Rozdział 1.

253 14 5
                                    

  Z góry przepraszam za błedy. Rozdział nie sprawdzony. Tak wyglondał Leo gdy przyszedł do klasy.(zdjecie w mediach)
*
*
*
*
Poniedziałek. Ta myśl była pierwszą po przebudzeniu. Czemu nie mogę się uczyć w domu? A no tak zapomniałam. Przecież mieszkam w domu dziecka. Moja poranna rutyna wygląda tak:wstaje, ubieram się,załatwiam sprawy fizjologiczne,maluję się(nakładam błyszczyk na usta i maluję(?) rzęsy),idę na śniadanie,na śniadaniu siadam z 3 najlepszych ludzi na świecie,bierzemy torby i idziemy. Śpieszymy się na autobus. Moglibyśmy się przejść na piechatę bo mamy blisko ale komu się chcę iść w 3°C? No właśnie. Nikomu. Wracając. Zdążyliśmy na autobus. Jak na godzine 08:00 w autobusie jest całkiem dużo ludzi. Autobus zatrzymał się przed szkołą a my wysiedliśmy wcześniej żegnając się z znanym nam kierowcą autobusu panem Wolf. Tak wiem dziwne nazwisko ale ten facet jest najlepszy (zaraz po moich przyjaciołach). Wchodzimy do szkoły,a tam co? Największa suka w szkole. Alishia. Pezeprowadziła się tu z Ameryki dokładnie z New York'u i myśli,że jest pępkiem świata. Mam ją dość. A nie wspomniałam ale mamy po 15 lat a ona odsłania tak tułek i wali na siebię tyle tapety,że każdy ją mylą jakąś tam byłą modelką która malowała się tak,że zaczeły jej wyskakiwać przyszcze a ona to olewała i waliła tego jeszcze więcej aż w końcu musiała mieć operacje aby nie mieć całej twarzy pryszczatej zamiast zwyczajnej. Taka oto jest jej natura. Nie dość,że każdego poniża(w szczególności mnie) to jeszcze wygląda jak lalka.
-Hej Lilia. Jak tam u rodziców? A przepraszam zapomniałam,że ich nie masz. Szkoda-powiedziała to ze swoim piskliwym głosem Alishia i odeszła ze szkolną elitą.
-Jak ja jej nienawidza-powiedzieli chórem Jay i Carlos a ja i Evie zaczeliśmy się z nich śmiać. Prawdziwi bracia. Podeszłam do swojej szafki o numerze 343 i wkładam niepotrzebne książki a dwie pierwsze lekcje zostawiłam. Podeszliśmy pod moją i Evie klasę a chłopaki z nami bo mają lekcję w salach obok. Zadzwonił dzwonek a my wraz z nauczycielką weszliśmy do klasy. Ja siedziałam sama. Siedziała bym z Evie ale pani nas przesadziła bo gadałyśmy na lekcji. Usiadłam w ostatniej ławce od okna i zamiast słuchać nauczycielki patrzyłam jak wiatr trzęsię gałęźmi.
-Panno Lenehan. Czy mogła by panna powtórzyć to co właśnie powiedziałam?-spojrzałam na Evie pytającym wzrokiem a ona lekko kiwneła głową. Mamy pewien sposób że,gdy jedna z nas ma być pytana todr uga podpowiada jej czytając temat z książki a deuga udaję że,się zastanawia i tsk distajemy 4 lub 3 zależy czy dosłyszymy.
-Powiedz mi proszę panno Lenehan.
-Powiedziała że, do naszej klasy dołączy nowy uczeń.-potpowiedziała mi Evie.
-Powiedziała pani że,do kalsy dołączy nowy uczeń.
-Dobrze. Ale niech panna następnym razem udaję ,że panne to interesuje.-odpowiedziała mi nauczycielka a ja tylko się do niej uśmiechnełam. Większośc nauczycieli są wredni a nasza wychowawczyni (ta z którą mamy lekcję) jest uznawana za najmilszą nauczycielkę w tej szkole. To prawda. Każdy ją lubi. Usiadłam w ławce a w tym czasie drzwi klasy otworzyły się a w nich staneła dyrektorka z jakimś chłopakiem. Wszyscy wstali i powiedzieli chórem ,,Dzień dobry pani dyrektor" ta odpowiedziała tylko ,,dzień dobry" i zaczeła mówić coś na ucho do pani Lee (naszej wychowawczyni). Gdy skończyła wyszła z klasy bez słowa. Wredna suka- pomyślałam. Uśmiechnełam się pod nosem. Wracając. Chłopak stał obok pani Lee i rozglondał się po klasię. Jego wzrok spoczoł na mnie a jego właściciel uśmiechnął się do mnie a ja tylko speszona spuściłam wzrok. Nikt oprócz Evie,Jaya i Carlosa się do mnie nie uśmiecha. Chyba że,wredne uśmieszki też się liczą jeśli tak to wszyscy się do mnie uśmiechają. -Klaso proszę o ciszę. To jest nowy uczeń Leondre Devris. Opowiedz nam coś o sobię.-powiedziała nauczycielka a większość dziewczyn zaczeło się do niego zalotnie uśmiechać tylko ja i Evie tak nie zrobiliśmy. Ja ponieważ jest mi to obojętne jak wygląda chłopak(chociarz muszę przyznać że,Leondre jest całkiem przystojny) tylko jaki ma charakter, a Evie ma Jaya. Są razem od roku.
-Dobrze. Więć jestem Leondre Devris ale przyjaciele mówią do mnie Leo. Interesuję się muzyką,szczególnie rapem. Czasem trochę pośpiewam.
-Więc Leondre usiądz w wolnej ławce.-kurde jedyne wolne miejsce jest obok mnie. Dobra wisi mi to. Leondre rozejrzał się po klasie jeszcze raz a gdy zobaczył że,obok mnie jest jedyne wolne miejsce uśmiechną się jeszcze szerzej. Wpominałam że, ten człowiek cały czas się uśmiecha? Nie? To teraz wspominam.
-Cześć-powiedział Leo dosiadając się do mnie.
-Hej.- odpowiedziałam bez namiętnie.
-Jak masz na imię?- zadał pytanie. Jagby go to interesowało. Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się cały czas za okno. Pani zaczeła sprawdzać listę obecności.
-Lenehan Lilia?
-Jestem-powiedziałam a Leo spojrzał na mnie dosyć dziwnie. O co chodzi temu człowiekowi? Dobra Lilia ignoruj go.
-Masz na nazwisko Lenehan-spytał się mnie chłopak.
-Ta. A co?
-Lilia. Czy ty mieszkasz w domu dziecka.- co? Skąd on...jak...o Boże. Albo jestem aż tak rozpoznawalna albo on ma moc czytania w myślach.
-Em... No tak- odpowiedziałam na początku pesząc się.
-Mogła byś poczekać na mnie po lekcjach przed szkołą.-teraz to kompletnie wybił mnie z tropu.
-Dobra.
-Świetnie
****
Czekam na niego od pięciu minut. Sam chce się zobaczyć i się spuźnia. Dobra idę z tąd. Szłam wolnym krokiem z przed szkoły gdy na kogoś wpadłam
-Przepraszam. Śpieszę się.-powiedział blondyn może z 17 lat. Nie wiem. Nie obchodzi mnie to.
-Jasne.-odpowiedzialam ale on już biegł w stonę szkoły. Dziwny typ.
-Lilia!-odwracam się gdy słyszę wołanie.-Lilia czemu idziesz?
-Sam chciałeś żebym na ciebię zaczekała a spóźniłeś się.
-Przepraszam. Miałem coś do załatwienia.
-Aha-odpowiedziałam,odwróciłam się i miałam odchodzić ale ręka Leo złapała za mój nadgarstek. Syknełam z bólu i wyrwałam nadgarstek. Leo spojarzał na mnie smutnym wzrokiem.
-Nie rób tego więcej.-poprosił mnie Leo.
-Ale czego?-postanowiłam udawać głupią.
-Lilia-wypowiedział moje imię ostrzegawczym tonem
-No co?
-Proszę nie tnij się
-To nie jest takie prostę.
-Jest bo ja...
*
*
*
*
Tak wiem jestem najlepsza. Więc moje kaktusy witam was w pierwszym rozdzialę mojego pierwszej książki. Powiem wam w sekrecie że, nigdy nie umiałam pisać notatek.
Jak obiecywałam tak dotrzymam słowa że,w notatce pierwszego rozdziału będzię opis bohaterów wuęc zaczynajmy
Bars and Melody-Leo i Charlie. Każdy wie jak wyglądają.
Dziewczyna z okładki-Lilia Lenehan. Ciemny blond,niebieskie oczy.
Sabrina Cerpenter-Evie Adams. Ciemny blond,niebiesko-szare oczy.
Corey Fogelmanis-Carlos Taylor. Brunet,niebieskie oczy.

Na rolę Jaya nie mam pomysłu. Jeżeli ktoś chcę może mi napisać w wiadomości prywatnej kogo chcę na jego rolę. Musi mieć 15-16 lat. Na dziś tyle. Jeżeli wam się spodobało zostawcię gwiazdkę i komentarz. To na razię kaktusy.

Czemu Nie Odchodzisz?[L.D.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz