Pierwszy dźwięk o poranku - budzik.
-Jeszcze pięć minutek... - zajęczała w poduszkę, nie mogąc wytrzymać irytującego dzwonienia. W końcu potworna maszyna ucichła, dając ukojenie uszom.
Alice podniosła się ociężale i na czuja ruszyła w kierunku łazienki, chcąc się szybko ze sobą rozprawić.
Po umyciu się i jakim takim ułożeniu włosów, ubrała na siebie czarną bokserkę i czerwoną spódniczkę do kolan, a na nogi cieliste rajstopy i ciemne vansy.
Nie, w ogóle nie miała zamiaru i nie chciała się stroić, ale tego wymagała sytuacja - rozpoczęcie roku w North Highschool.
-Um... Mamo? - kobieta, stojąca w niecodziennej pozie, z kwaśną od wysiłku sportowego miną, odwróciła się w kierunku córki, która uporczywie marszczyła czoło.
-Och, Ally, masz wyczucie, słonko. Ćwiczyłam, nie ma się o co martwić, to dobry wysiłek fizyczny.
-Nie twierdzę, że nie, ale wydawało mi się, że już jesteś w pracy.
Speszona mina matki utwierdziła Alice w przekonaniu, że nie wszystko jest w porządku, dlatego postanowiła wyciągnąć z kobiety cokolwiek.
-Ugh, cokolwiek, mamo... Powiedz cokolwiek.
-Nie będę cię oszukiwać, Alice... Straciłam wczoraj pracę...
Odpowiedź kobiety przekształciła się w ciszę pełną jakiegoś rozgoryczenia, szczerego zaskoczenia i niezbyt zaskakującego współczucia, którego czasem nie chcemy odczuwać i nie pragniemy go od innych.
Właśnie. To uczucie budzi kontrowersję i zażenowanie, wywołuje niekontrolowane napady złości i płaczu... Nie zawsze. Nie w tym wypadku.
-Ech, mamo... To chyba trudne, prawda? Cieszyłaś się z tej pracy, pamiętam to.
Rzeczywiście, Alice bardzo dobrze pamiętała moment przeprowadzki do Verninghton i poszukiwań pracy, które wcale nie przynosiły rezultatów. Nie przynosiły aż do dnia, kiedy "jakiś pan z korporacji" stwierdził, że brakuje mu projektanta, kogoś z dobrym gustem, w jego dziewięcioosobowym sztabie pracowniczym. Mama była zachwycona i z tego wszystkiego wydała ostatnie grosze z oszczędności na wykupienie całego arsenału słodyczy.
-Córciu, przecież wiesz, nie ma się czym przejmować, Holy już zaproponowała mi pół etatu w swojej firmie. Na razie mam urlop, wymarzony urlop!
Alice nie mogła się nie roześmiać na pełne sprzeczności zachowanie mamy. Zaraz jednak przypomniała sobie o własnych obowiązkach. O szkole. O ironio.
-Ja już pójdę, pozdrów tatę i Katie jak wrócą, ja dzisiaj śpię u Cherry!
I tyle była w domu. Wybiegła jak szalona, jak wypłoszone zwierzę... Cóż, bywa.
Kiedy dotarła do szkoły, miała popsuty humor i to nie miało prawa się zmienić. Klimat liceum i Camilia Brantony nie pozwalały na to.
-Przylazła moja najlepsza przyjaciółka! Złociutka, maleńka Ally... Jak ty wyglądasz, dziecino - zadrwiła blondynka, zaczesując palcami swoje idealnie proste włosy, uśmiechając się kpiąco i swoimi błękitnymi oczami wypalając dziurę w ciele Alice.
Była idealna w każdym calu. Piękna, zgrabna, z uroczo dużymi oczami, o doskonałym dla większości chłopaków wzroście. Alice mogła tylko pomarzyć o takim wyglądzie.
Cóż, pewnie ciekawi was, jak to się stało, że Camilia Brantony maniakalnie prześladowała naszą bohaterkę. Trzeba przyznać, że to skomplikowana historia, która jednak w efekcie doprowadziła do zniszczenia przyjaźni między dziewczynami.
Alice spodobał się ten sam chłopak co Camilii.
A kiedy tamta się o tym dowiedziała, zupełnie źle to odebrała, i od tamtej pory nie mogła nie posłać jakiejkolwiek kąśliwej uwagi na temat brunetki.Alice jednak nie była jakoś szczególnie poruszona. Znaczy, na początku, kiedy straciła przyjaciółkę, a zyskała wroga, próbowała wszystko jakoś odkręcić, naprawić. Niestety, Camilia nie była skora do normalnych rozmów i już niedługo potem brunetce nawet nie chciało się jej zmuszać. Dała za wygraną i przyzwyczaiła się do nowego stanu rzeczy.
"Ugh, zamknij się, małpo"Alice, mimo swoich wrogich myśli, nie dała się wyprowadzić z równowagi i już po chwili wyjmowała ze swojej, oklejonej plakatami ze spektakli teatralnych, szafki kilka niezbędnych na lekcji Wychowania Szkolno-Związkowego tytułów: "Z rodziną za pan brat!", "Szkoła przyjaźni - z uśmiechem na lekcje" i drugi tom z serii "Wychowanie w szkole: Moje kontakty z rówieśnikami".
Nazwy rzeczywiście dziwne, a treść książek - tym bardziej.
Alice nie miała nawet ochoty na nie patrzeć, a co dopiero brać je do ręki i czytać... Niestety, obowiązki to obowiązki, z nauczycielką WSZ-a nie wygrasz.
CZYTASZ
Alice
Teen FictionChcecie wiedzieć, czemu wcześniej było tu tak tragicznie? Bo mi brakowało tragizmu. Teraz jest nieco inaczej. Mam popaprane życie i staram się go bronić za wszelką cenę. Czasem nie wychodzi. Dlatego próbuję znowu. Nie zrobię tu dramatu ani rzezi nie...