- Trzymaj się Spens, już jesteśmy na pokładzie. - Mówiłem do niej. - Zaraz się ktoś tobą zajmie.
Wszyscy zapakowaliśmy się do kilku -jak się dowiedziałem - samolotów i od razu odlecieliśmy. W środku mieściło się osiem osób oprócz dwóch pilotów. Nie było tu nadzwyczajnie, chyba że licząc nasze pierwsze spotkanie z takimi maszynami.
Odlecieliśmy z głośnym brzmieniem silników. Trzymając Spencer, przyjrzałem się widokowi zza okna. Sydney wyglądało jeszcze w miarę normalnie. Nic się nie wydarzyło oprócz zamieszania wśród ludzi, które wywołała nasza ucieczka. Zaczęto próby zamykania bramy, ale wścibscy ludzie i tak się pchali, by zobaczyć co jest Za Murem. Do niektórych z nich zaczęto strzelać. Padali trupem. Jednak nikt chyba nie chciał opuszczać miasta po zobaczeniu niekończącej się pustyni.Spencer wrzasnęła. Przestraszyłem się, bo wyrwała mnie z zamyślenia. Pisk był tak donośny, że wszyscy podskoczyli.
- Moja rodzina! - krzyknęła. - Co z nimi? - jej oczy się rozszerzyły.
Działo się z nią coś złego lecz nie wiedziałem co. Bałem się o nią. Zmiany osobowości, a teraz jeszcze została postrzelona.
- Już się zaraz nią zajmę. - usłyszałam czyjś pogodny głos. Od razu się uśmiechnąłem.
Lekarz przykucnął przy Spencer i zaczął działać. Głaskałem ją po głowie i próbowałem uspokoić.
Dało się słyszeć nagle bardzo głośny huk. Od Sydney byliśmy już dość daleko, ale poczułem jak pilot przyspiesza. Gwałtownie odwróciłem głowę w stronę okna. W oddali, nad Sydney zauważyłem unoszący się ogromny płomień i dym.
Już niedługo wszystko miało się spalić...
Skierowałem głowę z powrotem na Spencer i pomyślałem o tym, co przed chwilą powiedziała o swojej rodzinie. Oni nie przeżyją, to jest prawie pewne. Ciężko mi będzie jej o tym powiedzieć. Teraz była zbyt oszołomiona, by zwracać uwagę na co się dzieje dookoła.
- Już ją opatrzyłem. - rzekł doktor. - Połóżmy ją na łóżku, żeby odpoczywała.
Skinąłem głową z podziękowaniem i pomogłem doktorowi przenieść dziewczynę.
Ponownie usiadłem na swoim poprzednim miejscu. Wsłuchiwałem się w ciszę, bo jednym głosem był silnik. Nikt nic nie mówił, leżeli lub w połowie siedzieli i leżeli. Nie spali, ale oczy mieli ciężkie, to było widać. Trudno było teraz zasnąć, nawet pomimo zmęczenia. Jednak na chwilę się udało...
***
Obudziłem się, kiedy odrzutowiec się zatrzymał. Nie byliśmy na miejscu, ale musieliśmy zrobić postój, by zatankować. Pozwolono nam wyjść na chwilę, żeby rozprostować nogi. Nie skorzystałem z tej oferty, ale podszedłem do Spencer. Spała i lekko chrapała. Uśmiechnąłem się i odgarnąłem jej włosy, które spadły na czoło.
- Nie martw się. - szepnąłem. - Jak będziemy na miejscu to zaczniemy nowe życie i wszystko będzie dobrze. Wyzdrowiejesz.
- Ruszamy! - powiedział jeden z pilotów.
Z powrotem usiadłem na swoim miejscu i spróbowałem zasnąć. Niestety na próżno. Moje myśli ciągle gdzieś krążyły w moim dawnym życiu, życiu szkolnym oraz samym dzieciństwie aż do końca podróży.
- Wylądowaliśmy na miejscu. - rzekł kapitan imieniem Nick. Wyglądał na młodego chłopaka. Zbyt młodego do takiej już pracy, jednak mogłem się mylić.
Przeczesał swoje ciemne włosy i z uśmiechem zachęcił nas do wyjścia.
- Witajcie w Tokio!
---------
A Was witam w prologu! Mam nadzieję, że jakoś trzyma się kupy i był w miarę ok ;)
Tak jak mówiłam pojawił się on wcześniej lecz na kolejne rozdziały prawdopodobnie trzeba będzie trochę poczekać.
I jak Wam się podoba nowa okładka? Piszcie :D
EDIT: Z czasem postaram się dodawać obsadę
Pozdrawiam xx
CZYTASZ
Last 10 To Survive - Za Murem
Ciencia FicciónZANIM PRZECZYTASZ "Last 10 To Survive - Za Murem" PRZECZYTAJ PIERWSZĄ CZĘŚĆ "Last 10 To Survive"! Co zrobisz jeśli w nowym miejscu, w którym miałeś zacząć nowe życie, także nie możesz czuć się bezpiecznym? POWIEŚĆ: antyutopijna, postapokaliptyczna...