Prolog

420 42 24
                                    

Alex

Z przeciągłym westchnięciem rzuciłem się na łóżko, wykończony tym okropnym dniem. Okropnym, a za razem cudownym dniem... Jego minusem jest to, że był strasznie męczący, a plusem... Właściwie wszystko. Nowy kraj. Nowy dom. Nowi ludzie do poznania. Nowe życie.

Jednak cieszę się z tej przeprowadzki głównie z jednego powodu. Ostatnio narobiłem sobie dosyć dużo problemów w starej szkole. A jednym z najgorszych jest złamanie komuś nosa... Taaak... Ta przeprowadzka w tym czasie była najlepszym co mogło mnie spotkać. Czyli Bóg jednak istnieje. Albo to mój zwykły fart... Pewnie to drugie.

Jednak już mogę przestać martwić się przeszłością. Teraz zaczynam zupełnie nowe życie. Jedynym co powinno mnie teraz obchodzić, jest zachowanie jak najlepszych relacji z tymi ludźmi, z którymi będę miał do czynienia na co dzień.

Teraz przez pewien czas będę zwykłym zagubionym dzieciakiem, który nie wie co ze sobą zrobić. Później będę, albo znienawidzonym przez wszystkim cholernikiem, albo lubianym bad assem. Albo coś pomiędzy.

Amerykanin w Japonii.

To niby normalne, ale jednak nie wiem jak Japończycy się zachowują, nie znam ich kultury i w ogóle... Będzie dość ciężko. Znaczy, tak mi się wydaję.

Ziewnąłem cicho, przewracając się na drugi bok. Zamknąłem oczy i pozwoliłem sobie zasnąć.

~*~

- No weź... Najlepszemu kumplowi nie dasz spisać? - Daiki zaczął wbijać mi paznokcie w ramię, robiąc przy tym minę zbitego psiaka. Z sykiem wyrwałem mu rękę i zacząłem rozmasowywać bolące miejsce. On nic sobie z tego nie robił i jeszcze dodatkowo zaczął jęczeć.

Mając dosyć jego zachowania, jak i na tę chwilę całej jego osoby, rzuciłem w niego zeszytem z miną, która jasno mówiła, że ma grzecznie spieprzać, albo odleci od mojej ławki na kopach. Rudy uśmiechnął się ze satysfakcją i uciekł na swoje miejsce, które znajdowało się na drugim końcu klasy. Westchnąłem uśmiechając się. Nigdy się nie zmieni. Jak zwykle natręt, siedzący przy mnie choćby nie wiem co. No i rzeczywiście mój najlepszy przyjaciel. Jego zachowanie czasami potrafi nieźle mnie wkurzyć. Ale gdyby zachowywał się inaczej, już nie byłby tym słodziaśnym Daikim, którego tak lubię.

Chwilę później zeszyt trafił z powrotem do mnie. Ten chłopak jest najlepszy w szkole w ściąganiu i szybkim spisywaniu. To chyba zaleta. Chyba. Jeszcze nigdy nikt go nie przyłapał, a ściąga zawsze. Niekwestionowany mistrz w swoim fachu.

W rozmyślaniach przerwała mi wychowawczyni wchodząca powoli do klasy. Obrzuciła wszystkich ciepłym uśmiechem, siadając powoli za biurkiem. Szybko przeleciała (( ͡° ͜ʖ ͡°)) wzrokiem po uczniach. Mruknęła cicho i spojrzała w "książkę" leżącą przed nią. Jej uśmiech poszerzył się, gdy znowu podniosła głowę.

- Więc wszyscy są! - stwierdziła zamykając księgę szatana nazywaną potocznie "dziennikiem". - Ja to mam szczęście...

Może mieć szczęście, ale na pewno nie będzie ono większe od mojego. Wystarczyły zaledwie dwa lata, żeby stać się najpopularniejszym chłopakiem w szkole, którego zna każdy, bez wyjątku. W całej szkole znajdzie się może z pięćdziesięciu moich wrogów. Pięćdziesięciu na kilkuset. Brzmi niedorzecznie i nierealnie, no nie? Ja też tak sądzę. Akcja jak w jakiejś mandze, a nie prawdziwym życiu. Każdy myśli, że jestem idealny. Dlaczego? W sumie sam nie wiem. Czy to przez moje pochodzenie? Co w tym niezwykłego? A może jednak chodzi o coś innego? Pewnie nigdy się tego nie dowiem.

Westchnąłem podpierając głowę na ręce. Zacząłem słuchać jak wychowawczyni zaczyna mówić o różnych sprawach organizacyjnych i innych bzdetach. Jednak w końcu powiedziała coś co zaciekawiło wszystkich.

- Dziś mam dla was coś innego niż zwykle. Sądzę, że się wam spodoba. - Miło patrzeć na to jak nasza zwykle ponura nauczycielka jest szczęśliwa. Aż się ciepło na serduszku robi. - Chodzi tu o projekt. Projekt w parach.

Po klasie przeszedł szmer zainteresowania i ciche piski. Nagle poczułem na sobie wzrok kilku dziewczyn. Zaraz potem pojawił się dreszcz rozchodzący się po moich plecach. No to teraz mam przejebane. Przygryzłem wargę, czekając na dalszy obrót spraw.

- Jednak, żeby nie było nieporozumień, to ja przydzielam pary. - W jednej chwili wesoła atmosfera zniknęła. Tylko ja odetchnąłem z ulgą. Wyobrażam sobie te wszystkie dziewczyny nieudolnie próbujące poderwać mnie na wszelkie istniejące sposoby.

Niezbyt chciało mi się słuchać wymieniania tych wszystkich uczniów, więc zareagowałem dopiero wtedy, kiedy nauczycielka wymówiła moje imię.

- ...Alexander Notch i Hiroki Yakamazi. - W końcu przyszła kolej na mnie. Tylko coś jest nie tak. Wszyscy zaczęli szeptać do siebie, ukazując swoje zdziwienie, zaskoczenie, a co niektórzy milczeli ze wzrokiem wbitym w ścianę. Ja też byłem mocno zaskoczony.

- Przepraszam, ale... Kto to jest ten Yakamazi? - zapytałem rozglądając się po klasie. Nigdy w życiu nie słyszałem tego nazwiska.

- Ahm... - Nauczycielka wyraźnie została zbita z tropu. Odchrząknęła i zaczęła mówić dalej. - Hiroki siedzi za tobą.

- H-ha? - wydukałem.

Powoli odwróciłem się za siebie. Miejsce za mną siedział chłopak. Wzrok utkwił w swojej ławce. Głowę trzymał w taki sposób, że nie było widać jego twarzy. Całą przysłaniała kurtyna zrobiona z kruczoczarnej grzywki. Jak to możliwe, że nigdy go nie widziałem?

Już miałem zamiar odezwać się do niego, jednak przeszkodził mi w tym dzwonek.

Chciałem pogadać z nim na przerwie, ale chłopak jako pierwszy podniósł się z ławki i przed wszystkimi w błyskawicznym tempie wybiegł z klasy.

Ciekawie się zapowiada.

OppositesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz