Oliver Queen's Journal #1

933 45 16
                                    

*3 lata po powrocie do Starling City*

Drogi Maseo.

Piszę do ciebie w tym pamiętniku. Tak wiem to szalone i chore.. Więc dobrze. Drogi Maseo, czemu piszę pamiętnik?! Ach tak, Diggle zaproponował abym napisał go i wylał z siebie wszystkie wspomnienia i uczucia. "Oliver potrzebujesz czegoś gdzie mógłbyś się wyżyć. Lepiej na pamiętniku niż na mnie. Kiedy opiszesz swoją szaloną "pracę" to przestanie być ona szalona."

Tak powiedział, może tylko dlatego by trochę ode mnie odetchnąć? Aktualnie nie zabijam ludzi. Tak, Maseo czasem jest trudno się powstrzymać. Przez to daje też Roy'owi dobry przykład aby któregoś dnia nie zszedł na zła stronę. Nie stał się mną.

Zapytasz więc dlaczego akurat teraz naszła mnie chęć napisania do ciebie? TODAY IS THE DAY. Tak, dziś jest dzień w którym poprosiłem Felicity na randkę. Minęło sporo czasu zanim zebrałem w sobie na tyle odwagi by ją o to zapytać. Zgodziła się a ja nie posiadałem się ze szczęścia. Na kolacji chcę jej powiedzieć co do niej czuje. Nawet nie wiesz jak bardzo się denerwuje. Ja ,Arrow, były zabójca boję się jak mała kruszynka, Felicity Smoak zareaguje.. O mój Boże...

Nigdy nie sądziłem że poczuje do kogoś tak silne ,żywe i piękne uczucie. Kiedy wróciłem z tej cholernej wyspy jedną rzeczą jaka chciałem zrobić to odzyskać Laurel. Tylko wspomnienia o niej trzymały mnie przy życiu. Znaleźć moją Laurel, najwspanialsza Laurel! Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy od przyjazdu do Starling City zrozumiałem jak naprawdę ją skrzywdziłem. Nienawidziłem siebie za to ale z kolejnym dniem odzyskiwałem jej zaufanie, ale nie szacunek. Po tym jak zerwała z Tommym ,wyznała mi że mnie kocha. Że chce ze mną być. Ale ona chciała Ollie'go. Bogatego, rozwydrzonego dzieciaka który kiedyś złamał jej serce. Ale ja taki nie jestem. Tam, na wyspie umarł Ollie Queen. Powrócił inny człowiek. Potwór, zabójca. Ale do tego kim jestem doprowadziły mnie własne wybory. Nawet ten kiedy postanowiłem zaproponować jej siostrze, Sarze rejs statkiem. Po tym co przeżyłem, powrót do dawnego mnie był niemożliwy. Odszedłem nie chcąc jej więcej ranić.

Potem spotkałem Helene. Nie była normalną kobietą. W pewien sposób polubiłem ją ,gdyż widziałem w niej tą dzikość i mrok który sam posiadałem. Wszytko było strasznie skomplikowane. Starałem się aby nam wyszło ale ona nie potrafiła mnie pokochać. Była przepełniona bólem i zemstą na swoim ojcu. Odeszła i wstąpiła na złą ścieżkę ale czy moja kiedykolwiek była dobra? Diggle kiedyś powiedział : Love is not about changing a person, its's about finding the person who is already the. Miał rację.

McKenna była miła. Okazała się osobą która "chciała ocalić miasto od złego biznesmena". Nie było pomiędzy nami żadnej chemii ale cieszę się że opuściła miasto.

Potem do mojego życia powróciła Sara. Po tym jak uważałem że nie żyje, uznałem jej powrót za pewien znak. Była jedyną osobą która wiedziała co stało się na wyspie i jednocześnie jak bardzo żałowałem, co się stało. Ona zawsze miała swoje miejsce w moim sercu. Kiedy postanowiła wrócić do Ligi Zabójców uznałem to za najlepsze rozwiązanie. To właśnie ona uświadomiła mi ,że przez trzy lata od przyjazdu do Starling City szukałem szczęścia i nie dostrzegałem ,że prawdziwy skarb był przez cały czas ze mną.

Felicity Smoak.

Pamiętam jakby to było wczoraj kiedy pierwszy raz ją spotkałem. Chowałem się wtedy za kolumną w biurze mojego ojca gdy ona położyła papiery na biurku po czym odparła się o nie i zaczęła mówić sama do siebie. Co najdziwniejsze mówiła o mnie i o tym że jestem słodki.. To była pierwsza osoba w której widziałem "człowieka" do tego o nieskazitelnej, czystej duszy. Gdy wróciłem z wyspy chciałem szybko ją znaleźć mając nadzieję, że jeszcze pracuję w firmie mojej rodziny. Znalazłem jej biuro i wtedy ją poznałem. Wyglądała czarująco. Odwróciła się zszokowana gryząc swój długopis. Był czerwony.

Jeśli kiedykolwiek ktokolwiek to przeczyta będę zmuszony go zabić.

Gdy oznajmiłem że potrzebuje pomocy w dość dziwnej sprawie, ona tylko spojrzała na mnie pytająco po czym przekręciła leciutko głowę i uśmiechnęła się. Uwierz mi Maseo, na samą myśl o niej, na mojej ponurej twarzy zagaszcza szeroki uśmiech. Raz po raz wracałem do jej biura by udzieliła mi pomocy, ale nie tylko dla tego przychodziłem. Jej uśmiech odganiał cały gniew i ból jaki w sobie nosiłem. Lubiłem spędzać z nią czas. I pewnego dnia kiedy zaproponowała spotkanie w kawiarni, wyznała mi ,że mi ufa. Wiele osób z mojej rodziny lub sam Diggle polegał na mnie ale ona. To zupełnie inna historia.

Kiedy wyjawiłem jej sekret ujrzała wtedy prawdziwego mnie. Ufałem jej i nie miałem wątpliwości ,że odkrycie przed nią prawdy będzie błędem. I to właśnie ona Maseo, zaczęła mówić na nas Team Arrow. Nienawidziłem tej nazwy ale w ustach Felicity brzmiała ona zabawnie.

Pamiętam że Diggle ostrzegał mnie iż ukazanie jej prawdy wiąże się z konsekwencjami. Byłem tego świadomy. Byłem i jestem za nią odpowiedzialny. Nigdy nie chciałem by stała się jej krzywda. W ten sposób Felicity stała się jedną z dwóch osób którym ufałem bezgranicznie i którzy tworzyli ze mną niezwykle kochająca się rodzinę wokół wspólnego sekretu.

Trzymałem ją na dystans aby nie pozwolić sobie poczuć coś do niej. Nie zasługiwałem na nią ale w głębi ją kochałem. Sam do pewnego momentu nie zdawałem sobie z tego sprawy. Patrzyłem jak pomaga nam każdego dnia, w dzień i w nocy poświęcając swój czas i prace. Uwierz mi ,ciężko mi było trzymać się od niej z daleka. Dobrze wiedziałem ze taki drań jak ja ją skrzywdzi. Ale nim się spostrzegłem ona już zabrała moje serce, a ja nie chciałem je z powrotem. Z dnia na dzień dostrzegałem, że jest cudowna, mądra, zabawna, niesamowita i to że ona ta na prawdę trzymała mnie za rękę w moim mroku. Zawsze jej potrzebowałem. To ona była moim światłem. Zawsze wyciągała mnie na powierzchnię powtarzając że we mnie wierzy..

Nigdy nie byłem typem romantyka, ale ona sprawiła że chce być romantyczny, dobry i zabawny tylko dla tego by ciągle mógł patrzeć na jej uśmiech.

Więc dziś jest dzień kiedy powiem jej co do niej czuje, jak bardzo ją kocha i jaki miała wpływ na mnie przez te 3 lata. Że pokazała mi lepsza stronę mnie. Kocham ją i nie chce czekać z tym wyznaniem ani dnia dłużej. Nie chce żeby odeszła. Chce wiedzieć czy ona mnie kocha.. Potrzebuję tego wiedzieć.

Więc powiedz mi Maseo, czy jest szansa bym był szczęśliwy?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Proszę się nie śmiać :D


Odnaleźliśmy się w sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz