Epilog

773 29 0
                                    

  Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Nagle moja ręka natrafiła na coś twardego. Spojrzałam w bok i zobaczyłam leżącego obok mnie Gabriela. W pierwszej chwili wystraszyłam się, ale zaraz się rozluźniłam.
Mój Gabriel, Gabriel, który mnie kocha!
Leżałam i wpatrywałam się w jego twarz. Teraz wyglądała na bardzo rozluźnioną.
Jakby ktoś wczoraj rano by mi powiedział, że Gabriel będzie leżał w moim łóżku, to bym go wyśmiała.
-co cię tak śmieszy? -z zamyślenia wyrwał mnie głos Gabriela.
-ja... ja... ja... -byłam przerażona. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-jesteś taka piękna z rana -wymruczał zbliżając swoją twarz do mojej. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach -kocham cię -wyszeptał mi do ucha. A ja się rozpłynęłam. -mam ochotę cię zjeść.
-mówiłeś, że rano zadowalasz się filiżanką kawy -roześmiałam się, gdy zaczął łaskotać mnie nosem po brzuchu.
-od dziś zmieniam swoje przyzwyczajenia, ale teraz jeszcze sobie poleżę -położył się na plecach i założył ręce za głowę.
-zmęczony jesteś? -zapytałam rozbawiona
-pewna czarownica wymęczyła mnie w nocy -wymamrotał próbując się wyciągnąć.
-no tak, to już nie ten wiek...
Roześmiałam się.
-ja ci zaraz pokażę -mówiąc to usiadł na mnie okrakiem, unieruchomił mi ręce i nachylił głowę nad moją. Jego oczy ściemniały, a mnie oblała fala pożądania. Przyjemne dreszcze zaczęły przechodzić mi po ciele. Jęknęłam bezwiednie, a na ustach Gabriela zobaczyłam uśmiech. Puścił moje ręce i oparł się na łokciach. -kocham cię -wyszeptał za nim mnie pocałował. Jego ręce błądziły po moim ciele, a ja miałam ochotę wyć z rozkoszy.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Znieruchomilelismy.
-włamywacz? -wyszeptałam
-tak, który używa klucza -powiedział Gabriel podnosząc się z łóżka.
-Angelo, Angelo!!! -spojrzałam na Gabriela
-Paul? -wyszeptał -przecież miał wyjść ze szpitala za kilka dni. -przeczesał dłonią włosy -psia kość, czuję się jak jakiś nastolatek przyłapany na...
Roześmiałam się. Gabriel wyglądał dość komicznie, chodząc nagi po pokoju.
-Angelo, jesteś w domu? -krzyczał Paul
-może wyjdź za nim tu wkroczy -wyszeptał
-już idę tato! -krzyknęłam
nałożyłam koszulkę Gabriela, która sięgała mi za uda. Na nią założyłam szlafrok i wyszłam z pokoju. Paul stał na środku pokoju i rozmawiał z kimś, kto był w kuchni.
-tato... co ty tutaj robisz?! Przecież miałeś leżeć w szpitalu! -powiedziałam szybko.
-dziś Boże Narodzenia, nie chciałem abyś była sama. Nadia też tu jest, zabrała się do przygotowywania śniadania. -otworzyłam szeroko oczy. Super, super, super!!! no to wpadliśmy.
-Angelo, nakryj proszę do stołu -powiedziała Nadia wychodząc z kuchni.
-hmmm... chyba przyszliśmy nie w porę -wtrącił Paul
-jak nie w porę? -zapytała Nadia
-chyba Angela ma gościa -wyszeptał
-jak gościa? O tej porze? -powiedziała, nie rozumiejąc o co chodziło Paulowi. a mnie wmurowało. Usłyszałam otwierające się za mną drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Gabriel wyszedł w samych spodniach, były dość pogniecione. Miałam ochotę się śmiać. Taki wizerunek bardziej pasował do niego. -o jej -wyrwało się Nadii
-witam was -podszedł do Paula i podał mu dłoń. Paul z uśmiechem odwzajemnił jego uścisk. Znałam ten jego uśmieszek. Za nim kryły się słowa „miałem racje". -możesz mi oddać koszulkę? -Gabriel spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja zaczerwieniłam się po same końcówki włosów.
-tak idźcie się doprowadzić do ładu i zjedzmy wreszcie te śniadanie.
Gabriel złapał mnie za łokieć i zaprowadził mnie do pokoju. Uśmiechał się cały czas.
-chyba przeżyliśmy, choć przestraszyliśmy trochę Nadie -wyszeptał zamykając za sobą drzwi -dobra trzeba wziąć prysznic.
-idź pierwszy... -zmarszczył brwi i podszedł do mnie. Rozwiązał szlafrok i ściągnął mi swoją koszulkę.
-ja myślę, że nie... -na początku nie zrozumiałam o czym mówi.
Wniósł mnie do łazienki i postawił pod prysznicem, a sam pozbył się spodni i dołączył do mnie. Odkręcił wodę i przyparł mnie do ściany.
-musimy skończyć to co zaczęliśmy -przez jego pocałunki traciłam kontakt ze światem. Zapomniałam, że gdzieś tam za ścianą jest Paul i Nadia, ważny był Gabriel i wiedziałam tylko jedno: tak już będzie zawsze.
-jesteś moim najcudowniejszym prezentem świątecznym jaki kiedykolwiek dostałem -wyszeptał

KONIEC  


Prezent na Święta✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz