Rozdział 5

26 5 2
                                        

Obódziłam się chyba o 6 nad ranem. Wstałam i w piżamie powlokłam się do pokoju Sebastiana. Spał jeszcze. Więc zaczełam piszczeć i krzyczeć żeby go wystraszyć. Obódził się i przybiegł do mnie.
- Co sie stało?! Coś Ci jest?! - zapytał przeraźony.
- Nie nic mi nie jest. Zrobiłam to dla żartu - zaczełam się śmiać.
- Ale to nie było śmieszne ! - wykrzykną.
- A ty ile razy mnie wczoraj wystraszyłeś, już nie bądź taki święty - odpowiedziałam cicho się śmiejąc.
- No dobra, dobra wybaczam Ci - zaśmiał się i mnie przytulił.
- To chyba ja powinnam Ci wybaczać?!- odpowiedziałam i odsunełam się od niego.
- Wybaczysz mi królowo ? - zapytał śmiejąc się.
- Tak - odpowiedziałam i go przytuliłam.
Później stwierdziliśmy że jestesmy głodni i warto by było zjeść śniadanie.
Poszliśmy do kuchni i zjedliśmy kanapki. Po zjedzeniu śniadania poszłam się ubrać i umyć. Później zeszłam na dół i poszłam się rozejżeć po okolicy. Była przeciętna nic ciekawego. Tak mi sie wydawało za nim zobaczyłam wielkie drzewo ciągnące się chyba do nieba. A gróbościoął to nawet sama niewiem. Przejście go zajeło mi 15 minut!

Okey? Okey.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz