Rozdział II

67 4 0
                                    

-O Jezu... Coś ty taki zdyszany? Z maratonu wróciłeś? -Powiedział Mike z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
-Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne Mike. - Moja mina w tym momencie była odpowiednikiem tego ';-;'.
-Heh, wiem. No, to może wejdziesz?
-Chętnie...
Dom Mike'a nie był jakoś szczególnie wielki, cztery pokoje, kuchnia, łazienka, salon... Mniejszy od mojego, ale taki w sumie... W sam raz.
Gdy wszedłem do środka, od razu dobiegł do mnie smród przypalonego jedzenia. Ano właśnie... Zapomniałbym opisać cudny charakter Mike'a...
Mike- Inaczej zwany Śmiechotronus Niepoważnus, jest stworzeniem bardzo niepoważnym i wciąż kpiącym oraz radosnym. Nie potrafi opanować podstawowych umiejętności kulinarnych, tzn. Nie potrafi nawet podgrzać wody. Skutek: Smród w całym domu.
Poziom inteligencji: 4 / 10.
Jest gejem, ale się nie przyznaje.
Pozostałe informacje: brak.
-Dobra, Tomuś, to powiesz mi czemu taki zdyszany jesteś?
-Biegłem.
-Czemu? Heh, Boisz się czegoś? Że Slender złapie cię za rogiem.
-Bardzo śmieszne. Tylko zapomniałem się zaśmiać... Dobra teraz na poważnie... Słyszałem kroki, które towarzyszyły mi aż do twojego domu, poza tym jeszcze widziałem dziś coś w nocy, ale powiem Ci jak dasz mi coś do picia... - Ten bieg był całkiem męczący, chciało mi się pić, jak nigdy!
Mike dał mi coś do picia i poszliśmy na górę do jego pokoju, włączyliśmy Piłę po czym zacząłem mu wyjaśniać.
-Mike... Wiem że to może być dziwne...Ale wczoraj w nocy, usłyszałem-

Opowiedziałem mu całą historię, na początku nie dowierzał, ale widząc moją całkiem poważną i niespokojną twarz, chyba zaczął mi wierzyć, chociaż nie jestem tego całkiem pewien. W końcu kto uwierzy fanatykowi horrorów, że przydarzyło mu się coś... Emm... Paranormalnego? No właśnie.
-Tom... To może jak tak się boisz tam spać, możesz zostać na noc tutaj.
-Nie dzięki. Chcę jeszcze dzisiaj, sobie to wyjaśnić, przecież równie dobrze mogło mi się zwyczajnie przewidzieć.
-Dobra, jak tam sobie chcesz. Ale nie ręczę za to jak to 'coś' cię porwie.
-Ha. Ha. Ha...
Gadaliśmy ze sobą jeszcze całkiem długo, aż nareszcie przyjechał po mnie mój ojciec.
Wsiadłem do auta, po czym poprosiłem tatę, aby włączył płytę Flagship'u, czyli mojego ulubionego zespołu.
Jechaliśmy w ciszy przez krótką chwilę, w końcu tata się odezwał.
-To jak było u Mike'a? Musisz go kiedyś do nas zaprosić, wygląda na fajnego chłopaczka.
-Ahh... No dobrze, a jak ma być? - Gdy powiedział 'fajnego chłopaczka '... Ehh... Czy mój tata, właśnie zaczął się zamieniać w pedofila?
-No nie wiem...

Dojechaliśmy do domu, gdy wyszliśmy z samochodu, zaczęło kropić, a po chwili zaczęła się wielka ulewa. Trochę zrobiliśmy, ale to nic wielkiego.
Postanowiłem wziąść prysznic, a potem zarywać nockę na patrzeniu przez okno i wyjaśnieniu sobie tamtego zdarzenia. Nie spocznę dopóki sobie tego nie wyjaśnię.

Siedziałem sobie tak przy tym oknie przez godzinę, była już 02:23, lecz nagle usłyszałem szelest na dworze. Od razu rzuciłem się na nie. Nie było niczego widać przez tą ulewę, choć gdy się dokładnie przypatrzyłem, stanąłem jakbym był sparaliżowany. W oknie ujrzałem, tak, znowu ciemną postać, tyle że było widać lepiej niż wcześniej. Można było zauważyć, że owa postać była płci damskiej. Szybko zapaliłem lampkę, która znajdowała się na stoliczku nocnym tuż obok mojego łóżka. Wtedy ujrzałem ten przeraźliwy blask w jej oczach.
Po tym postać obróciła się w stronę przeciwną do mojego okna i wchodziła do lasu. Widziałem tylko powoli znikające i kołysające się na wietrze dwa, długie warkocze.

Miasteczko Horroru.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz