Zabójcze połączenie

55 6 1
                                    

   Boli mnie głowa. Przeszkadza mi hałas. Muzyka, która leci na imprezie u Ericka. Słyszę nieznaną mi piosenkę. Mam inny gust muzyczny niż moi znajomi. Rose mnie zostawiła. Pewnie flirtuje teraz z Kocim Mordercą. Powiem jej, że idę do domu.
Wchodzę po schodach. Stopnie skrzypiąc pod moim ciężarem. Mam wrażenie, że zaraz się zapadnę. Słyszę chichot przyjaciółki w pokoju po lewej. Pukam...
- Tak? - woła roześmiana Rose.
- Chodź tu na chwilę!
Pijana przyjaciółka chwiejnym krokiem wychodzi z pomieszczenia. Ma rozpiętą sukienkę i rozczochrane włosy.
- Idę do domu - mówię, ignorując jej wygląd.
- Zostań! Impreza dopiero się zaczyna - sepleni Rose.
Czuję smród alkoholu z jej ust.
- Przykro mi. Źle się czuję...
- Dobra, dobra... Spokojnie - chwieje się i łapie o framugę. - Sztywniaczko.
Zamykam przyjaciółce drzwi przed nosem. Alkohol działa na nią, jak na mojego ojca - źle.
***
Wchodzę do domu. Ojciec, jak zwykle, śpi rozwalony na kanapie. W powietrzu unosi się odór alkoholu. W okół puste butelki. Dłużej nie mogę na to patrzeć. Wbiegam po schodach do swojego pokoju.
***
Zanurzam się w wodzie i próbuję się odprężyć. Zamykam oczy.
- Ring ding ding - przerywa mi relaks telefon.
Wychodzę z wanny, wycieram ręce i patrzę na ekran. Domyślam się, że dzwoniąca do mnie Rose, chce pochwalić się, jak było z Erickiem. Odbieram.
-Aaa! - wrzeszczy przyjaciółka, jakby ktoś obdzierał ją ze skóry. - Pomocy - szepcze. - On tu jest.
- Spokojnie. Kto tam jest? Gdzie? - przerażona zalewam ją pytaniami.
Słyszę szamotaninę. Rose krzyczy z bólu. Nagle rozlega się pikanie... Połączenie zakończone. Zarzucam na siebie byle co i w pośpiechu wybiegam na ulicę. Pędzę w stronę domu Ericka. Ściskam scyzoryk w pięści. Dodaje mi odwagi. W głowie słyszę krzyki. Pokonuję po dwa stopnie skrzypiących schodów. Byle szybciej...
Otwieram drzwi.
- Gdzie ona jest? - warczę do Ericka.
Uśmiecha się złowrogo. Podbiega do mnie i agresywnie chwyta w talii. Nie mogę zwlekać. Wbijam mu scyzoryk w pierś...
Czuję metaliczny zapach krwi. Coś cieknie mi po dłoni. To krew Ericka... Dociera do mnie. Zabiłam go... Jestem mordercą. Po coś jednak to zrobiłam. Muszę znaleźć Rose. Patrzę pod kołdrę. Zaglądam pod łóżko. Otwieram szafę. Coś spada mi na stopy. To ona... Rose. Upadam obok niej. Łzy muskają moje policzki. Jedna z nich spływa na zwłoki i rozbryzguje się o ciało. To powinnam być ja. Nie ona... Była dobrą dziewczyną. Nie zasługiwała na śmierć. Nie taką okrutną... Wyobrażałam sobie kiedyś, jak umrzemy. Myślałam, że zginie na stole operacyjnym, oddając narządy dla kogoś innego... A to taka okropna śmierć.
Dzwonię po pogotowie. Może ją uratują. Zawsze warto mieć nadzieję.
***
Słyszę syrenę karetki. Wprowadzam medyków do sypialni Ericka. Lekarze rozglądają się i podchodzą do zwłok. Najpierw do Ericka. Później do Rose. Próbuję się pozbierać po śmierci przyjaciółki... Dalej to do mnie nie dociera. Nie pojmuję tego, że jest człowiek, a po chwili znika... To stało się zbyt szybko.
- Nic nie mogliśmy zrobić - mówi najwyższy z ratowników. Wygląda, jak Erick. Identyczny nos. Te same oczy...
Do pomieszczenia wchodzą trzej umięśnieni mężczyźni.
- Proszę opuścić miejsce zbrodni - przemawia do mnie jeden z nich.
Posłusznie wychodzę. Siadam na chłodnej podłodze i opieram się o ścianę. Rozmyślam... To ja zabiłam Ericka. Co mam powiedzieć policji? Zamkną mnie... jak kryminalistów. Niczym się od nich nie różnię.
   Nagle drzwi otwierają się. Na korytarz  wychodzi jeden z policjantów.
- Musisz pojechać z nami na posterunek. Jesteś jedynym świadkiem.

WizjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz