Dziewczyna oparła się o olbrzymią ścianę oddzielającą miejsce pobytu Shinigami od całej Społeczności Dusz. Spojrzała w górę, na rozgwieżdżone niebo, na którym dumnie górował jasny,ogromny księżyc. Pomimo, że czarnowłosa dziewczyna nie lubiła się uśmiechać to widok ten spowodował, że rozmarzyła się i mimowolnie uśmiechnęła.
„Jest piękny" – pomyślała i opierając stopę o ścianę skrzyżowała dłonie na piersiach. Zamknęła oczy i westchnęła przeciągle. Chwilę potem gwałtownie otworzyła oczy, gdy w jej głowie znów zrodził się ten sam obraz. Obraz śmierci kapitana,który skonał z jej rąk. Jej oddech stał się nieco szybszy.Poprawiła swoje Zanpaktou i uszła kilka kroków wzdłuż piętrzącej się ściany. Zauważyła w oddali majaczące światła, które z sekundy na sekundę zbliżały się. Ze stuprocentową pewnością mogła stwierdzić, że były to dwie pochodnie.
„Ech..." – westchnęła na ten widok, ponieważ wiedziała co to oznacza.
- Pani wice kapitan – powiedział jeden z Shinigami zginając się w pasie – Zgodnie z rozkazem kapitana 13 oddziału Jush....
- Do rzeczy – przerwała wpół zdania zirytowana dziewczyna.
-Tak jest! Jest pani proszona o udanie się do wschodniej części Rukongai w pobliże świątyni Mimihagiego. Kapitan Ukitake nie podał szczególnych wytycznych odnośnie misji.
- Możesz odejść. – odpowiedziała sucho czarnowłosa i odwracając się podeszła do ogromnej bramy, która po chwili z wielkim skrzypem i dźwiękiem pracujących łańcuchów rozwarła się. Dziewczyna przebiegła przez nań i w mgnieniu oka wzbiła się w górę lądując na stromym dachu, z którego normalny człowiek by spadł, ona natomiast nie miała najmniejszych problemów z utrzymaniem równowagi i biegnięciu po nim. Szybko przeskoczyła z jednego dachu na drugi czując, że nabiera coraz to większej szybkości. Wiedziała, że czeka ją ponad godzina nieustannego biegu.
- Yoooł Rukia. – czarnowłosa drgnęła i natychmiast zsunęła się z dachu. Lądując bezszelestnie zaczęła rozglądać się wokół siebie. "Przesłyszałam się czy...?"- w jednej
z ciemnych uliczek dało się słyszeć dźwięk, jakby przewracania czegoś. Rukia spojrzała w owym kierunku, lekko mrużąc oczy.
- Soo tutaj robimy? - Shinigami wyprostowała się i lekko uśmiechnęła. Doskonale znała ten głos, zwłaszcza gdy jego właścicielka była we wskazującym stanie.
W końcu z ciemności wyłoniła się kobieta. Tak samo jak Rukia, była niska i drobna, a noszone haori, wskazywało że pełni ona funkcję kapitana jednego z 13 Oddziałów
Obronnych. Włosy, również koloru czarnego, miała związane w dwa długie warkocze. Bawiąc się jednym z nich zmierzała wolnym i chwiejnym krokiem w kierunku Rukii, nie
zważając na przedmioty leżące na drodze. Wice kapitan zakryła twarz dłońmi.
- Za moment cała Społeczność Dusz i połowa Hueco Mundo będzie wiedziała, że Kapitan 2 Oddziału, Soifon znowu przesadziła z alkoholem. - i spoglądając na nią przez małą
szparkę między palcami uśmiechnęła się. Kapitan bez odpowiedzi podeszła i jedną ręką oparła się o ścianę, a drugą położyła na Rukii. Po chwili ciszy uśmiechnęła się
jeszcze szerzej i powiedziała:
- Więs soo tu robimy? - jej haori zaczęło powoli zsuwać się z ramienia odkrywając czarną szatę. Rukia odruchowo chwyciła biały płaszcz, chcąc go ponownie nasunąć. Sofion widząc to, udała lekkie zmieszanie, spuściła wzrok i zaczęła nerwowo bawić się palcami.
-Wies....wiesz, że ja jesstem zajętaa. - Rukia zaczerwieniła się, puszczając haori, które całkiem się zsunęło. Sofion od czasu do czasu spoglądała na nią, z trudem powstrzymując śmiech. Rukia biorąc głęboki oddech powiedziała:
CZYTASZ
My heart beats for you[BLEACH/PL]
FanficNajnowsza opowieść już niedługo ujrzy światło dzienne. Nietypowa wdzięczność czy szczere uczucie? Wielka miłość czy zauroczenie?