Rozdział 10

5.5K 279 54
                                    

Plan Esther.

Po ubraniu się posprzątałam dom i pakując do swojej torby szkicownik wyszłam na spacer. 

Uwielbiam chodzić po lesie, ale rzadko kiedy potrafię z niego wyjść, więc chodzę tylko blisko drogi.

Po małej wycieczce usiadłam nad grobem Jenny i wyciągnęłam swój telefon. 

- Halo? - Usłyszałam po drugiej stronie bardzo znany mi głos.

- Hej braciszku - odpowiedziałam, a moje oczy zaszły łzami.

- Fely, jak dobrze cię słyszeć. Co u ciebie?

Tak bardzo za nim tęskniłam. Brakowało mi go. Chciałam go odwiedzić.

- Wszystko w porządku. Jak w Denver? Poznałeś jakieś dziewczyny?

Zaśmiałam się nerwowo.

- Nie, jeszcze nie. Siostrzyczko, sorki ale muszę lecieć na zajęcia.

No tak, szkoła w Denver to nie to samo co w Mystic Falls.

- Jasne, pa. Kocham cię.

- Ja ciebie też, Fels. Ucałuj Elenę.

Po skończonej rozmowie poszłam do Grilla. Za pół godziny zaczynałam swoją zmianę. 

Przywitałam się z Mattem, po czym ubrałam na siebie fartuch i poszłam zebrać zamówienia. Był dość spory ruch, więc jedna z bardziej doświadczonych kelnerek zamieniła się ze mną i teraz siedziałam za ladą. 

Alaric pił kawę, co było zadziwiające. Rozmawiał przez telefon i jak się dobrze zorientowałam, gadał z Damonem. Dziewczyna, która siedziała koło niego wskazywała dużo cierpliwości. Saltzman przedstawił nas sobie i dowiedziałam się, że ma na imię Meredith i jest lekarką. Wie o wampirach i wie też kto nimi jest.,

Przy barze nie było zbyt wielu klientów więc pozwoliłam sobie na szkicowanie. Przysłuchałam się ich rozmowie. Próbowali dociec, kto napadł Alarica, kiedy były urodziny Caroline. Nagle w paradę wszedł inny głos.

- Oh, nie zwalajcie winy na nowych.

Spojrzałam na przedmówce.

Klaus.

I ten drugi, jego brat.

- Nie zważajcie na nas - dodał - brat i ja przyszliśmy się zabawić.

Widziałam strach w oczach Meredith. Z pewnością pierwszy raz widziała Pierwotnych, ale na pewno dużo o nich słyszała.

Klaus poprosił o butelkę alkoholu i dwie szklanki. Podałam mu zamówienie. Kątem oka zauważyłam, że Alaric ze swoją dziewczyną poszli grać w bilard.

Brat hybrydy cały czas się na mnie gapił. Denerwowało mnie to.

- Coś nie tak? - warknęłam na niego.

Nie odpowiedział. Nadal patrząc na mnie pociągnął łyk ze szklanki.

- Jesteś wyjątkowo niemiła dla mojego brata, mała wiedźmo. Co tym razem zrobił?

Klaus uśmiechnął się do mnie mrużąc oczy. Nie odpowiedziałam.

- No daj spokój, rozjaśnij mi umysł.

Jego brat wyglądał, jakby zorientował się, dlaczego mogłabym być na niego zła.

- Jeśli o to ci chodzi, przepraszam - powiedział w końcu.

Spojrzałam na niego z wrogością w oczach. Mieszaniec wyglądał na zbitego z tropu.

- To nie mnie powinieneś przepraszać.

Little WitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz