Rozdział III

41 2 2
                                    

Stałem jak sparaliżowany. I tak przez około 10 minut. Ale oczywiście tą niepokojącą ciszę zakłócił mi szelest, tak, znowu ten wkurwiający szelest.
Tym razem otworzyłem okno i wychylając się przez nie próbowałem coś wypatrzeć. Zauważyłem błyszczące oczy, te same co widziałem przed chwilą. Nie czekając wziąłem latarkę z szafki i wybiegłem z domu w kapciach, pod moje okno.
Nie było to fajne przeżycie, stałem twarzą w twarz(?) z nie wiadomo kim lub... Czym, do tego okazało się że nowe baterie były... Wyczerpane, nie wiem czemu, przecież kupiłem nowe, całkiem nowe nie używane.
-Akurat w takim momencie... -Powiedziałem pod nosem, uderzając ręką o latarkę w nadziei że w magiczny sposób się włączy. Postać patrzyła na mnie swymi przerażającymi, świecącymi oczyma.
-Khe khe khe. -To coś zaśmiało się jak... Mała dziewczynka...
-K-kim ty... J-jesteś? - Odpowiedziałem na śmiech.
-Khe khe khe... Khe. - Gdy znów się zaśmiała, odwróciła się, a jej długie warkocze znów falowały, jak na wietrze.
Wróciłem do domu. Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem, wciąż myślałem o tej dziewczynce, chyba dziewczynce. Nie wiem co miał oznaczać ten śmiech, postanowiłem przyjrzeć się temu w dzień.

Tak jak myślałem, było tu coś ciekawego, a mianowicie znowu jakiś kawałek tasiemki, takiej żółtej. Przed tem myślałem, że to co się wydarzyło wczoraj, było poprostu zwykłym snem, ale gdyby nie fakt, że jest tu kawałek tasiemki i bateria, no cóż...
Może powinienem zapisać się do jakiegoś psychologa... Dobra, przecież to nic... Ta... Heh...

-TOOOOOOM!!!! - Dobiegł mnie głośny krzyk wydobywający się z domu. Lekko wkurwiony głos.
-Taaak? -Powiedziałem lekko podchmielonym głosem, wchodząc do domu.
-A coś ty taki wesoły? Nie wiem z czego się cieszysz. - Tata mówił dość poważnie... Jak na niego.
-A co? Przecież nic nie zrobiłem.
-Tak mówisz... Ahh... Czyli Blood'y Mery nam zdemolowała kuchnię?! To nie jest śmieszne Tom. Po co zniszczyłeś nową kuchnię?!
-Ale jak to nie ja! A z tą Blood'y Mery to może być możliwe... -Powiedziałem śmiejąc się pod nosem.
-Widzę że tak łatwo się nie przyznasz.
-No ale... Jak to naprawdę nie byłem ja...
-No dobrze, dobrze. Ale to nie zmienia faktu że potrzebny jest remont... Może zechcesz przez te kilka dni nocować u... Mike'a, a może... Jason'a?
-Nie. Błagam nie u Jason'a. Może być Mike. Ale aż tak źle? - Przecież nie może być tak źle, żebym musiał się na chwilę wyprowadzać...

Jest źle. Bardzo źle. Jak to możliwe jest?! Kuchnia sama się zdemolowała?! Wszystkie szafki, wszystko, to jedna wielka kupa gruzów... Hyhy... Kupa... No nie ważne. Ale przynajmniej nie będę blisko tego czegoś.
Mike... Szykuj się na najdziwniejszą noc w caaaałym swoim życiu.

Miasteczko Horroru.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz