Rozdział 2

98 0 0
                                    

Wiktor chwycił komórkę i wystukał w niej numer. Po dwóch sygnałach odezwał się męski głos.
-Drogi zablokowane?
-Tak. Ktoś chce się ścigać?
-Zuza i Darcy.
-Kto?
-Mogą jechać?
Zapadła cisza w słuchawce. Wiktor posłał spojrzenie na czarnowłosą. Uśmiechnął się lekko.
-Tak. Mogą jechać. - Seba przerwał ciszę i od razu się rozłączył
Wiktor dał znać Sarze, że może zaczynać. Sam zaś zniknął w tłumie by obserwować wyścig. Tor prowadził naokoło budynków, czyli jakieś cztery kilometry z kawałkiem. Brunetka w obcisłych spodenkach, który odkrywały jej pupę i żółtym crop topie weszła na środek. Gestem dłoni przywołała dziewczyny na linię startu. Na linię, która po starcie miała służyć jeszcze za metę. Sara zaczęła wymachiwać czarno-białą flagą wijąc się przy tym, wywołując tym gwizdy i oklaski zebranych mężczyzn. Daria siedziała jak na szpilkach obserwując ruchy brunetki. Natomiast Zuza była rozluźniona. Trzymała ręce na kierownicy i tylko co jakiś czas naciskała pedał gazu. W końcu flaga zapikowała w dół. Czarnowłosa zwinnie i szybko zmieniła biegi i wcisnęła pedał gazu startując. Pół minuty później zrobiła to Daria, która od razu wyminęła Zuzę. Czarnowłosa tylko poręciła z dezaprobatą głową, zmieniła w tępie huraganu biegi, w takim tępie, że mógłby jej pozazdrościć nie jeden zawodowy rajdowiec. Dwie minuty później jej ręka spoczęła znów na biegach. Tym razem jednak wyprzedziła Darię, z którą co chwila bawiła się w kotka i myszkę. Teraz dość zabawy, pomyślała i przyśpieszyła. Zakręt pokonała zwięczając go drivtem i po raz ostatni zmieniając biegi przejechała przez linię mety. Wyjęła kluczyki ze stacyjki i wrzuciła je do kieszeni kurtki. Wysiadła z auta w momencie, kiedy Daria przekroczyła linię mety. Zuza tylko uśmiechnęła się widząc rozwścieczoną blondynkę. Już wiedziała, że nie polubią się.
-No, no kto by pomyślał! - krzyknął Wiktor stając obok szatynki i podniósł jej rękę w geście zwycięstwa tak jak to się robi po walkach bokserskich. Tłum po sekundzie wahania wybuchnął głośnymi oklaskami i gwizdami ze strony panów. Wiktor podał dziewczynie zwitek banknotów.
-Sześć stów. Policz.
-Nie będę liczyć. - wsunęła pieniądze do kieszeni -Jest sześć papierków. - zaśmiała się i zaczęła kierować się w stronę auta. W połowie drogi ktoś złapał ją za nadgarstek
-Już idziesz? - spytał Mikołaj
-A dlaczego miałabym tu zostać?
-Dzięki tobie wygrałem tysiaka. Pozwól się chociarz zaprosić na piwo.
Zaśmiała się cicho odgarniając pojedyńcze włosy z twarzy.
-A co jeśli nie umawiam się z nieznajomymi?
-Poznasz mnie jak ze mną się napijesz. - wyszczerzył zęby -Po za tym nie wyglądasz na taką grzeczną. Akurat wygrałaś trzy stówki w nielegalnym wyścigu ulicznym.
-Dobra, masz mnie. - uśmiechnęła się podnosząc ręce w geście poddania się.
-A żeby umówić się z tobą muszę mieć twój numer telefonu.
-Pokrętne to trochę. Możesz się umówić teraz. - spojrzała rozbawiona na chłopaka
-Dobra - tym razem on skapitulował -Kiedy ci pasuje?
-Jutro. Znam taki jeden, świetny pub "Zoom".
-Niedaleko mam. - uśmiechnął się - O osiemnastej?
-Ok. Nie ciesz się tak - dodała -To nie oznacza nic. - pogroziła mu palcem -Zobaczymy czy cię polubię jutro. - z tymi słowami wsiadła do auta i odjechała
Mikołaj dołączył do kumpli.
-I co? Umówiłeś się z nią? - spytał Kacper z cwaniackim uśmiechem
-Na piwo, jutro o osiemnastej w Zoomie. Nie chciała mi dać swojego numeru.
-To nie jest byle jaka laska. - zgodził się Wiktor
-Chyba nie będziesz chciał zaciągnąć jej do łóżka na pierwszej randce? - spytał rozbawiony Krzyś -Z tą się nie uda.
-To nie randka. Wygrałem dzięki niej tysiaka, więc stawiam jej piwo. - wzruszył ramionami.
I tak oto umawiając się na piwo Zuza została wrogiem każdej dziewczyny, której się Mikołaj podoba. A w szczególności Darii. Czarne audi zaparkowało przed garażem. Wysiadła z niego i zakluczyła drzwi. Weszła do domu swojego brata po cichu, by nikt się nie obudził. Od kąd pokłóciła się z ojcem, czyli od jakiś trzech dni mieszkała z Bartkiem, jego żoną Asią i ich dwuletnią córką Wiktorią. Mimo, że nie chciała tu zostać Bartek zagroził jej, że albo będzie mieszkać z nim albo z ojcem. Powód był jeden. Po ucieczce Zuzy z domu Bartek umierał ze strachu o swoją nieobliczlną siostrzyczkę. Nie rozumiał też jej zamiłowania do szybkiej jazdy i sportowych aut. Ciągle jej powtarzał, że gdyby sprzedała jedno ze swoich trzech aut miałaby pieniądze na bardzo przyzwoite i drogie mieszkanie. Jednak Zuza nie chciała nawet o tym słyszeć. Powoli i cicho by nikogo nie obudzić weszła do pokoju gościnnego w którym mieszkała od wczoraj, po tym jak Bartek znalazł ją w pubie. Nie była spita, siedziała tylko z piwem i rozmawiała z Olkiem. Była całkowicie trzeźwa. Zaciągnął ją wtedy do domu i postawił ten cholernie uciążliwy warunek. Położyła się na łóżku wcześniej rozbierając się i zakładając na siebie czarną koszulkę z śpiącym niedźwiadkiem i napisem "I want to sleep all the time". Nakryła się kołdrą po ramiona i po chwili już spała.


Córka GliniarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz