*Megan*
Zadzwonił mój budzik. Wysunełam się z pod koca i ruszyłam po cichu do łazienki. Ubrałam wczorajsze rzeczy, bo nie wzięłam na zmianę. Zeszłam na dół i zobaczyłam mamę Katy.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Witaj Meg - rzekła promieniująco kobieta.
- Wie pani... bo... - nie wiedziałam jak jej powiedzieć - bo Katy nie miała wczoraj dość udanego dnia i raczej nie powinna iść dzisiaj do szkoły.
- Dobrze rozumiem. Zjesz może śniadanie? - odpowiedziała.
- Niestety, ale się spieszę. Do widzenia! - rzekłam zamykając za sobą drzwi.
Nadal martwiła mnie sprawa Katy. Jeszcze nie rozmawiałyśmy, ale skocze do niej po lekcjach.
*Katy*
Obudziłam się. Megan już dawno wstała i poszła do szkoły. Spojrzałam w lustro. Worki pod oczami, rozmazany tusz do rzęs - to pewnie skutki mojego wczorajszego płaczu.
Zeszłam na dół mama siedziała czytając jakieś czasopismo.
- Megan mi powiedziała, że raczej dzisiaj nie pujdziesz do szkoły więc cię nie budziła - powiedziała - a tak w ogóle to co się stało?
- Oprucz tego, że chłopacy nie mają uczuć i się nimi bawią jest wszystko okej - odpowiedziałam przypominając sobie wczorajsze zajście.
- Idź się lepiej ogarnij. Zjedz śniadanie i posprzątaj pokój. Uwierz mi cokolwiek by się stało czas leczy rany - powiedziała pocieszająco.
Skierowałam się do łazienki. Zrobiłam sobie ciepłą kąpiel i umyłam włosy. Gdy skończyłam wysuszyłam je i związałam w luźnego koka. Następnie ubrałam bieliznę, czarne leginsy, bluzkę z napisem I like sweets oraz szarą bluzę.
Poszłam do swojego pokoju i włożyłam słuchawki do uszu. Dopiero teraz zaczęłam sprzątać. Zaścieliłam łóżko, pościerałam kurze i jeszcze pare innych rzeczy.
Nim się obejrzałam pokój lśnił. Zeszłam na dół, aby napić się wody, ale to kogo ujrzałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania...
No cześć! Wiem na razie nudno, ale w nast. będzie o wiele wiele ciekawiej!
Komentujcie! ;*!
