,,Kiedy będziesz miała osiemnaście lat, będziesz mogła robić co tylko będziesz chciała." Czy tylko dla mnie osiemnaste urodziny nie miały tak wielkiego znaczenia? Wiem, że od ponad dwóch miesięcy mam napisane w dowodzie, że jestem pełnoletnia, ale nie czuję jakiejś wielkiej zmiany. I tak nie mogę robić zawsze do końca tego czego chcę.
Moja mama wyprowadza się do Nowego Jorku, aby od któregoś tam września zacząć pracę. Została po prostu przeniesiona z firmy. To taki pewnego rodzaju awans, że z Sheffield nagle dostaje pracę na innym kontynencie. Nie rozumiem tego do końca.
Prosiłam, aby zostawiła mnie samą w domu, ale w kółko odpowiadała, że nie. A powodów było masę, na przykład, że sama nie dam sobie rady, że zapuszczę dom i doprowadzę go do ruiny i tak dalej. No i oczywiście plus tego były gadki zaczynające się od słów ,,A jeżeli coś się stanie?''. Także o samodzielności w wieku osiemnastu lat nie ma mowy, bynajmniej w moim przypadku.
Mama zaproponowała mi dwa wyjścia z naszej trudnej sytuacji: wyjazd z nią do Nowego Jorku lub przeprowadzka do mojej starszej siostry, Lucy. Gdy byłam mała to średnio dogadywałam się z siostrą, ale z biegiem lat dojrzałyśmy i cieszę się, że między nami jest teraz okej. Lucy mieszka prawie trzy godziny od Sheffield, bo aż w Fleetwood. To miasto, które leży prawie w Morzu Irlandzkim, dosłownie. Lucy wyprowadziła się od nas, gdy miała dziewiętnaście lat, ponieważ poszła na studia właśnie do Fleetwood. Od zawsze bardzo dobrze się uczyła i dostawała comiesięczne stypendia ze szkoły. To wystarczało jej na mieszkanie, naukę i inne wydatki. Moim zdaniem z taką wiedzą mogła się starać o studia nawet w Londynie czy Manchesterze, ale nie, bo w Fleetwood mieszkał jej chłopak. Była z nim odkąd skończyła siedemnaście lat i bardzo się upierała, aby studiować tam gdzie on mieszka. Nikomu nie podobała się ta decyzja, ale Lucy zrobiła jak chciała i chyba nie wyszła na tym źle. Ma teraz dobrą pracę, jest nauczycielką angielskiego, tak jak zawsze chciała. I nadal jest ze swoim chłopakiem, Sharonem. Ostatnio się jej oświadczył, ale sami jeszcze nie wiedzą kiedy ślub, ponieważ chcą, aby ich dziecko najpierw przyszło na świat. Tak, Lucy jest w ciąży, a termin ma jakoś na wrzesień lub październik, więc już niedługo. Lubię małe dzieci i cieszę się, że będę mogła mieszkać z dzieckiem, dla którego będę najbliższą ciocią. To musi być cudowne uczucie. Tak w ogóle to podziwiam Sharona i Lucy. Ich miłość przetrwała już tyle lat. Nawet nie sądziłam, że można mieć kogoś takiego i kochać go aż tak mocno. Nigdy nie miałam wzorca miłości, a powinni być nim moi rodzice. Starsza siostra opowiadała mi, że gdy miałam rok, to mój tata po prostu zostawił naszą rodzinę i już nigdy nie wrócił. Zostało mi po nim tylko nazwisko, Haistings. Mama została przy nazwisku swojego pierwszego męża, czyli ojca Lucy, który zginą w ,,wypadku samochodowym'', kiedy moja siostra miała pięć lat. Jego wypadek wyglądał tak, że on spłonął w swoim samochodzie. Policja przez lata nie mogła doszukać się u nikogo winy, a więc nie wiadomo czy było to samobójstwo czy zabójstwo. Jednym słowem, jego śmierć była tragiczna. Jednakże bardzo zazdroszczę siostrze, że ma już swojego narzeczonego, ma z kim spędzać samotne chwile, wyżalać się i tak dalej. Jednak ja podjęłam decyzję, że w tym roku nie oglądam się za chłopakami, ponieważ po pierwsze, gdy już stąd wyjadę to nie chcę żadnych związków na odległość, nie będę nikomu utrudniała życia tym, że ma za mną tęsknić, a później wierzyć w kłamstwa, że nikogo sobie tutaj nie znalazł i między nami nadal jest dobrze, a po drugie to kończę liceum i moje egzaminy w maju muszą być perfekcyjne, ponieważ chcę na przyszły rok wyjechać do mamy i zacząć studia w Nowym Jorku.
Ale tak czy inaczej to sama nie wiem czy jestem zadowolona z tego, że będę mieszkać z siostrą. Jest dużo za i przeciw. Za są takie, że z Lucy będę miała większy luz i swobodę, bo nie będzie się zachowywała tak panicznie jak mama w niektórych sytuacjach. A przeciw są takie, że jestem bardzo przywiązana do mojej matki. W końcu jestem przy niej osiemnaście lat. Ona zawsze mnie wspierała i była ze mną w ciężkich chwilach. Dużo jej zawdzięczam. Jest moją najlepszą przyjaciółką, tak samo jak Michael. Chyba jego będzie mi zostawić najtrudniej. Poznaliśmy się w podstawówce i od tamtej pory się przyjaźnimy. Mike jest ode mnie starszy o rok i już studiuje, dlatego w ostatnim czasie widujemy się znacznie rzadziej. Przykro mi, że go tutaj zostawiam, ale myślę, że będziemy się czasami spotykać.
Mieszkam w Sheffield od urodzenia i poznałam tutaj aż tylu ludzi. To dziwne uczucie nagle stąd wyjeżdżać i mieć świadomość tego, że już nigdy się tutaj nie wróci.
_______________________________________
Koniec prologu! :)
Przerobiłam go trochę i wycięłam bardzo wiele zdań aby był po prostu krótszy. A więc zaczynam z Jokerem od nowa, ale tym razem trochę zmienionym. Mam nadzieję, że będzie tu kilku chętnych do czytania :)
Miłego piątku! xx
CZYTASZ
JOKER || Louis Tomlinson
FanfictionJednego dnia widzisz coś, czego tak naprawdę nie chcesz widzieć. Nie masz pojęcia, co ta jedna sytuacja zmieni w twoim życiu. Niestety po wszystkim nie masz już na to wpływu i życie toczy się dalej. Najczęściej z milionami przeszkód i różnych sprzec...