Nadeszła wiekopomna chwila zakończenia Parodii.
Milo mi kończyć właśnie kilkanaście miesięcy mojej literackiej pracy z takim dziwacznym spełnieniem.
Parodia z najmniej wymagającego opowiadania stała się czymś, co starałam się jakoś zgrać fabularnie i starałam się, by wyszło dobrze. Research przypominał mi pod koniec to, co robię przy „normalnych" opowiadaniach. Podeszłam do duchów badawczo i taktycznie. Przemogłam się i czytałam nawet jakieś świadectwa ludzi, którzy mieszkali w nawiedzonych miejscach i oglądałam jakieś idiotyczne programy o łowcach duchów.
Potem sama nabawiłam się podejrzeń, że moje nowe lokum w WWA jest nawiedzone przez męża właścicielki, a ktoś, kto uczy się od tygodni grania „Marsza pogrzebowego" (TAK) to chce mi zapowiedzieć moją własną śmierć (szczęśliwie, potem ograniczył Chopina na rzecz Bethovena i „Ody do radości").
Dobrze, że już skończyłam tę część, bo zaczynałam się obawiać o własne zdrowie.
Tak, tak będzie kontynuacja. Obiecuję, że będzie równie głupia jak ta.
Z pewnością będzie dużo abstrakcji, przypału i odmóżdżenia, teorii spiskowych Kelly, żydowskich planów spieniężenia świata Salci i wiele wiele więcej.
No i pragnę podziękować mojej muzie, głównej adresatce tego opowiadanie, dzięki której moje życie jest takie, a nie inne.
Honi, kochanie... Nie mam już słów, by określić, jak ważna dla mnie jesteś.
CZYTASZ
Punk Rock jest martwy | GDFF PL
FanfictionUwaga: PARODIA. PA-RO-DIA. P-A-R-O-D-I-A Billie po ponad 20 latach grania postanawia zmienić nieco gatunek muzyczny, w nurcie którego tworzył. Jedynie on uznaje to za zmianę kosmetyczną. Reszta zespołu musi nakłonić niedoszłego hipstera do nagrania...