Rozdział 4

28 3 1
                                        

Weszliśmy do ogromnego, nowoczesnego domu. Przed nim był basen, boisko itp. Byłam zaskoczona.
Było tam chyba z 10 pokoi jak nie więcej. Weszliśmy po schodach na 2 piętro. Była tam sypialnia. Postanowiliśmy że, narazie będziemy spać osobno.
- I jak ci się podoba? - zapytał Sebastian.
- Bardzo mi się podoba - odpowiedziałam z zachwytem.
- No od dzisiaj tu mieszkamy- powiedział i przytulił mnie do siebie.
- Brakuje mi tylko mojej mamy - powiedziałam i odrazu się rozpłakałam. Naprawde za nią tęskniłam.
- Już nie płacz kochana- pocieszał mnie Seba.
Trudno było mi przeztać. Po kilku minutach się uspokojiłam. Weszłam do swojego nowego pokoju, był bardzo duży. Zaczełam go ustrajać w swoim ulubionym stylu. Skończyłam wszystko po 4 godzinach. Bardzo się zmęczyłam. Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. W drzwiach stał Sebastian.
- Jak ci idzie? - zapytał
- Dobrze ale jestem bardzo zmęczona, a tobie? - zapytałam
- Też, wszystko już zkończyłem- odpowiedział, przytulił mnie i odszedł.
Usiadłam na łóżku i zaczełam myśleć o przeprowadzce, mamie o Sebastianie... Czy dobrze zrobiłam zamieszkując z nim? Teraz to ja już sama nie wiedziałam. Byłam rozdarta. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni się czegoś napić. Otworzyłam lodówke, stała tam jedna puszka coli więc ją wziełam i poszłam na taras. Nie mogłam nigdzie znaleść Seby. Zaczełam go wołać ale nic nie słuszałam. Nagle coś lub ktoś złapał mnie za nadgarstek, oczywiście był to mój chłopak.
- Hej a ty gdzie byłeś? - patrzałam na niego pytająco.
- A zwiedzałem okolice - uśmiechną się.
- I jak ładnie tu? - zapytałam
- Całkiem, całkiem - odpowiedział bez przekonania i poszedł do domu.
Leżałam chwile jeszcze na leżaku i stwierdziłam, że się wykompie w basenie. Poszłam do domu ubrałam się w strój kompielowy i wskoczyłam do basenu. Po kilku minutach pływania coś złapało mnie za noge. Krzyknełam ze strachu.
- Ej spokojnie to tylko ja - powiedział Seba śmiejąc się ze mnie.
- Nie śmiej się! Naprawde się wystraszyłam! - nakrzyczałam na niego.
- Dobrze już dobrze, więcej nie będę - odparł i wyszedł z wody.
- No mam nadzieje - powiedziałam i poszłam za nim.
Weszliśmy do domu. Ja poszłam do swojego pokoju. Wysuszyłam się i poszłam spać.

Okey? Okey.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz