Rozdział jedyny

4.7K 269 125
                                    

-Cholera jasna!

-Stark, wyrażaj się!

Takie głosy usłyszał Loki siedzący na kanapie w salonie Stark Tower. Te krzyki mogły zwiastować tylko przybycie Avengersów do twierdzy. Rzeczywiście, chwilę później z windy wyszła drużyna Mścicieli. Loki patrzył na pozór obojętnie na nowo przybyłych, lecz tak na prawdę wzrokiem szukał Tony'ego. Zawsze musiał mieć pewność że wrócił bez szwanku z kolejnych misji.

- Witaj bracie.- tylko Thor wydawał się zauważać postać leżąca na sofie.

-Co tym razem?- spytał siląc się na obojętny ton, przewracając kartkę lektury, którą właśnie studiował.

-Stark zapomniał nie zostawiać wszędzie swoich sprzętów i potknął się o coś wychodząc z windy.- odpowiedział mu Steve.

-Ah, czyli to co zwykle...-sarknął Loki.

-No i jeszcze się wyrażał-dorzuciła Natasha.

W tej chwili Stark ściągnął hełm co umożliwiło mu wziąć udział w rozmowie.

-Pobożny dupek...-szepnął patrząc dyskretnie na Kapitana Amerykę.

- Steve w sumie ma racje-westchnął Hawkeye- mogłbys się czasem powstrzymać od przekleństw...

Mówiąc to ściągał łuk i delikatnie powiesił na stelarzu. Zawsze dbał o swoją broń jak o najcenniejszy skarb. Loki pomyślał że gdyby należał do Avengersów to pewnie też znalazł by sobie jakąś broń i pieczołowicie ją chronił. Lecz on nie miał takiej broni. Chociaż Tony był kimś o kogo pieczołowicie się troszczył.

- Zamknij się Legolasie! - rzucił Stark to Clinta.- Loki, chodź musisz mi pomoc zdjąć zbroję.- mówiąc to łobuziersko się uśmiechnął. Loki uwielbiał ten uśmiech lecz udawał że go to nie wzrusza.

- Człowieku z Żelaza, nie sądzę aby to był dobry pomysł.- rzekł Thor- Nie czas teraz na igraszki. Wszyscy padamy z głodu a jeśli Natasha zabierze się za gotowanie to myślę że nawet Ultron to błahostka przy jej eksperymentach kulinarnych.

-Ej, słyszałam!- Romanovnie ukrywała oburzenia.

-Okej, okej...-westchnął Stark- Zamówcie sobie pizzę, ją stawiam. A ty zabieraj swój królewski tyłek do mojej sypialni.- tu wycelował palec w Lokiego- Albo ci go skopię...

-Nie sądzę by jego „królewski tyłek" był godny twojego czasu- odezwał się Rogers- Ja to co innego...

- Nie powinieneś o tej godzinie odmawiać paciorku przed snem?- Stark spojrzał na niego jak na wariata.

-Phi! No to Foch...- obruszył się Steve.

-Foch? OOo, Kapitanie nie wiedziałem że jesteś fachowcem w obcią...- Tony nie dokończył bo Loki zdążył wstac i zasłonić mu usta ręką.

- W czym??- zainteresował się Steve.

-W obciążeniu... W obciążeniu naszego pozbawionego skrupułów braku sumienia.- szybko zapewnił Loki.- Chodź dałnie, idziemy...- pociągnął Starka w stronę windy. Jeszcze zanim się odwrócił zauważył że Rogers bezglosnie pyta „trójkącik?". Na to Loki tylko spojrzał na niego z odrazą i chowając rękę tak aby Stark nie widział, wystawił środkowy palec do Kapitana.

Gdy znaleźli się już w sypialni Tony'ego Loki poczuł jak bardzo mu go brakowało. Pomógł Starkowi ściągnąc zbroję i gdy tylko ostatni element opuścił ciało geniusza, Loki ujął w dłonie jego twarz i namiętnie go pocałował. Tony zdziwil się na ten gest ale oddał pocałunek. Gdy odsunął się od niego zapytał

- Hej, a to za co, księżniczko?

- Nie nazywaj mnie tak- warknął Loki- Po prostu tęskniłem...

Tony uśmiechnął się i pociągnął go w stronę łazienki.

-chodź skarbie, ktoś musi mnie wykąpać -wymruczał zachęcając

- Hej, jesteś dużymchłopcem- mruknął Loki odsuwając się nieznacznie- jestem pewien że sam sobie z tym poradzisz.

-Ale ja jestem dużym chłopcem z dużym ekhm...- spojrzał sugestywnie w dolną część ciała- no sam wiesz...

Laufeysona zarumienil się jak zawsze gdy Tony poruszał takie tematy.

- Idź się wykąpać to może coś na to poradzę jak wrocisz.- odwrócił go do siebie plecami i popchnął w stronę łazienki.- Śmierdzisz kochanie.

-Szczery jak zwykle- zaśmiał się Stark ściągając koszulkę i kierując się pod prysznic.

-Ujebany farbą-szepnął Loki patrząc na brudne od smaru spodnie dresowe Iron Mana.

Podczas gdy Stark się kąpał Loki rozebrał się zostawiając jedynie czarne bokserki. Ułożył się wygodnie na szerokim łóżku i oczekiwał na ukochanego. Jego przybycie zwiastowały strzępki piosenek dochodzące z łazienki. Gdy wyszedł z niej Stark spojrzaj na Lokiego i oblizał się lubierznie. Loki również zdawał się rozbierać go wzrokiem z ręcznika który Tony miał na biodrach.

- Ty śpiewałeś, czy mam jakąś chorobę?- zapytał nie odrywając oczu od jego postaci.

-No może trochę, a co?

-Nic, potem ci powiem...- Loki popatrzył mu w oczy i zobaczył w nich szczerą niepochamowaną rządzę. Sam również podniecał się coraz bardziej a widok półnagiego Starka jeszcze bardziej rozpalał go i jego wyobraźnię.

-Mam fajny pomysł- powiedział Tony podchodząc do łożka.- Co powiesz na to żebyśmy dzisiaj się zamienili rolami. Ją będę dziś tobą, hm?

-Co masz na myśli?- Loki spojrzał na niego pytająco.

- To, że udając ciebie będę mógł bezkarnie ci rozkawywać „na kolana!", jak to masz w zwyczaju, zawsze gdy próbujesz podbić świat.

Loki za wstydził się, zdając sobie sprawę że rzeczywiście to mogło komicznie wyglądać gdy karze komus klękać aby złożono mu hołd.Po chwili jednak uśmiechnął się i wstał z łóżka kierując się w jego stronę.

-Wiesz...- mówiąc to popatrzył mu w oczy- nie musisz być mną, bym miał ochotę przed tobą uklęknąć.

- Oh, Loki... Kiedyś ty się tak wyćwiczył w tych podtekstach...- Mówiąc to pocałował do w kącik ust.

-Uczę się od mistrza- zamruczał Loki zjeżdżając ustami po jego szyji, potem coraz niżej aż uklęknął przez wynalazcą. Popatrzył w górę i widząc rozpalone spojrzenie Starka, zabrał się do pracy...

____________________

Jakiś czas później obaj leżeli wyczerpani w łóżku wśród poduszek przykryci pierzyną. Loki odwrócił się twarzą do Tony'ego i spytał.

-Wiesz dlaczego nie chciałem się z tobą kąpać?

Stark przecząco pokiwał głową.

-Ponieważ wiedziałem, że będziesz się do mnie dobierać a dzisiaj zauważyłem coś ciekawego.

-Mianowicie?-Tony'ego ciekawiła ta kwestia ale był wykończony i marzył żeby już zasnąć w ramionach asgardzkiego boga.

-Mianowicie Steve zamontował ci podsłuch w łazience, na szczęście bez kamery, ale twoje śpiewy na pewno słyszeli.

-Podstępny sukinkot...-ziewnął Stark.

-Dobra,chodźmy spać. -Loki też zaczynał odczuwać zmęczenie. Odwrócił się, pozwalając aby Tony przytulił się do jego pleców. Poczuł na karku jego gorący oddech.

-Aku cinta kamu..- wyszeptał mu do ucha.

-Co to znaczy, Tony?

- To „kocham cię" po indonezyjsku.

-Dobranoc Stark...- gdy jego oddech stał się ustabilizowany, zdradzając że Tony już śpi, Loki również odpłynął do krainy Morfeusza...

FrostIron <3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz