8 lat później
Postać w płaszczu stała, opierając się o ścienę peronu. Przechodnie nie zwracali uwagi na nią, a jeśli już zwrócili to szybko patrzyli w inną stronę.
- Za pięć jedenasta. Pora wsiadać - pomyślał ów osobnik. Spokojnym i eleganckim krokiem poedeszła do wagonu ślizgonów i wsiadła. Przechodząc się korytarzem, szkukała wolnego przedziału. Każdy uczeń oglądał się za nią. Zaczynali szeptać, gdy zobaczyli herb na plecach jej płaszcza: wąż oplatający czerwoną różdżkę. Znalazła pusty dopiero po 10 minutach chodzenia. Weszła i zamkneła drzwi. Usiadła przy oknie, opatulając się płaszczem. Rzuciła bezróżdżkowe zaklęcie czujki, aby wiedzieć czy ktoś wszedł. Przymknęła oczy, zagłębiając się w krainie Morfeusza.2 godziny później
Czujka cicho zapiszczała. Osoba otworzyła oczy. Przed nią siedział blondwłosy chłopak. Srebne oczy dodawały mu uroku. Oddychał szybko, więc musiał biec lub uciekać. Teraz dopiero spostrzegł siedzącą postać. Chwile się jej przyglądał. Ocenił, że śpi więc rozluźnił się.
- Nigdy nie przestawaj czuwać - powiedziała cicho dziewczyna. On podskoczył i patrzył ze zdziwieniem na nią. Szybko opanował się oraz przywdział maskę pokerzysty, a na twarzy towarzyszki zagościł uśmiech. Usiadła wygidniej.
- Kim jesteś? - spytał nagle.
- Powinieneś wiedzieć, ale... no cóż. Dowiesz się na kolacji - odpowiedziała wymijająco. - A ty?
-Dracon. Dracon Malfoy.
Napuszył się jak paw, wyciągając rękę w jej stronę. Uścisnęła ją krótko, po czym z powrotem założyła rękawice.
- Miło poznać dziedzica jednego z najstarszych rodów.
- Skąd ty to...
- Wiesz? - Przerwała mu wpół zdania. - Nie obwijajmy w bawełne Malfoy. Jesteś jedynakiem, czyli spadkobiercą majątku. Logiczne, nieprawdaż?
Malfoy zaniemówił. Musiał głębiej się nad tym zastanowić skąd nieznajoma o tym wie. Tymczasem za oknem "wyrósł" Hogwart. Draco wstał.
- Do zobazenia na uczcie - powiedział i wyszedł. Dziewczyna wstała dopiero, gdy pociąg stanął. Szybkim krokiem udała się na peron w Hogsemede*. Wszystkie oczy podążały za nią. Podeszła do hipogryfa, stojącego obok powozów. Skłoniła się, patrząc mu w oczy. Odwzajemnił ukłon. Pogłaskała go i wsiadła na niego. Ruszył on za pierwszymi powozami.
Na schodach wejścia był już tłumek. Weszła do niego. W środku znalazła profesor z pierwszakami.
- Witaj - zaczęła kobieta. - Jesteś nową uczennicą na 6 rok?
- Tak - odpowiedziała nie speszona dziewczyna.
- Wejdziesz za pierwszakami - wytłumaczyła krótko nauczycielka. Nowa ustawiła się kilka metrów za maluchami. Patrzyły na nią wielkimi oczyma.
- Idziemy! - krzyknęła czarownica. Małolaty ruszyły, szepcąc między sobą. Postać spokojnie szła za nimi. Kiedy przeszła przez próg, oczy uczniów "przeszły" na nią. Dumbledor uśmiechnął się na jej widok.
- Gdy wyczytam nazwisko, osoba wyczytana podchodzi i siada. Aaron Wolf.
Jakiś mały, czarnowłosy chłopiec wystąpił z gromadki na niepewnych nogach. Usiadł na stołku, a czarownica założyła mu tiarę.
- Ravenclaw! - krzyknęła czapka. Z wyraźną ulgą chłopczyk podszedł do stołu, gdzie były najgłośniejsze wiwaty. Cała lista bardzo szybko zleciała.
- Nie... To niemożliwe... - zaczęła mruczeć pod nosem McGgonagal. - Albusie spójrz.
Pokazała pergamin starcowi.
- Kontynuuj - odpowiedział tylko i uśmiechnął się.
- Liliana Snape.
Na sali zapadła cisza. Wszyscy wodzili wzrokiem od tajemniczej postaci do nauczyciela eliksirów i z powrotem. Dziewczyna podeszła do stołka i usiadła. Powoli ściągnęła kaptur, trzymając opuszczoną głowę. Ukazały sie białe jak świeży śnieg włosy do ramion. Momentalnie rozległy się szepty To jego córka? Nie jest ani trochę podobna. Czy typu Niemożliwe! Kolejny Snape! Nauczycielka transmutacji trzęsącymi się rękami założyła jej tiarę.
Witaj Liliano - zaczęła tiara. - Pasujesz do dwóch domów - Gryffindoru i Slytherinu, choć więcej w Tobie ślizgonki niż gryfonki. Chcesz uszczęśliwić brata? Niech więc będzie z Ciebie dumny.
- Slytherin!
Stół węża wybuchł gromkimi oklaskami. Lili założyła kaptur i skierowała się w odpowiednim kierunku. Przy początku stołu stał Malfoy. Na jego twarzy błąkał się uśmiech.
- Witamy w Domu Węża - powiedział miękko, kłaniając się.
- Wytłumaczysz mi później hierarhię - wyszeptała mu do ucha.
- Tak. Nott będzie czekał przed drzwiami dormitorium - odpowiedział. - Chodź, usiadź i zjedz coś.
Draco poprowadził ją do stołu i wskazał miejsce obok siebie. W tym momencie dyrektor wstał i zaczął przemawiać:
- Drodzy moi! Witam starych jak i nowych uczniów. Przypominam, że wstęp do Zakazanego Lasu jest surowo zabroniony - zrobił pauzę, aby słowa zapadły w pamięć. - Mam więlką nadzieję, że mile przyjmiecie nowych uczniów jak i nauczyciela. Sir Fernando Torres.
Rozległy się żwawe oklaski, gdy mężczyzna wstał. Zdjął kaptur, odsłaniając przystojną twarz. Blond włosy kontrastowały się z opaloną karnacją. Niebieskie oczy "świeciły" wesołym blaskiem. Większość dziewczyn (i chłopaków) zaczęła ślinić się na jego widok. Uśmiechnął się rozbrajająco, po czym usiadł na miejsce, a Dumbledore kontynuował:
- Będzie on uczył Obrony Przed Czarną Magią. A teraz.... Zajadajcie!
Klasnął w ręce i usiadł. Liliananie miała apetytu i nic nie ruszyła. Ciągle myślała o nowym nauczycielu.
- Skąd ja go kojarzę - myślała. Przyjrzała mu się uwarznie. - Przecież to jest on!
CZYTASZ
Liliana
FanfictionOn - zostawił swój skarb dla bezpieczeństwa. Ona - nie wie gdzie jej miejsce. Co się stanie, gdy się spotkają? Jakie będą ich losy?