Prolog

65 5 4
                                    

Witam w prologu mojego nowego opowiadania :) Na początku miało być ono czystą fantastyką, ale po paru przemyśleniach zdecydowałam się na romans. I tak powstały "Oczy o każdej barwie". U góry macie podkład muzyczny do tego rozdziału, który radzę włączyć, bo jest bardzo nastrojowy :> A teraz macie tu moje wypociny :D

~~~~~~~~~~~~

Perspektywa Brille:


Powiadają, że oczy są odzwierciedleniem duszy człowieka. Szczerze? Nie wierzyłam w to. Dlaczego mówię w czasie przeszłym? Cóż, to długa historia.. Nawet nie wiem, czy jest warta opowiadania... - z takimi myślami zaczęłam pogrążać się we śnie. Śnie, który powtarzał się co jakiś czas. Zawsze rozdrapywał świeżo zagojone rany. Ten sen był jak drzazga w palcu - nie ruszasz jej, bo boisz się, że jeszcze bardziej się skaleczysz. Sen, w którym obrazy przeszłości przesuwają się przed oczyma. Niektórzy nazywają to ckliwie "widmem minionych lat", ale ja mówię na to "ciężkie wspomnienia". Zasnęłam.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 23:59. Jeszcze minuta i oficjalnie będę miała 10 lat! Może to się wydawać dziwne, że się tak przejmuję. To wszystko przez to, że postanowiłam sobie podczas pierwszej minuty moich kolejnych (czyli tegorocznych) urodzin przybiec do rodziców z tą wiadomością. Wiem, wiem. Jak na dziesięciolatkę jestem bardzo mądra, nie? Już jest północ! Szybko i bezszelestnie zbiegłam po schodach na parter mojego jednopiętrowego domu i już chciałam zakraść się pod drzwi sypialni rodziców, gdy zauważyłam, że w salonie pali się światło. Dziwne... Rodzice powinni już spać. Przecież jutro (w sumie to już dzisiaj) jest środa, a oni w środy chodzą do pracy. Trochę mi to zepsuło plany, bo chciałam zobaczyć miny rodziców, gdy obudzę ich w środku nocy, krzycząc, że mam już 10 lat.

Niczego nie podejrzewając, na palcach podeszłam do drzwi salonu i nachyliłam się w stronę lekko uchylonych drzwi, przez które przeświecał snop bladego światła.

- No nie wiem kochanie. - to była mama. Ciekawe czego nie wie.

- Sprawia nam tylko problemy! - Chwila, chwila... - Wyrzućmy ją po prostu z domu! - rozbrzmiał tak dobrze mi znany głos taty.

Czy oni mówią o mnie? Żadnego zwierzęcia w domu nie mamy, więc musi chodzić im o mnie. Ale chcą mnie wyrzucić z domu? Czy ja dobrze słyszałam?

- Ale czy to nie będzie zbyt wielki szok dla niej? Przecież ma tylko 10 lat. - dosłyszałam ledwo wyczuwalne zmartwienie w głosie Carmen (imię mamy Brille - dop. autorki).

- Idziemy jej to powiedzieć. W tym momencie! - Tak, w tym momencie. Dobrze powiedziane. Ten jeden moment sprawił, że nogi się pode mną ugięły, gdy Richard (imię taty Brille - dop. autorki) stanął w drzwiach i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, po czym powiedział:

- Podsłuchiwałaś? - patrzyłam się na niego przerażona - Więc pewnie usłyszałaś, o czym rozmawialiśmy. Wynocha z domu!

- A-ale jak to? Dlaczego? Czy to przez moje... oczy? - ostatnie słowo wypowiedziałam zduszonym, prawie niedosłyszalnym szeptem. Ojciec odpowiedział mi tylko pogardliwym wyrazem twarzy. Wiedziałam, że jednak tego nie zaakceptują. Ciągle mi wmawiali, że TO nic nie znaczy, że TO nie przeszkadza im w kochaniu mnie jak własnej córki, że TO czyni mnie dla nich najbardziej wartościową i jedyną w swoim rodzaju! Czym jest TO? TO jest moim nienaturalnym talentem, jeśli można to tak nazwać. Mianowicie, moje oczy zmieniały kolor w zależności od moich emocji. Przykładowo, gdy byłam zła, moje oczy przyjmowały czerwoną barwę, gdy byłam szczęśliwa - złotą itd. Nie mam żadnych przyjaciół, ponieważ wszyscy mówią, że jestem przeklęta. To, co moi rodzice nazywali wartościowym, dla innych było klątwą. Dzieci, które nie zwracały uwagi na moje oczy, rodzice szybko odseparowywali ode mnie tak, żebyśmy się już nigdy nie spotkali.

Bez słowa pobiegłam do swojego pokoju i spojrzałam w lustro. Fiolet oznaczający strach pokrył całe moje tęczówki. Szybko się opanowałam. Przez wszystkie moje przeżycia, mimo (chociażby fałszywej) miłości moich rodziców, wychowałam się na twardą i pewną siebie dziewczynkę. Nie miałam chwili do stracenia, więc szybko wyjęłam z szafy plecak i wrzuciłam do niego parę ubrań i dwie butelki wody, które zawsze trzymałam obok łóżka, gdyby w nocy zachciało mi się pić. Z szuflady biurka wyjęłam 4 paczki ciastek, dwa batony i ułożyłam je obok butelek. Spakowałam jeszcze parę rzeczy, które uważałam za użyteczne, zarzuciłam plecak na ramię, ubrałam buty oraz kurtkę i wybiegłam z domu prosto w las. Miałabym się bać? Skądże! Nie wierzę w takie bajki jak duchy, wampiry czy wilkołaki, które tylko czają się, żeby cię wypatroszyć. Nie należę do grupy dzieci strachliwych. Co to, to nie! Wiem, że dam sobie radę.

Wbrew wszelkim stereotypom, zamiast bajek o księżniczkach wolałam czytać książki opowiadające o myśliwych polujących na mistyczne stworzenia lub o ścierających się na polu walki armiach. Zawsze wyobrażałam sobie siebie jako rycerza, który kiedyś uratuje księcia. Teraz mam okazję do sprawdzenia swoich umiejętności.

We wszystkich książkach, jakie czytałam, bohaterowie najpierw szukają osady. Ze znanych mi źródeł informacji (jakimi są dwa drogowskazy zaraz obok mnie) wiem, że najbliższą "osadą" jest Los Angeles. Ruszyłam w stronę, jaką wskazywał drogowskaz i... obraz zaczął się zamazywać., by w końcu całkowicie zniknąć.

Gdy znów przejrzałam na oczy, leżałam na ziemi w jednej z uliczek ciemniejszej strony Los Angeles. W brzuchu okropnie mi burczy. Mam wrażenie, że zaraz eksploduje! Ile ja już nie jadłam? Niecałe 5 dni. Podobno człowiek da radę wytrzymać nawet miesiąc bez jedzenia. Zaśmiałam się w duchu, bo przecież ja nie jestem tak do końca człowiekiem. Jestem na skraju rozpaczy. Właściwie, to po co się dalej męczyć, skoro można się poddać...

- Przepraszam cię bardzo - usłyszałam za sobą miły dla ucha głos. Spróbowałam się podnieść, i gdy w końcu mi się to udało, zobaczyłam jakąś starszą panią. - Może zechcesz być dzisiaj moim gościem? Późno już, a jak dobrze widzę, nie jesteś w najlepszym stanie.

Moje oczy zaszły błękitną mgłą. Wiem, co to oznacza. Moje oczy zmieniły kolor na niebieski. Ale chwila... Czy to oznacza, że jestem smutna? Staruszka wyciągnęła do mnie dłoń, którą po chwili wahania chwyciłam. Nie wiem, czy mogę jej zaufać, ale teraz przyda mi się każda pomoc. Na ten gest ona uśmiechnęła się bardzo szeroko i wtedy... obraz znów zaczął się zamazywać.

Obudziłam się. W moich oczach nie było łez. Jedynie na twarzy gościł mi lekki uśmiech, bardzo podobny do uśmiechu Helen - kobiety, która zawsze zjawiała się w momencie, gdy była najbardziej potrzebna.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Romans jeszcze będzie, spokojnie, spokojnie :D Muszę Was tylko wprowadzić w fabułę, którą dokładnie przemyślałam. Nie martwcie się też o te "10 lat", bo w czasach, o których będzie głównie mowa w tym opo, Brille ma 17 lat ;D Oczywiście pojawią się jeszcze wzmianki o przeszłości Brille, ale nie w tak ogromnej ilości. Mam nadzieję, że będziecie dalej czytać. :> Prosiłabym o jakiś komentarz, żebym wiedziała, czy pisać dalej :) Jak już napisałam, romans się jeszcze rozkręci, także tego xD Mam nadzieję, że jesteście cierpliwi :D




Oczy o każdej barwieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz