-On szuka NAS WSZYSTKICH i nie przestanie zabijać, aż nie otrzyma tego czego mu zabraliśmy...
-Co na to Volturi? -zapytał Ryland
-Kazali nam nie wracać aż go nie złapią, mamy schować ten medalion w bezpiecznym miejscu. Mówili, że za jakieś 2 tygodnie zorientuje się, że nas tam nie ma i zacznie nas szukać tu...
-Jakie są szanse, że uda nam się wygrać?
-50%. On ma w swoich rękach całą czarną magię, która jest bardzo silna, ale my mamy wszystkie żywioły które są jednymi z najsilniejszych mocy. Jednak nic tu nie jest pewne..
*oczami Laury *
Wszystkie żywioły? Przecież są tylko dwa...Ogień i Woda, Ross i ja... dwa żywioły nic nie dają...
-Volturi dadzą nam znać jak bedzie pewne, że jest w świecie ludzi?-zapytałam
-Tak
-to w takim razie do tego czasu proponuję chociaż trochę o tym zapomnieć...
-ok, jakie plany na dziś?
-Cóż, na miasto nie za bardzo, bo fanki od razu się na nas rzucą -powiedział Riker - może pogramy i pośpiewamy trochę?
- Oczywiście!*godzina 13.30*
Było cudownie,tak jak kiedyś, no ale cóż...
- Okej ludziska czas robić obiad i ogarnąć domek! -powiedziała Delly - proponuję aby Laura i Ross zajęli się jedzonkiem, Vanka i Riker nakryją do stołu, ja i Ell ogarniemy w salonie a Rocky i Ryland pozmywają po obiedzie
-Okej. - odpowiedzieliśmy wszyscy
*oczami Rossa*
Jak dobrze, że Delly przydzieliła mnie i Lau do jednego zadania, muszę z nią porozmawiać...
*oczami narratora*
10 minut później gdy każdy zaczął robić to co mu przydzielono, w kuchni Ross i Laura mówili o tym co nie dawało im spokoju od jakiegos czasu.
-Ross, to co Vanessa mowila o żywiołach... przecież są tylko dwa, my sami nie damy rady... znaczy wiem ze jest jeszcze reszta, ale to my będziemy musieli robić za czterech! A mamy 2 moce. My po prostu nie mamy szansy...
-Też nad tym myślałem i naprawdę nie wiem o co chodzi, ale musimy dać radę rozumiesz! Jesteśmy razem jasne! Nie dopuszczę aby coś komukolwiek się stało. Chodź tu
*oczami Laury*
Gdy Ross mnie przytulił poczułam się lepiej, ale wyczułam w jego głosie przerażenie, boi się tak samo jak i ja.
-Laura ja... jestem przy tobie i zawszę będę cię bronił.
-Wiem Ross, wiem-jeszcze chwilę trwalismy w uścisku, po czym oderwalam sie od blondyna
-zróbmy w koncu ten obiad! Poczułam jak jedna łza poleciała mi po policzku.
Podczas gotowania milczeliśmy. To była przyjemna cisza. Przy Rossie czuję się bezpieczna...
*oczami narratora*
Po obiedzie, gdy Rocky i Ryland skończyli sprzątać Ell podrzucił pomysł maratonu. Wszyscy się zgodzili. Zaczeli oglądać jakąś słabą komedię, z męczyli sie przy tym strasznie. Gdy okazało się, że następny film to będzie horror, Laura usiadła koło Rossa, Rydel koło Ella a Vanessą koło Rikera. Wszystkie wtulały się w nich przy strasznych scenach.Gdy ten film się skończył , ktoś włączył ekranizację "Romeo i Julia", ulubiony film Laury i Rossa. Było już późno i wszyscy oprócz tej dwójki spali. Laura położyła się, trzymając głowę na kolanach blonyna. Ross gładził włosy Laurze, tak jak dzień przed morderstwem jego rodziców... Zawsze byli nierozłączni, pewnie dla tego teraz z własnej woli dzielą razem pokój. Gdy blondyn zobaczył, że brunetka już śpi, zaniósł ją do ich pokoju, położył ją w łóżku, otulił kołdrą i dał jej całusa w policzek, po czym sam położył się obok niej.
CZYTASZ
The magic lurking around the corner-Lynch and Marano story [PL]
FanfictionR5- Zespół znany na całym świecie, najszczesliwsze rodzeństwo jakie widziałam + ich najlepsze przyjaciółki siostry Marano, znają się od zawsze. Wiedzą o sobie WSZYSTKO, ich fanki wiedzą o nich JESZCZE WIECEJ, lecz czy na pewno?