Rozdział 4

60 0 0
                                    

Kiedy skończyła opowiadać Olkowi o kolejnej kłótni z ojcem drzwi do pubu otworzyły się. Spojrzenia Zuzy i Mikołaja spotkały się. Chłopak uśmiechnął się i podszedł do baru.
-A jednak przyszłaś.
-Dotrzymuje obietnic.
-Dobrze wiedzieć. Poproszę piwo.
-Jasne. - rzucił Olek usmiechając się łobuzersko do Zuzy, podając butelkę mężczyźnie i znikając z ich pola widzenia.
-Przyjaciel?
-Bardzo dobry. - przytaknęła i upiła łyk piwa -Hmm opowiedz coś o sobie.
-A co?
-Mieszkasz sam? Z rodzicami? Masz rodzeństwo? Czym się interesujesz poza wyścigami? Pracujesz? Uczysz się? Ile masz lat? Tak na początek. - usmiechnęła się
-Okey. - zaśmiał się upijając łyk piwa -Mieszkam sam. Mam młodszego brata. Naprawiam samochody, motocykle, lubię imprezy. - wyszczerzył zęby -Mam małą knajpkę na spółkę z bratem, daje się wyżyć. Do tego warsztat, ale to już tylko mój. Nie, nie uczę się. Mam dwadzieścia jeden lat. - upił łyk piwa -Teraz ty.
-Powiedzmy, że mieszkam z bratem.
-Powiedzmy?
-To skomplikowane.
Mikołaj skinął głową i słuchał dalej.
-Mam starszego brata, prawie o dziesięć lat starszego. Hobby? Samochody, motocykle, czasem coś tam naprawię. Lubię dobre filmy i imprezy. Na szczęście już nie chodzę do szkoły. Nie pracuję. Aktualnie szukam pracy.
-Chyba jakoś mało gorliwie. - zaśmiał się gdy dziewczyna przytaknęła z usmiechem. -A ile masz lat?
-Dwadzieścia.
Po trzecim piwie, kiedy impreza rozkręcała się na całego poszli na parkiet i zaczęli tańczyć. Po prawie dziesięciu piosenkach wlali w siebie po dwie butelki piwa i wrócili na parkiet. Bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Już trochę pijani koło pierwszej w nocy postanowili wrócić do domu.
-Gdzie mieszkasz? - spytał mężczyzna kiedy szli chodnikiem.
-Klonowa 15.
-Żartujesz?
-Czemu miałabym?
-Mieszkam obok.
Oboje spojrzeli na siebie, po dwóch minutach ciszy wybuchnęli śmiechem. Ewidentnie trochę przesadzili z alkoholem. Przystanęli po chwili przed numerem 15.
-Tam mieszkam. - Mikołaj wskazał dom obok gdzie stało czarne sportowe auto, Honda.
Zuza spojrzała na światła palące się w domu.
-I tak będzie draka. Mogę przenocować u ciebie?
-Nie ma sprawy.
Zanim jednak poszli spać wypili po jeszcze jednej butelce piwa. Mikołaj ledwo stojąc na nogach pokazał dziewczynie pokój gościnny a sam padł na łóżko w swoim pokoju i po dwóch sekundach już spał. Nie zdziwiło go nawet, że rano okropnie bolała go głowa. Kac to kac. Wstał leniwie z łóżka i wziął prysznic. W tej samej chwili Zuza ubrała się i zeszła na dół. Przeszukała szafki w kuchni i łazience jakby była u siebie aż w końcu znalazła tabletki przeciwbólowe.
-Mama cię nie uczyła, że nie grzebie się w czyiś szafkach? - przestraszyła się słysząc głos Mikołaja.
Stał w drzwiach w samych dzinsach i tornadem we włosach. W ręku trzymał koszulkę, dlatego dziewczyna mogła zobaczyć jego mocno wyżeźbioną klatę.
-Ktoś tu ostatnio ćwiczył. - posłała mu usmiech i wręczyła tabletki swoje połykając
Chlopak też się uśmiechnął i połknął od razu dwie. Odłożył je na półkę i ubrał koszulkę.
-Jak to możliwe, że mieszkamy obok siebie i o tym nie wiemy?
-Mieszkam tam od trzech dni. - wzruszyła ramionami siadając na blacie w kuchni jak to miała w zwyczaju.
-Dlaczego?
-Pokłóciłam się z ojcem, uciekłam z domu, Bartek zgarnął mnie z pubu i postawił warunek.
-Bartek to twój brat? Jaki warunek?
-Taa. Albo będę mieszkała z nim albo z ojcem.
-To chyba nie tak źle.
-No nie wiem. Lepiej niż mieszkać z ojcem, ale Bartek ma dwadzieścia dziewięć lat i kompletnie mnie nie rozumie. No wiesz. Dwa odmienne światy. Wyobrażasz sobie, że chce sprzedać moje autko?!
-Dobra, rozumiem. Też bym nie sprzedał swojego. Chyba, że bym kupił jeszcze lepsze, ale... Chyba też jednak nie. Nie sprzedawałbym i kupił jeszcze jedno.
-Własnie! A on mi coś o mieszkaniu mówi! Masz coś do jedzenia?
-Głodna? - uśmiechnął się zawadiacko.
-Znaczy, że muszę sama sobie coś zrobić? - idealnie wyczytała jego mysli
Szatyn tylko skinął głową z uśmiechem.
-Okey. Jaką chcesz pizze?
Chłopak przestał się uśmiechać i zmarszczył brwi.
-No co? - zaśmiała się -Myślałeś, że ugotuje nam śniadanko tak jak w romansach? - sięgnęła po telefon i wybrała numer pizzerni.
Szybko okazało się, że mają tą samą ulubioną i zamówili od razu dwie.
-Nie chcesz wracać do siebie? - spytał z zadziornym usmiechem kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Zuza pokazała mu tylko środkowego i rozsiadła się wygodnie na kanapie w salonie. Dopiero koło piętnastej dziewczyna włączyła telefon. Nie zaskoczyła ją ilość niodebranych połączeń i sms-ów. Trzy z nich były od Olka.
"Bawisz się dobrze widzę :)"
"Nie za późno trochę? Moglibyście pójść już do niego :D"
"Udanego seksu życzę :P" wysłane o pierwszej dwanaście. Zaśmiała się czytając wiadomości. Cały Olek, zboczony.
-Co cię tak rozbawiło? - spojrzał mi przez ramię i zanim zdążyła schować komórkę Mikolaj wyrwał ją z jej ręki.
-Hej! To mój telefon! - zaoponowała i próbowała odzyskać własność, ale niestety, była niższa od szatyna.



Córka GliniarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz