, natychmiastowo wracając do poważnej miny.

Lalala, to znowu ja <:

Cóż, dziwnie się czuję (właściwie, to czuję się jakbym pisała do powietrza, bo ktokolwiek to czyta (lol, widzę to), nie zostawia po sobie żadnych śladów prócz ilości wyświetleń) pisząc takie notki, ale kultura wymaga. Tak też pragnę poinformować o tym, że rozdziały postaram się teraz dawać bardziej regularnie, mniej więcej co 3, 4 dni, mniej więcej właśnie takiej długości i cóż, w końcu chyba wpadłam na pomysł co dokładnie chcę opisać w tym opowiadaniu, więc no. Serdecznie zapraszam do dalszego czytania <:

~ Julek

DEFTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz