Śnieg pada od kilku godzin. Siedzę przy oknie już tak długo, że jestem wstanie obliczyć ile centymetrów śniegu dopadało.
Nie wiem dlaczego tutaj jestem, nie pamiętam nic z dzieciństwa, chyba wymazali mi pamięć.
Wszyscy ludzie tutaj są jacyś dziwni, kręcą się w kółko bez powodu, niektórzy śpiewają, tańczą, malują albo rozmawiają sami ze sobą. Wszyscy oprócz Mary. Ona potrafi przychodzić do mnie kilka razy dziennie. Zazwyczaj rozmawiamy o tym jak się czuję, czy wszystko ze mną w porządku i za każdym razem zadaje jej to samo pytanie.
Kiedy w końcu stąd wyjdę?
Mary wtedy uśmiecha się łagodnie i przechodzi przez próg zamykając za sobą drzwi.