1.

31 1 0
                                    

Czuję się tutaj jak w jakimś pieprzonym zoo. Wychodzę na podwórko i mam wyznaczone miejsce - Dokładnie tak jak zwierzęta na wybiegu. Stąd nie ma ucieczki, nawet dla zdrowych.
Niektórzy mówią, że jestem jedną z niewielu, których tutaj wypuszczają nawet przed budynek. Bezsensownie patrzę na przejeżdżające pługi i uśmiecham się jak dziecko. Za niedługo święta, powinnam spędzić je teraz z rodziną, a będę musiała z jakimiś chorymi pojebami.
Codziennie mijam tutaj szczęśliwych wychodzących ludzi, nastolatków odwiedzających bliskich. A ja? Jestem sama, rodzice chyba już w ogóle zapomnieli o moim istnieniu. Na przyjaciół nie mam co liczyć, bo nigdy ich nie miałam.
Siadam na ławce pod murem i zaciągam kolana pod brodę.
Jestem tu już pół roku, jeszcze tylko raz tyle i wyjdę na wolność, podobno.
Myślałam już nawet o ucieczce. Odradzali, mówili co dzieje się tutaj z takimi ludźmi.
Jak idiotka patrze się na odjeżdżające samochody. Kiedyś pewnie sama takim odjadę.

- Jest zimno. Wejdź do środka.

Jakiś nieznajomy głos. Nawet nie patrzę kot to.
- Mam kurtkę.

Ktoś wzdycha tak głośno, że słyszę to nawet ja.
- Nie pójdę stąd dopóki nie wejdziesz ze mną do środka.

Przewrcam oczami i zaczesuję kosmyki włosów za ucho.

- Wiem, że cierpisz... wiem co czujesz.

- Nic nie wiesz.

- Jesteś normalna, nie masz żadnej wrodzonej ani nabytej choroby.

- Możesz już iść?

- Zrobię wszystko żebyś jeszcze przed świętami stąd wyszła.

Odwracam głowę w stronę głosu.
Uśmiecham się łagodnie i patrzę na mężczyznę.

- Czego tak właściwie ode mnie chcesz? Mam później pracować w twoim burdelu czy może sprzedawać heroinę twoim klientom?

- Wrócisz do domu, wrócisz do Louisa...

No tak Louis. Byłam z nim przed tym jak tutaj trafiłam. Ale nie układało nam się, jego znajomi zawsze byli na pierwszym miejscu, zaraz po nich była jego rodzina a na samym końcu ja.
Przyzwyczaiłam się do tego, przestałam z nim rozmawiać, raz czy dwa upiłam się na imprezie, powiedziałam co myślę i następnego dnia obudziłam się już tutaj.
Miesiące leciały, Louis znalazł sobie pewnie jakaś dziewczynę. Zawsze obok niego kręciło się milion napalonych lasek. Wtedy to ja byłam szczęściarą, to ja miałam go na wyłączność, a one mogły tylko patrzeć. Nie miałam z nim źle. Bogaty chłopak, która dziewczyna by tak nie chciała?  Ale kim ja byłam w tym wszystkim? Musiałam codziennie wysłuchiwać jego wspaniałych przygód, parzyć mu tą pieprzoną kawę i sprzątać jego brudną bieliznę. A kim jestem teraz? Wrakiem człowieka, nie wiem w co włożyć ręce. Zawsze wieczorem siadam na parapecie i tak zwyczajnie patrzę się w niebo, może to z moimi gwiazdami jest coś nie tak?

- Co mam zrobić żebyś mnie stąd wypuścił?

- Daj mi dwa dni.

I dałam.Czekałam cały czas aż przyjdzie i powie "Scarlet wychodzisz stąd" Godziny leciały, bez przerwy patrzyłam na zegarek i czekałam aż drzwi się uchylą,aż ktoś zapali światło, aż ktoś przejdzie. Czekałam na jakiś znak, na jakikolwiek znak.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 03, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hey Angel.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz