Rozdział 11

68 7 0
                                    

Kinga
Obudził mnie dzwonek budzika. Przeciagnelam sie lekko po czym wstałam i zascielilam łóżko. Jeszcze raz przeciągając się spojrzałam na biurko. Leżała tam mała karteczka. Podeszłam do niej powoli, wzięłam do ręki i zaczęłam czytać. A treść była taka:
Kochana Kiniu
Przepraszam ciebie za wczoraj ale co miałam zrobić. Miałam prawo chociaż wiem ze ci tego nie powiedziałem ale chyba ze wszystkiego nie muszę się spowiadac. Bym ci wszystko wytłumaczyła ale niestety wybieglas. Nie wiedziałam że aż tak to przyjmiesz ale przepraszam. Pewnie się zastanawiałaś, kiedy wróciłaś, ze gdzie ja jestem. Otóż bylam w drugiej pracy i też tego nie powiedział ale dopiero wczoraj ją dostałam i miałam ci też powiedzieć o tym. Załatwił mi ją Bob którego wczoraj zobaczyłaś. Trzeba niestety duzo pracować bysmy utrzymaly dom. Dobra trochę sie rozpisuje. Na obiad będę i ci Wszystko opowiem. Pewnie gdy to czytasz mnie zapewne już nie ma. Śniadanie juz ci zrobiłam twoje kochane naleśniki z nutella. Ucz się pilnie w szkole.
Mama.
Aha czyli to tak jest. Ona nie zdaje sobie sprawy z kim się zadaje. Lecz nie powiem jej o tym. Lepiej to zatrzymam. Jesli jest z nim tak szczęśliwa to niech tak zostanie i ja tez może nawet sie z czasem przyzwyczaję. Może i to dobre rozwiązanie po tym co bylo kiedyś i o tym co mój ,, ojciec " jej zrobił. Dobra muszę sie ogarnąć i iść do szkoły. Ehh. Chociaż nawet się cieszę że idę do szkoly bo spotkam się z Michaelem.
Poszłam do szafy, wzięłam potrzebne rzeczy i udalam się do łazienki. Był już wtorek. Ehh. Nie lubię wtorków. Chociaz? Tak naprawdę Nie lubię dni w których się idzie do Szkoły. Zeszłam na dół, do kuchni i nalam sobie mleka po czym zaczęłam jeść moje kochane naleśniki.
Po skomsumowaniu, wyszłam szybko z domu. Słoneczne promienie lekko ogrzewaly moją twarz. Jak bylo mi milusio wtedy. Chociaz nie tak samo gdy obok mnie Michael był. Szybko doszłam do szkoły po czym poszłam do klasy się wpakować. Bylo tak jak zawsze. Nagle w moją stronę podeszła Cristine. Miła osoba z niej nawet.
-Hej. -powiedziala z uśmiechem wielkim na twarzy.
-cześć. -odparlam podobnie jak ona.
- co bylo z fizyki?
-Chyba 5 i 6 na 223.
- A ok. Dzięki! - i odbiegla. Weszła po chwili Scot z którą nawet sie przyjaźniłam. Zaczelysmy duzo gadać i się śmiać. Kiedy rozbrzmial dzwonek weszła nauczycielka a za nim Michael. Już sie balam ze go nie ma ze cos sie stało. Dziwi mnie to ze tak teraz się o niego martwię. Mu ma coś być? Mam nadzieje ze nie. Gdy przechodził obok mnie powiedzieliśmy tylko sobie hej i zaczęła sie lekcja. To co zawsze. Nic nowego.
Time skipe ~~
Wreszcie rozbrzmial ostatni dzwonek. Cieszyłam się jak dziecko. Poszłam na miejsce w ktorym zawsze czekałam na niego. Nagle podeszła do mnie 3- osobowa grupka chłopaków. Co oni ode mnie chcą??? Nagle gdy byli juz blisko usmiechneli się dziwnie. Gdy miałam już sobie iść to jeden z nich złapał mnie za rękę.
- gdzie ślicznotka idzie? -zasmial się lekko. Co on sobie myśli?! Jaki żałosny.
- zdała od twojego ryja. -teraz to ja sie zadmialam. Czemu to robię? Tak naprawdę w środku płaczę... zeby się zjawił Michael i mnie uratował... chociaż go tu nie ma.
-coś ty powiedziała?! Myślisz że ujdzir ci to płazem?? Byle jaka dziewczyna nie powinna tak się do mnie zwracać!
-to po co do mnie gadasz! Odwal się... -zaczęłam kierowac się do szkoly gdy mnie złapał i zaczynał szturchac. Teraz naprawdę zaczęłam się bać. Szarpalam się ile mogłam ale na marne... zaczęłam wrzeszczeć ale nikogo nie było w pobliżu. Pomyślałam że może usłyszy on gdy wrzasne. Wiec glosno wykrzyczalam imię jego. Ci gnojkowie zaczęli się Jeszcze bardziej śmiać. Czekaj... kojarzę ich. To klasa maturalna. I ja z nimi w jednej szkole się uczę. Zaczął mnie calowac jak Zachłanny po szyi... nie miałam juz sił... Nir miałam sil by uciekać.... monotomnie zaczęły spływać łzy po policzkach. Nagle zza rogu wybiegł Michael który zaczął nagle okładać ich wszystkich. Ile on miał siły... ja za to taka slaba....
Michael
Musiałem chwile zostać u nauczycielki. Ciekawie czy Kinia czeka. Znając ją pewnie tak. Fajnie ją mieć za przyjaciółkę. Chociaż może czuje coś więcej? Zebrałem się szybko i wyszlem z budynku. Usłyszałem nagle moje imię. Ktoś krzyczał. To była ona... i jakieś odgłosy smiania się.... nie mówcie ze coś sie tam zlego dzieję czego bym nie chciał widzieć. Od razu wybieglem za mur gdzie była ona i 3 typkow... jeden z nich ją całował po szyi a tsmta dwójka glosno się śmiała... nie daruje im tego... wywołali wojnę... zaczalem ich okładać pięściami byli słabi jak dla mnie ale dla niej... kiedy juz wygrałem tą bitwie podbiegłem do małej i wziąłem ją w ramiona a ona się wtuliła jeszcze bardziej we mnie i zaczęła jeszcze bardziej płakać i trząść się. Jak bylo mi jej szkoda... odsunęła się ode mnie, otarla łzy i dodała
- Jak byś się nie zjawił to nwm co by było dalej... boję się... -mówiła to tak cicho ze ledwo ją mogłem slyszec ale naszciecie tych typkow juz nie bylo bo uciekli jak tchórze.
- ale się zjawiłem i jest dobrze tak? Spokojnie... jest juz dobrze... jesteś juz bezpieczna. Nie pozwolę ciebie skrzywdzić...- ja naprawdę to czułem. Tylko przypomina mi się jedna rzecz
... ta obietnica... musze jej powiedzieć ze nie mogę.
- słuchaj Kinga, nie moge pic twojej krwi jednak. Przemyślałem to dobrze., nie zrobie tego, znalazłem inny sposób, nie moge ciebie skrzywdzić , nie zrobię tego.
- ale nasza obietnica... i jak to znalazłeś inny sposób? Chyba nie będziesz dalej zabijał?
- Nie. O to się nie martw. Nie zabiłem nikogo. Lecz to co mi zaoferowalas jednak nie jest dla mnie. To za malo by zaspokoić moje pragnienie narazie. Będę pil z torebki. I tak naprawdę bardzo dużo mi pomogłaś dziękuję.
-ja tez strasznie dziękuję co zrobiłeś. - uśmiechnęła się i mocno mnie przytulila. Jak ja to kocham. Odwzajemnilem uścisk i trwalismy tak przez jakiś czas gdy się skapnelismy że trzeba wracać do domu. Wstalismy i poszliśmy w stronę jej domu. Odzyskała wreszcie chumor tak samo jak ja. Chcem jej powiedzieć że ją kocham chociaż nwm czy to te uczucie bo nigdy go nie doznalam, ale naprawdę czuję się przy niej dobrze...

Hejkaaa. Sorka znowu Polsat był. Przepraszam ale no wiecie szkola i te sprawy. I do tego byłam chora. Mam nadzieje ze mi przebaczycie ;). Za błędy przepraszam. Mam nadzieje ze się spodobało i proszę o gwiazdki bym Jeszcze bardziej chciała pisac :) . Do następnego. BAJO! <3

Wampir? Czy to możliwe?...[wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz