Rozdział 3

179 15 5
                                    

Następnego ranka obudził ją straszliwy ból głowy. Była bardzo osłabiona. Cała była oblana potem.

-Jestem chora- pomyślała w pierwszej chwili.

To pierwszy dzień jej ostatniego roku nauki w Hogwarcie a ona jest chora! Nie dopuszczając do siebie myśli, że mogłoby jej zabraknąć na zajęciach wstała, ale od razu pożałowała tej decyzji. Nogi jej się ugieły. Leżała teraz na podłodze. Miała już łzy w oczach. Usiadła. Poczuła ból okolicach kostki, a głowa bolała ją już niemiłosiernie. Wczołgała się na łóżko. Co teraz? Nie była nawet w stanie wstać z powodu choroby, a co dopiero ze zkręconą kostką. Nie miała wyjścia ktoś musiał jej pomóc.

-Draco?- pomyślała. - Nie on na pewno mi nie pomoże..-myślała dalej zakłopotana- W sumie nie mam innego wyjścia.

- Draco...- powiedziała niemal szeptem.

-Droacooo...-trochę głośniej.

-Dracoooo..- starała się powiedzieć to jak najgłośniej i zrobiło się jej ciemno przed oczami. Zemdlała.

***********************************
Draco właśnie wychodził z łazienki kiedy usłyszał swoje imię. Stanął w miejscu. Rozejrzał się po pokoju. Nikogo nie było.

-Wydawało mi się..- powiedział sam do siebie.

-Dracoooo..- teraz słyszał to wyraźnie.

Ten głos dochodził z pokoju szatynki.
Uśmiechnął się. Nie wiedział czego od niego chcę ale perspektywa spotkania się z nią biorąc pod uwagę że jest pewnie w piżamie bardzo mu odpowiadała. Poprawił włosy i ruszył w stronę drzwi. Zapukał grzecznie. Cisza. Powtórzył to jeszcze dwukrotnie nie usłyszał odpowiedzi.

-Tak chcesz się bawić?- szepnął.

Nacisnął na klamkę i wkroczył do pokoju. Stanął jak wryty gdy zobaczył nieprzytomną szatynke. Pobiegł do niej.

-Co teraz?-pomyślał, a pot lał mu się z czoła.

Podniósł jej drobne ciało.

-Spokojnie zaraz będziesz w skrzydle szpitalnym mała.- szepnął jej do ucha.

-Chwila, chwila.. czy ja właśnie powiedziałem do Granger "mała"?-zaniepokoił się własnymi słowami.

Zlekceważył swoje zachowanie. Zmierzał w stronę drzwi. Patrzył ze strachem za jej zamknięcie powieki. Nie wiedział co jej jest, ale czuł się odpowiedzialny za nią w tym momencie.
Z zadumy wyrwał go, albo raczej wyrwały go jej piękne kasztanowe oczy, które zaczęły wyglądać zza powiek. Spojrzała na niego i patrzyli sobie w oczy przez parę sekund.

-Dziękuję..- wyszeptała i oparła głowę na jego torsie.

Teraz jakby ta cała wrogość i odraza z nich uciekła. Zachowanie ich można było porównać do zachowania Przyjaciół lub..

Draco wybiegł przez dziurę w portrecie i ruszył do skrzydła szpitalnego. Położył ją na łóżku i pobiegł po panią Pomfrey.
Uzdrowicielka dała Hermionie eliksiry. Kazała Draconowi wyjść i dać jej odpocząć. Kiedy odwrócił się by spojrzeć na nią tuż przy drzwiach jej powieki były już zamknięte.

W trakcie drogi na śniadanie rozmyślał o tym co się stało. Stanowczo stwierdził że to trzeba jak najszybciej zakończyć.


***[przepraszam że mnie tak długo nie było]***

Na zawsze. Na wieczność.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz